Umieram z pragnienia, oni leją wodę – relacja z koncertu Luxtorpedy
Ostatni wieczór listopada. Na ulicach Szczecina, deszcz, wiatr, yorki jakieś. W Imperium o 19 koncert Luxtorpedy. Ja z zapalaniem ucha i z wielką obawą, że nie odbiorę tego koncertu, tak jak w pełnym zdrowiu mógłbym to zrobić. Jednak było genialnie, a terapia rasowym brzmieniem gitar wyleczyła me bolączki.
Lubię koncerty na których perkusista siedzi bokiem do publiczności. Widać wtedy, jak wielką robotę ma do wykonania. Założę się, że gdyby ktoś wymyślił endomondo dla perkusistów, wyszłoby, że w przeliczeniu na spalone kalorie, Krzyżyk tego wieczoru przebiegł maraton.
Na jednej z gitar Robert Drężek ze Szczecina i widać było, że czuł się jak w domu. Druga gitara to legenda – Robert Litza Friedrich z Poznania. Panowie dali wyraz temu, że są zaprzeczeniem relacji łączących zespoły piłkarskie z tych dwóch miast. Dali wyraz nie tylko w słowach między kawałkami, ale również w mistrzowskiej symbiozie gitarowych riff-ów.
Wszystko to ułożone na mocnych fundamentach, w postaci wyjątkowego brzmienia basu Kmiety.
Wyżej wymieniony skład to wymiatacze w swej branży! Uzupełniali składy takich zespołów jak Acid Drinkers, Armia czy Turbo. W trakcie koncertu zagrali również fragment „Fade to black” Metallicy. Myślę, że każdy z nich, ze spokojem, dałby sobie radę również w tym legendarnym składzie.
Ale wyjątkowość Luxtorpedy tworzy egzotyczny gość ze świata hip-hopu – Hans z 52 Dębiec. Jego głos idealnie wkomponował się w mocne brzmienie i niesie to, co w tym składzie najważniejsze, czyli przekaz!
Bo patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, można odnieść wrażenie, że:
„Świat umiera powoli ginie, odrzuca perły, wybiera świnie”
Wcale nie chodzi mi o wykład pewnej Pani na Uniwersytecie Wrocławskim, bo przekaz, że „faceci szukają seksownych pośladków” niezmiernie ważny jest! To w ramach Social Media Day Poland było i rzeczywiście, takie zombiaki z nas szukające pseudo wartości (czyt. lajki). O tym mówił Litza, że tęskni za czasami, gdy ludzie stawali przed sobą twarzą w twarz, a czasami nawet dali sobie po ryju.
Gitarzysta zapowiadając niektóre z utworów niósł szalenie pozytywny przekaz. Mówił m.in. o kobietach, które poświęcają tyle siebie, żeby dać życie innym, a wie co mówi – bo jest ojcem siedmiorga dzieci.
Rodzinny był również sam koncert. Bałem się, że będę tam dinozaurem otoczony „gimbazą”. Tymczasem na sali było sporo rodziców, ze swymi dziećmi i każdy przedstawiciel swego pokolenia bawił się równie dobrze.
Charyzma Litzy sprawiła nawet, że ktoś potrafił zamienić klasyczny dla rockowych koncertów okrzyk „zapie…..”, na „Kocham ludzi”. Zresztą krzyczała to cała sala. Co szczególnie ucieszyło drugiego gitarzystę. Uznał, że ta forma nadaje się nieco bardziej, dla uszu jego ośmioletniej córki, która akurat była na występie swojego Taty.
Pierwszy mój koncert w życiu, to koncert Acid Drinkers. Dlatego ucieszył mnie fakt, że Robert Friedrich zagrał jeden z numerów, na gitarze pamiętającej jego czasy w tym zespole. Z kolei sam utwór wywodzi się, z hiphopowej twórczości Hansa:
Zaadoptowany przez gitarowe brzmienie i urozmaicony głosem wokalistki szczecińskiej Dikandy brzmi tak:
Obecna trasa Luxtorpedy okraszona jest numerami, które znajdą się na nowej płycie. Mój the best of z tego repertuaru to „Pusta Studnia”.
Numer o tym, że czasami potrzebujemy usłyszeć „Jesteś zwycięzcą”. Usłyszeć, że to co robimy ma sens, że jesteśmy dla kogoś ważni. Czasami szukamy tych słów w miejscu, które powinno być nimi wypełnione – jak studnia wodą. Tymczasem jest tak, że:
„Umieram z pragnienia. Oni leją wodę. Woda sięga po szyję. Ja spragniony tonę.”
Ważne, żebyśmy nie byli taką pustą studnią dla naszych bliskich.
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu