Nowy początek na Jagiellońskiej

Budynek z czerwonej cegły na ulicy Jagiellońskiej skrywa wiele historii. Bluszcz, oplatający brunatne mury zdobi je od dziesiątków lat. Po wojnie istniał tam dom dziecka dla greckich emigrantów. W latach dziewięćdziesiątych przekształcił się w Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy, a od kilku lat mieści się tam MOS, czyli Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii.

W opinii wielu ludzi MOS to forma więzienia- tyle, że dla młodzieży. Jakiej? Najgorszej oczywiście. Przecież wszyscy wiedzą, że wychowankowie nie przedstawiają sobą żadnej wartości, że mają na sumieniu wiele grzechów, o których aż strach mówić. To oni są winni złu całego świata. A mieli być przecież przyszłością narodu polskiego! Nic z tego, przyszłości nie będzie…

Do ośrodka nastolatki trafiają w dwojaki sposób: albo z postanowienia sądowego, albo na prośbę rodziców. Aby się tam dostać, muszą mieć jednak orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego ze względu na zagrożenie niedostosowaniem społecznym. Ale dlaczego tam trafiają? Co skłania sąd i samych rodziców do tego, aby umieścić dzieci z dala od domu?

Przebywają tam z najróżniejszych powodów. Najczęściej jednak przyczyną jest nie realizowanie obowiązku szkolnego oraz kilkuletnie opóźnienie w edukacji. Wychowankowie ośrodka najzwyczajniej w świecie zbłądzili, pogubili się, nie poradzili sobie z otaczającymi ich zewsząd problemami. Pod wpływem środowiska i kolegów nie unieśli ciężaru, jakim obciążyli ich rodzice i los. Sekretariat odbiera od 3 do 5 telefonów dziennie z prośbą o przyjęcie. Obecnie jednak nie ma wolnych miejsc. Bogaci i biedni, starsi i młodsi, dziewczyny i chłopacy przyjeżdżają z zakątków całej Polski, aby na Jagiellońskiej rozpocząć początek z nową i czystą kartą, pozbawioną brudów przeszłości.

Dzieci podzielone są na siedem 12-osobowych grup. Dwie z nich to tzn. „grupy pobytu dziennego”, które na terenie ośrodka przebywają w ciągu dnia. Reszta mieszka w całodobowym internacie, który czynny jest przez cały rok. Uczą się w gimnazjum, aby następnie zdobyć zawód kucharza i budowlańca.

Po szkole rozwijają swoje pasje i zainteresowania. Pani Edytka uczy sztuki krawieckiej. Tajniki magii młodzież poznaje podczas zajęć koła cyrkowego. Artyzmem i wrażliwością fotografii próbuje zarazić ich pan Leszek. Sport MOS-owcom nie jest obcy: pan Łukasz dba o prawidłową formę chłopaków i ich umiejętności piłkarskie, prężnie działa też koło kolarskie. Do prac ogrodowych namawia pan Maciej. Inicjatorkami corocznego zalesiania podszczecińskich lasów są pani Stasia i pani Lucyna. Młodzież pod przewodnictwem pani Jadzi- wychowawcy medycznego- poprawia humor swoimi przedstawieniami małym i chorym pacjentom. Szpitalna rzeczywistość wychowankom MOSu nie jest obca. Odwiedzając Dom Kombatanta, umilają czas seniorom swoją obecnością i zainteresowaniem, jakim ich darzą. Współpracują również z hospicjum, prowadzonym przez Caritas.

Ośrodek współdziała ze Schroniskiem Dla Nieletnich oraz Seminarium Duchownym. Na swoim koncie mają już turniej matematyczny, językowy, turniej tenisa stołowego, siłowania na rękę, ligę piłki nożnej….

Szczególną uwagę należy zwrócić na wychowawców, którzy nieco różnią się od normalnych, szkolnych nauczycieli. Przebywając ze swoimi podopiecznymi w różnych sytuacjach i o różnym czasie, przywiązują się do nich. Uczą i wychowują, tworząc więzi na kształt tych rodzinnych. Poznają ich takich, jakich nikt inny nie zna. Znajdują ich wewnętrzne piękno: wrażliwość na drugiego człowieka i ukryte talenty, które skrzętnie przyćmiewa alkohol i wagary. To oczywiste, że podczas drogi tej napotykają na trudności. „To stresująca praca- przyznają- jednak bardzo satysfakcjonująca”. Czy może być coś piękniejszego, niż odkrywanie tego, co od tak dawna tłumione?

Wychowankowie MOSu są doskonałym przykładem na to, że nic nie jest czarne albo białe, że każdy błąd można naprawić. Młodzież wykazuje się wrażliwością, pokazując, że drugi człowiek nie jest jej obcy. Może przyszłość narodu nie jest aż tak zagrożona jakby mogło się zdawać…?

O autorze

avatar

wwojciechowska

Jestem studentką drugiego roku prawa na Uniwersytecie Szczecińskim. Bardzo lubię czytać książki, często stają się one moim drugim życiem. Szczególnie lubię te o kulturze wschodu. Moim marzeniem jest podróż do Arabii Saudyjskiej i doświadczenie tego, o czym czytałam. Oprócz studenckich obowiązków piszę artykuły, felietony, werbalizuję myśli, które gromadzą mi się w głowie i to powoli staje się moim pomysłem na życie.