Street art inaczej
Temat street artu w Szczecinie był już poruszany na naszym blogu. Kto nie widział, może zapoznać się ze zdjęciami tzw. graffiti lub murali:
Zresztą nie trzeba włączać komputera – w mieście jest ich mnóstwo. Są zarówno takie, które wzbudzają powszechny zachwyt, jak i takie, które należałoby od razu usunąć. Powstanie tych drugich na ogół tożsame jest z wandalizmem i nie powinno być nazywane sztuką, gdyż nie ma z nią niczego wspólnego. Z reguły, niezależnie czy widzimy sztukę, czy efekty wandalizmu, zauważamy już gotowy malunek, nie zaprzątając sobie głowy, kto i w jaki sposób go stworzył.
Dlatego też, gdy przypadkowo znalazłem się w miejscu tworzenia nowego graffiti, postanowiłem „zbadać” sytuację i dowiedzieć się, kto, dlaczego i… (nasuwa się oczywiście „za ile”) to robi ;)
Stać i oglądać mogłem – trwało to już dość długi czas, lecz pokazanie aparatu wywołało zamieszanie i początkowy sprzeciw. „A jednak, to muszą być wandale” przyszło mi do głowy. Z biegiem czasu, gdy rozmowa powoli zaczęła się kleić, a do towarzystwa dołączył właściciel ściany, wszystko zaczęło się układać w spójną i całkiem pozytywną całość:
Ludzie, których spotkałem, są wiernymi kibicami Pogoni Szczecin i autorami wielu graffiti o tej tematyce. I nie mam na myśli tych prymitywnych napisów z gatunku wandalizmu, tylko te największe, namalowane w „reprezentacyjnych” częściach miasta. Powstały za zgodą, a czasami na zlecenie właścicieli obiektów, niejako w ramach remontu czy raczej „rewitalizacji” danego miejsca.
Ale dlaczego?
„Ponieważ jedni zbierają znaczki a inni są kibicami”. Można kibicować na kanapie przed telewizorem, na dodatek z piwem w ręce. Ale można też aktywnie wspierać swoich ulubieńców, więc dla artystów jest to naturalny sposób wyrażania swojej sympatii. Na pytanie, jak sobie radzą ze złą prasą towarzyszącą kibicom piłkarskim, bez zastanowienia odpowiadają mniej więcej tak:
Są kibice, wierni fani – na dobre i na złe. Są też wandale, którzy powinni być eliminowani niezależnie od środowiska w jakim się obracają. Nazywajmy ich po imieniu – „WANDALE”, „ŁOBUZY”, itp. Psują opinię środowisku kibiców piłkarskich i na pewno nie powinni być nazywani „kibolami”. Co to w ogóle znaczy? Powinno kojarzyć się raczej z WC a nie piłką nożną…
Pozostaje odpowiedź na pytanie o koszty.
Są niemałe – przecież nie chodzi tu tylko o farbę w spray’u, gdyż trzeba wcześniej przygotować podłoże: wyrównać, zamalować, itp. Jednak czego nie robi się dla swojej drużyny? W gronie zaufanych ludzi przeprowadzają „zrzutki” na materiały potrzebne do wykonania danego projektu, a satysfakcja po jego wykonaniu jest zapłatą za poniesiony trud. Czasami, jak w tym przypadku, dochodzą do głosu patriotyczne pobudki i powstają prace niezwiązane z klubem piłarskim – wtedy satysfakcja jest jeszcze większa. „Bo przecież trzeba edukować społeczeńswo” powiedział jeden z twórców, dodając: „myślę, że mniej niż 5% ludzi będzie wiedziało o co chodzi patrząc na ten napis, a o rotmistrzu Pileckim słyszało jeszcze mniej…”
W szkole uczono mnie, że każdy tekst powinien posiadać wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Właśnie dotarliśmy do zakończenia – jednak tym razem niech każdy dopisze je sobie sam. Mamy 17.IX, proponuję poświęcić chwilę na edukację (jeśli powyższe hasła i data są Wam obce) lub kontemplację…
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu