Street art w Szczecinie
Mijamy je w drodze do pracy lub szkoły, uśmiechając się lub zastanawiając nad ich sensem. Proste, ironiczne przekazy mają zmusić nas do refleksji. Komentują lub wyśmiewają rzeczywistość, czasem służą manifestacji poglądów. Wielkie murale, graffiti, tzw. stencils czyli technika malowania z pomocą szablonu, wszelkiego rodzaju wlepki zaczerpnięte z komiksowej kultury – sztuka, która nie wisi w galerii czyli street art.
Dla anonimowych artystów domy i ulice są płótnem. Są też platformą komunikacji, możliwością wyrażenia siebie i adaptacji przestrzeni miejskiej, oswojenia jej. Urban art najlepiej prezentuje się w industrialnym krajobrazie, na brzydkich podwórkach, pod wiaduktami. Tam, gdzie można bezkarnie malować, ale i tam, gdzie najsilniej oddziałuje. Zazwyczaj jest bowiem szczera i bezkompromisowa, brutalnie obnaża rzeczywistość, pokazując to, co niektórzy chcieliby zamieść pod dywan, jak na jednym z dzieł klasyka gatunku, Banksy’ego. Sztuka ulicy nie może funkcjonować w oderwaniu od przestrzeni miejskiej, doświadczanie jej w galeriach, muzeach czy na stronach magazynów, w oderwaniu od jej naturalnego środowiska, to nie to samo. Pomiędzy każdym malowidłem a przestrzenią, w której zostanie umiejscowione wytwarza się unikalna relacja.
Miasto bez street artu byłoby jakby martwe albo co najmniej sterylne. Taka sytuacja może mieć miejsce w państwach, w których reżim polityczny ogranicza wolność słowa, w innym przypadku jest niemożliwa. Mieszkańcy dużych miast zawsze mają potrzebę publicznej manifestacji poglądów, używania publicznej przestrzeni i kreowania miejsca, w którym mieszkają. Nawet jeśli nie do końca jest to zgodne z prawem. Ale czy twórcy graffiti to wandale? Granica między sztuką ulicy a dewastacją bywa cienka. Dla części osób skomplikowane rysunki czy wypisane na murach komentarze do rzeczywistości nie różnią się niczym od nagryzmolonego na murze „Kocham Elę.” Ważna jest tu kwestia udostępniania ścian artystom na duże murale, ale nie tylko. Jak już wspomniałam wyżej, niekiedy dany rysunek nie może powstać na wydzielonej odgórnie przestrzeni, gdyż funkcjonuje tylko w powiązaniu z elementem, na którym się pojawi (jak na przykład ten kot http://www.flickr.com/photos/emitla/4645581776/in/pool-szczecin_streetart na ścianie kamienicy budynku przy alei Jana Pawła II).
Urban art jest elementem dynamicznej, żywej przestrzeni miejskiej także w Szczecinie. Zawsze mam wielką radość z jej znajdywania. Jakiś czas temu rzuciłam temat szczecińskiej sztuki ulicy wśród blogerów Szczecin Aloud. Świetne zdjęcia, które możecie zobaczyć pod artykułem, zrobili Przemysław Budziak i Łukasz Łuczko za co bardzo im dziękuję. Może zachęcą Was do obejrzenia tych murali na żywo. Ale to nie wszystko, perełek jest w naszym mieście więcej, i tych dużych poukrywanych w podwórkach kamienic i blokowisk, i tych mniejszych, pojawiających się w najbardziej zaskakujących zakątkach naszego miasta. A co Wy myślicie o szczecińskim street arcie, czy macie swoje ulubione grafiki?
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu