Rzut okiem na szczecińskie ronda

Rondo – problem czy ułatwienie?

Każdej osobie, która przyjeżdża do Szczecina w oczy rzucają się ronda. A właściwie ich potworna ilość. Trudno jest znaleźć trasę w centrum nieprowadzącą przez przynajmniej jedno z nich. Są jednopasmowe, półtora (gdzie nigdy nie ma pewności czy kierowca obok wie, że jadę…) oraz wszelkiej maści dwa i trzy pasy

O co chodzi z rondami?

Przez pierwszy rok mieszkania w Szczecinie, gdyby ktoś zawiózł mnie na dowolne rondo i porzucił, nie miałabym pewności potrafię odtworzyć drogę do domu. Rondo kwadratowe, rondo z przystankiem w środku, rondo, którego nazwy nikt nie pamięta. Dodatkowo te składające się z samej wysepki i duże place, które tylko próbują udawać, że rondem… a nie są. Jasne. Zwłaszcza przed wyrośnięciem Kaskady, (z perspektywy turysty) plac Żołnierza wyglądał dokładnie tak samo jak Rodła. A potem jest już tylko gorzej :)
W dobie współczesnych wynalazków na telefon połączony z siecią odnalezienie się nie jest problemem. Jak ludzie kiedyś nie ginęli błądząc między Bramą Portową a placem Grunwaldzkim? Nie mam pojęcia.

Szczecinianie – jak Wy to robicie?

Swoją drogą związek szczecinian z rondami jest dość skomplikowany. Podczas mojego wciąż krótkiego, ale trwającego romansu ze Szczeciniem załapałam się na dwie zmiany nazw.
Jeśli jedna osoba umówiła się ze mną na placu Sprzymierzonych, druga na Szarych Szeregów, trzecia na rondzie Lenina, kolejna na Kurczakowym, jeszcze kolejna (!) na Piłsudskiego, a ja poszłabym na plac Sztywnych – wszyscy spotkalibyśmy się w tym samym miejscu! To przekracza wszelkie możliwości przeciętnego turysty.
Oczywiście w międzyczasie powstało co najmniej osiem takich skrzyżowań, z czego każdy ma osobą nazwę. Czy plan Floating Garden 2050 obejmuje bicie rekordu?

A co z jazdą?

Muszę przyznać, że plac Szarych Szeregów w godzinach szczytu to mój koszmar senny. Z każdej strony sznur samochodów, karetki, tramwaje atakujące osobówki, piesi… Dorobiłam się już jednej stłuczki i jeszcze więcej stresu. Pytałam ostatnio kilku zmotoryzowanych znajomych – tylko jedna żywiła gorące uczucie do takiego stanu rzeczy – ta pracująca w jednym z narożnych budynków, bowiem na trzecim piętrze można obserwować wszystkie te poruszające się mrówki i policjantów nadających przez megafon „paaanie w zielonej skodzie – gdzie się pan pcha?”. Meksyk.

Muszę się z Wami podzielić swoją teorią dlaczego ronda przyprawiają wiele osób o skropione potem skronie – w większości nie nauczyliśmy się po nich jeździć!

Według zasad – kierowca jadący dalej niż do pierwszego zjazdu, powinien zająć pas bliżej środka. W zeszłym roku były badania na temat ruchu na rondzie Hakena – ostatnim rondzie przed Przecławiem. W porównaniu do centrum – mały ruch, mało „wlotów”, dużo przestrzeni. Wyniki? 70% kierowców jeździ pasem zewnętrznym, 20% środkowym, a tylko 10% jeździ tym trzecim. Biorąc pod uwagę mnogość „L”-ek – niby ktoś tą wiedzę przekazuje. Chociaż i w tym przypadku bardzo często widzę, jak to określam „jazdę krajoznawczą” po zewnętrznym pasie. Wykonywany manewr? Zawracanie. Płynność ruchu? Brak.

Wiesz gdzie znajduje się rondo im. Polonii Mandżurskiej?

Wbrew moim początkowym założeniom nie jest to nazwa nowego gatunku jaszczurki :)
Na pocieszenie mogę dodać, że Szczecin wcale nie jest najgorszy (najlepszy?) w kwestii ilości rond. Palmę pierwszeństwa przyznaje się Rybnikowi (mimo, że sporo z nich to tylko słupek na środku skrzyżowania). Zostało więc sporo do zrobienia!

 

 

 

Autor: Agnieszka Nieradka

Zdjęcia: Łukasz Łuczko

 

 

O autorze

avatar

SzczecinAloud

Szczecin Aloud to inspirujący głos miasta. To przestrzeń, w której ciekawe teksty, interesujące zdjęcia i intrygujące filmy pokazują Szczecin oczami jego wyjątkowych mieszkańców.