Prywatka.nowe miejsce na deptaku.czyli domowa impreza na mieście.
Jest jak dwupoziomowe mieszkanie. Na górze można dobrze zjeść. Znajdziemy tu kuchnię i jadalnię, do której doprowadzą nas cudownie pachnące pyszne dania. W pokojach na dole, na podwórku, w salonie i w łazience – można poczuć się jak na prawdziwej domówce ;).
Prywatka przypomina mi dawne czasy. Lata 80-te. Pokój telewizyjny połączony jest z barem na dole. Znajdziemy tam również bibliotekę, w której będą odbywać się koncerty na żywo. Pokój dziecięcy, przystrojony jest łóżeczkiem dla dziecka i maskotkami. Jednak chyba największy szał robi loża, która znajduje się w łazience ;) (lub łazienka w loży – jak kto woli). Można tam śmiało i wygodnie usiąść w wannie, pod prysznicem. Każdy pokój z osobna, dodaje Prywatce szczególnego wyrazu :). Również na dole, zaraz obok przedpokoju, znajdziemy pomieszczenie, wystylizowane na pokój babci i dziadka. Roztacza się z jego okien widok na podwórko, które stanowi jednocześnie palarnię (‚rośnie’ tam również drzewo ;)). Świetny pomysł, bo człowiek ma wrażenie, jakby faktycznie wychodził na zewnątrz!
Wnętrza to przede wszystkim ciekawy pomysł i kolory. Idealne połączenie materiałów, wyposażenia i gra światła w pokojach – tak, żeby każdy mógł poczuć się właśnie jak w domu ;). Każde pomieszczenie można oddzielić od siebie grubymi kotarami. Bardzo dobre rozwiązanie, jeżeli np. urządzamy urodziny i chcemy mieć trochę prywatności.
Ten niesamowity klimat Prywatki na Deptaku Bogusława, w miejscu starego Mezzoforte – stworzyły dwie młode i zdolne dziewczyny : Katarzyna Marcjanik oraz Joanna Kołoło. Od dwóch lat tworzą razem pracownię projektową KA2. I jak widać – mają niesamowite wyczucie również do wnętrz ;).
Osobiście odwiedziłam to ciekawe miejsce w dzień otwarcia. Przyznam, że spodziewałam się tłumów, ale to co zobaczyłam, przerosło wszystko. Ludzi było tak dużo, że w pewnym momencie po dobrego drinka, trzeba było się ustawić cierpliwie w kolejce do baru :). Oczywiście obsługa stanęła na wysokości zadania i już po chwili sączyłam swoje pyszne Cuba Libre na Morganie, tupiąc obcasem do muzyki w tle ;). Repertuar płynący z głośników jest urozmaicony. Myślę, że każdy znajdzie tu nutę dla siebie.
Ogólnie – całości nie można ogarnąć słowami. Trzeba to miejsce odwiedzić, przetańczyć całą noc, a przy okazji spróbować najlepszej ogórkowej i mielonego na Deptaku. Warto ;). Jedno zaobserwowałam – ludzie lubią ten klimat, który powoli stworzył się właśnie w tym miejscu na mapie Szczecina. Trend na tego typu lokale, gdzie można dobrze zjeść i jednocześnie zmęczyć w tańcu na parkiecie :). I dobrze. Niech się dzieje jak najwięcej w naszym mieście. My – jako mieszkańcy – zasługujemy na to!
(zdjęcia R-Studio fotografia www.rstudio.com.pl Skórzyński & Drążkowska)
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu