~KOCHANY SZCZECIN (cz.1): standard à la kasa chorych vel ratujmy zabytkowe balkony
Zaczyna się niewinnie. Jakiś drobny ubytek, którym nie ma sensu się przejmować. Później jest już niestety gorzej – wreszcie zabieramy się za leczenie, ale plombowanie amalgamatem to tylko półśrodek. W najmniej oczekiwanym momencie tracimy wypełnienie z połową zęba, pozostała reszta zaczyna się ruszać i lekarz mówi, że na kasę chorych przysługuje tylko ekstrakcja…
Tak właśnie wygląda „ratowanie” szczecińskich kamienic. Zabytkowych dodajmy. Oczywiście nie są wpisane na listę zabytków, bo jest ich jeszcze tyle w Szczecinie, że nie są zbyt unikalne. Kilka mniej różnicy nie zrobi – zawsze można uzupełnić ubytki koszmarkami w stylu „różowej kamienicy” albo biurowcami à la „Brama Portowa”…
Jak pisałem – zaczyna się niewinnie:
Później, gdy stemplowanie zawodzi i balkony wciąż nie chcą się trzymać, robi się tak:
Sąsiednia kamienica jeszcze w pełnej krasie:
Ta sama ulica (Emilii Pater) przed wojną prezentowała się tak (tu widoczna akurat przeciwna pierzeja):
A na koniec otrzymujemy taką smutną protezę:
Ten obrazek przypomina mi scenkę z komiksu o Kubusiu Piekielnym – „Przeprowadzka”. Kiedyś był nawet zabawny, ale nie teraz. Czy naprawdę taki los czeka kamienicę przy pl. Odrodzenia? Liczę, że uda się namówić „dentystę” na leczenie w wyższym standardzie niż NFZ… Bo przecież te nasze szczecińskie kamienice szczerbate – bez balkonów – stracą swój urok.
A co dalej z ~kochanym Szczecinem? Proponuję „Szczecin 3D i w kolorze” ;)
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu