Powrót do szkolnej rzeczywistości

Doskonale pamiętam dzień, w którym pierwszy raz poszłam do szkoły. Miałam wtedy zaledwie 7 lat, niewiele rozumiałam to, z czym miałam się zmierzyć. W pamięci utkwiły mi przedszkolne zakupy, podczas których rodzice zaopatrzyli mnie w niebieski tornister, piórnik z kredkami we wszystkich kolorach oraz cieniutkie zeszyty trzyliniowe i w kratkę.

1 września wszystko było tajemnicze: w powietrzu czuć było podniecenie, ważną rangę tego dnia, podekscytowanie i ciekawość budynku, do którego miałam chodzić przez następne 6 lat, nauczycieli, nowych koleżanek, kolegów, sali lekcyjnej i oczywiście zajęć. Ubrana w granatową spódniczkę i białą koszulę stanęłam przed wielkim gmachem pośród mojej nowej klasy- pierwszej e.

Gdy po latach wspominam tamten dzień, myślę, że szkoła była dla mnie niczym dziecięca gra- ciuciubabka. Z zamkniętymi oczami, po omacku, poznawałam realia mojej nowej rzeczywistości. Uczyłam się swojej- nieznanej dotąd- roli uczennicy. Sprawdzałam co mogę robić, a czego nie. Odrabiałam lekcje, ćwiczyłam czytanie i pisanie. Szkoła, pomimo to, była zabawą, niepewnie się w niej poruszałam, jednak miło spędzałam w niej czas. Wtedy ważna była chwila, teraźniejszość i rozrywka. Gdy pytano mnie o plany na dorosłe życie, bez zastanowienia odpowiadałam, że chcę zostać nauczycielką. Nie miałam najmniejszego pojęcia o drodze, jaką miałabym iść: o koniecznych latach nauki, o studiach… Nie musiałam jeszcze o tym myśleć, nikt tego ode mnie nie wymagał.

Wakacje kojarzyły mi się ze smakiem truskawek, zapachem świeżo skoszonej trawy i widokiem błękitnego nieba. 2 miesiące opierały się na podróży, zwiedzaniu, spędzaniu czasu z rodzicami. Letnia przerwa stanowiła oderwanie od codzienności, poznawanie nowych rzeczy i odpoczynek. Powrót do szkoły był radosny, spotkanie z koleżankami głośne, a ja żądna wiedzy. Z ambicją i nową determinacją powracałam do szkolnego życia.

Od tego czasu minęło 11 lat, wiele się zmieniło. Będąc uczennicą liceum, zupełnie inaczej postrzegam szkołę. Znam już jej realia, wiem jak pełnić swoją rolę. Ciągle odrabiam lekcje, jednak nie uczę się już czytać i pisać, ale interpretować wiersze i rozwiązywać funkcje linowe. Szkoła nie jest zabawą, ale obowiązkiem. Choć nadal spędzam w niej miło czas, myślami wybiegam w przyszłość i gdy ktoś pyta, kim chcę być w przyszłości, odpowiedź nie jest już tak łatwa, jak kiedyś. Wiem już jaka droga mnie czeka, gdy zdecyduję się zostać prawnikiem, językoznawcą czy też dziennikarzem. A wiedza ta nie pomaga mi w podjęciu decyzji, której wymagają ode mnie rodzice, nauczyciele, a przede wszystkim ja sama.

Czym więc są obecnie wakacje? Zmieniły trochę swoją rolę: stały się czasem przerwy od ciężkich zajęć, ale też i od rodziców, okresem odpoczynku od nauki, ale również nadrobienia zaległości w materiale. I choć nadal smakują jak truskawki, pachną trawą, niebo nie jest już tak błękitne. Ponowne pojawienie się w szkole wiąże się przede wszystkim z ciężkim obowiązkiem, z nauką, zdobywaniem wiedzy, z zajęciami, które mają pomóc mi osiągnąć cel- zdać maturę, dostać się na wymarzone studia, zdobyć satysfakcjonującą pracę. Szkoła zmieniła swój charakter. Nie jest już tylko miejscem spotkań z koleżankami, ale punktem walki o swoją przyszłość. A powrót do niej, powrotem do starcia z samym sobą.

O autorze

avatar

wwojciechowska

Jestem studentką drugiego roku prawa na Uniwersytecie Szczecińskim. Bardzo lubię czytać książki, często stają się one moim drugim życiem. Szczególnie lubię te o kulturze wschodu. Moim marzeniem jest podróż do Arabii Saudyjskiej i doświadczenie tego, o czym czytałam. Oprócz studenckich obowiązków piszę artykuły, felietony, werbalizuję myśli, które gromadzą mi się w głowie i to powoli staje się moim pomysłem na życie.