Autostopem do Barcelony
Autostop jest jak Biedronka – trzeba sporo determinacji i zaangażowania by trafić na prawdziwą okazję, a gdy już się uda – to Twoja karta płatnicza jest kompletnie bezużyteczna. Tym razem wystarczyło 69 godzin i 7 świetnych ludzi by móc zachwycać się architekturą Gaudiego. Biorąc pod uwagę fakt, że w trakcie tych chwil wydałem zaledwie kilka euro, pozwolę sobie sparafrazować jednego z najlepszych polityków na świecie: „Autostop jest dla najbiedniejszych”.
Na trasie poznaliśmy m.in. Kubę, przedstawiciela handlowego firmy wędliniarskiej, dzięki niemu wiemy już co w trawie, a raczej w mięsie piszczy.
Janka, około pięćdziesięcioletniego mężczyznę o posturze niedźwiedzia i sercu pluszowego misia. Nie pozwolił nam zapłacić za żadną kawę i opiekował się nami do samego końca, szukając jak najdogodniejszej stacji benzynowej, z której moglibyśmy kontynuować podróż. Początkowo to był Pan Janek, ale jak sam stwierdził „na pana trzeba mieć wygląd”. Z taką skromnością i wrodzoną mądrością opowiedział nam swoje życie i w żadnym momencie nie była to nudna opowieść.
Bezcenny był również śmiech niemieckich turystów gdy w ich autobusie, gdzieś pod Frankfurtem nad Menem powiedziałem, że jedziemy na stopa do Barcelony! Choć w krótką, to oczywiście zabrali nas ze sobą w sympatyczną podróż.
No i przede wszystkim Radek! Choć moja podróż z nim przez Francję (19 godzin) wyglądałą mniej więcej tak:
To wyczuwało się, że Radek to ucieleśnienie dobra. Co udowodnił oddając Gosi w dalszą podróż swój telefon – bo jej się zepsuł.
Również dzięki Radkowi nakręcony został kolejny odcinek Kulinarnych podróży Damiana Czarnowskiego:
„To właśnie tu! Na tym parkingu pod Borduaxu Marszałek La Salle zaplanował podstępne zdobycie Szczecina, a ta opowieść nie będzie miała z tym nic wspólnego, bo on nie ugotował pysznej fasolki po bretońsku ze słoika – uuummmm! Bellla, Fantastico!”
Wystarczy jedno spojrzenie na Barcelonę by się zakochać.
Szczególnie urzekł mnie spokój i uśmiech na twarzach ludzi (pewnie hejtują na facebooku). Nawet jako turysta, w tak krótkim czasie miałem okazję kilka razy usłyszeć słowo „maniana”, czyli jutro. Przechodzenie na czerwonym świetle, gdy nie jadą samochody też wydaje się czymś oczywistym. Śmiechłem gdy hiszpańskie dzieci z kempingu już na drugi dzień witały nas na przemian słowami: „czesc” lub „Robert Lewandowski”. No i system rowerów miejskich tak świetnie zorganizowany, że jedynie Pan Janusz Ławyrnowicz mógłby znaleźć dziurę w całym.
Sagrada Familia, choć olbrzymia to nie przytłacza, bo jest magiczna w każdym calu.
Pozostałe dzieła Gaudiego takie jak Casa Mila…
…czy też Park Guell…
…pozwoliły zrozumieć słowa jednego z najlepszych przewodników po Szczecinie, że jest szansa na to, że Secesja zaczęła się właśnie u nas. Bynajmniej nie na fasadach kamienic, a gdzieś tam w innym magicznym miejscu, którego odkrycie pozostawiam Wam, a raczej inne na nie spojrzenie pozostawiam Wam.
Najdłuższa ławka na świecie zachwyca i daje do myślenia. Ile to żon, ile to zastaw stołowych musiało stłuc na głowach swych mężów, by mogło powstać to porcelanowe cudo.
Tym którzy dotrwali do tego momentu chciałem zabrać jeszcze dwie minuty i dziesięć sekund z życia. Bo podróż autostopem to raczej dynamiczna historia jest. Już na początku XX wieku podjęto próby przekazywania historii dynamicznych za pomocą filmu. 100 lat później podjąłem się i ja:
To wszystko w tym odcinku „Pamiętników z Wakacji”. W następnym zamierzam zjeść mięsnego jeża w Wiedniu i flirtować z zamężną właścicielką hostelu, który to romans skompromituje mnie w oczach zakochanej we mnie po pachy pięknej recepcjonistce.
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu