Katie Melua w nowym wydaniu

W ubiegłą sobotę Szczecin Music Fest 2016 został zakończony z wielkim rozmachem małej kobiety i zarazem wielkiej gwiazdy – Katie Melua. Po raz pierwszy koncert odbył się w gmachu Azoty Arena. Do tej pory wszystkie muzyczne wydarzenia odbywały się w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza a, kiedy nastały słoneczne dni, w Zamku Książąt Pomorskich, gdzie scena usytuowana była „pod chmurką”.

Występ wokalistki gruzińskiego pochodzenia został podzielony na dwie części. W pierwszej, licznie zgromadzona publiczność, mogła posłuchać najnowszych utworów artystki z płyty „In winter”. Na wejście zaśpiewała piosenkę „The Little Swallow” w akompaniamencie The Gori Women`s Choir. Notabene był to pierwszy raz, kiedy Katie Melua zdecydowała się na współpracę z chórem żeńskim pochodzącym z jej ojczyzny.  Dopiero w drugiej części koncertu gwiazda była tylko jedna. Poza wokalem na scenie był obecny zespół składający się z kontrabasu i pianina wraz z keyboardem. Graniem na gitarze zajęła się sama Katie Melua, która co piosenka zmieniała swoje wiosło na inne.  Pojawiły się  świetnie znane wszystkim utwory. Publiczność śpiewała i klaskała w rytm takich przebojów, jak:  „Wonderful life” oraz „Nine Million Bicycles”.  Oba utwory   zostały wykonane przy wtórze gruzińskiego chóru. Wszystkie głosy stworzyły wypełnienie pustek, których jest tak wiele w spokojnych i stonowanych piosenkach artystki. Nadal były subtelnymi utworami, aczkolwiek miały w sobie jakąś większą moc skłaniania do refleksji. Słuchając tej kompilacji po prostu się „odpływało”. Czy się tego chciało, czy nie.

Finał wielkiego wydarzenia, jakim jest Szczecin Music Fest 2016 był NIEZWYKŁY. Katie Melua ujęła wszystkich swoim głosem i twórczością, nie potrzebując przy tym żadnych specjalnych efektów!

O autorze

avatar

Kamil Żółkiewicz

Interesuję się szeroko pojętą sztuką. Pasjonuje mnie muzyka – sam gram na gitarze – grafika komputerowa, animacja, film, literatura, oraz wszelkie sztuki plastyczne. Ponadto piszę dla wielu serwisów internetowych głównie zajmujących się kulturą oraz – wspomnianą przed chwilą – sztuką. Recenzje, które piszę – i nie tylko – są bliskie mojemu sercu wówczas, kiedy mam oceniać film animowany. To właśnie ten gatunek filmowy towarzyszył mi od najwcześniejszych lat mojego życia, przez filmy takie, jak „Gdzie jest Nemo”, czy „Potwory i spółka” zainteresowałem się głębiej samą kinematografia oraz grafiką komputerową, która coraz bardziej uzależnia od siebie współczesne kino. Chciałbym stworzyć przede wszystkim własny film animowany, więc zapraszam chętnych do pomocy! To właśnie animacja zapoznała mnie z komiksem, ona sprawiła, że skłoniłem się sięgnąć po swój pierwszy zeszyt komiksowy. A następnie sięgnąłem po książkę i w ten sposób zadomowiłem się w literaturze.