Człowiek legenda i szczecińska Macy Gray
„Wspaniały koncert”. „Cudowna ciepła energia”. „Świetna wokalistka!”. Takie głosy było słychać tuż po występie, który wczoraj dała na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich Macy Gray. Swoim klimatem potrafiła przenieść widownię ponad przestrzeń dźwięku i przełamać największe bariery językowe. A pogoda? W końcu dała za wygraną i po deszczu przystosowała do gorącej sytuacji.
Kim jest człowiek legenda? Mężczyzną w sile wieku, który pod sceną, wstał jako pierwszy, by
swoim tańcem, skokami i klaskaniem, podnieść wszystkich siedzących na nogi. Udało mu się to w zaledwie 10 minut! Według nas, powinien dostać specjalny angaż na każdy koncert. Rozśmieszył do łez (wyłącznie w pozytywnym znaczeniu) swoją odwagą, wszystkich ludzi wokół.
Macy zaczęła od mniej znanego repertuaru. Gdzieś w połowie show, gdy usłyszałam Sexual Revolution, poczułam że jest dobrze. Powiedzmy sobie szczerze – w momencie kiedy człowiek zna tekst, tańczył do utworu parę razy – zupełnie inaczej wszystko odbiera. Macy posiada szczególną, niepowtarzalną cechę. Nie odcina się. Potrafi być w tłumie. Mówić do ludzi, jak artysta który jest normalnym człowiekiem. Wciągnąć do wspólnej zabawy. Wiecie co mam na myśli? Skromność ułożona w słowa od serca. O życiu, robieniu tego co się kocha, miłości. O tym co warto i że trzeba głośno wymawiać do bliskiej osoby „I fc’n love You!”, każdego dnia.
Oprócz Sexual Revolution, zaśpiewała również swoje największe hity takie jak: Sweet Baby, Beauty In The World, Still czy I try. Dużo dobroci. Widownia współgrała z Macy przy każdym oklasku, w rytmie jaki wokalistka wskazała. To wszystko stworzyło atmosferę, której możecie nam, tym którzy nie wystraszyli się deszczu – zazdrościć.
Polecam zagłębić się w jej płytotekę. Każdy kto lubi soul, r&b, miękkie brzmienia, znajdzie swoją nutę. Specyficzny chrypliwy głos, dodaje tylko uroku śpiewanym tekstom. Jest idealny jako podkład dla np. romantycznych kolacji we dwoje.
Podobno końcówki koncertów są zawsze najlepsze. I w tym przypadku tak było. Wyostrzone reflektory o zmroku, piosenkarka nie dała się za długo prosić o wyjście na scenę. Przy pierwszym, bardzo spokojnym utworze granym na bis, widownia zamarła. Niektórzy się przytulali, trzymali za ręce. Macy Gray pożegnała jednak nas w swoim energetycznym stylu, na drugi bis! A na sam koniec końców rzuciła bukiet kwiatów w ręce widowni. Wszyscy pożegnali ją owacją na stojąco, zwłaszcza człowiek legenda – spocony najbardziej od tanecznych podskoków.
Dobrze było zobaczyć i usłyszeć, jeden z najlepszych światowych Głosów na żywo. To wielki zaszczyt, że Macy zaśpiewała akurat u nas. Dziękuję oczywiście Szczecin Music Fest! Za rok zapraszam wszystkich niezdecydowanych, na dołączenie do ciekawego, jakim są koncerty na Zamku – wydarzenia.
W listopadzie odbędzie się ostatni koncert Szczecin Music Fest. Do miasta zawita gwiazda muzyki pop, folku i bluesa! Jesteśmy pewni, że swoim niesamowitym, jazowym wokalem oczaruje szczecińską widownie zgromadzoną w hali Azoty Arena:
#SMF #SzczecinMusicFest www.szczecinmusicfest.pl
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu