Laboratorium dźwięku

16.10.2015r. Filharmonia im. M. Karłowicza rozpoczęła nowy cykl koncertowy – SOUNDLAB. Napisać o tym, że była to „ciekawa” inauguracja, to jakby nic nie napisać. A działo się naprawdę wiele…

Cykl SOUNDLAB obejmuje 9 koncertów w ciągu 9 miesięcy „eksperymentowania” z dźwiękiem. Jako, że ma to być muzyczne laboratorium – istotną rolę odgrywać będzie również przestrzeń. Czyli, w skrócie – Soundlab -Filharmoniczne Laboratorium Muzyki Eksperymentalnej, inaczej mówiąc- połączenie muzyki i architektury.

Jeszcze przed muzyczną laboratoryjną muzyczną podróżą, filharmonia zaproponowała prolog- LAB: 0. Był to pokaz filmu dokumentalnego „15 Corners of the world”. Była to zapowiedź eksperymentowania z dźwiękiem i przestrzenią, przy okazji koncertów z cyklu

16 października usłyszeliśmy (i zobaczyliśmy) LAB:1. Na scenie pojawili się muzycy Orkiestry Symfonicznej Filharmonii im. M. Karłowicza, dyrygował Szymon Bywalec, a tuż obok nich (i z nimi) swoje umiejętności pokazywał skrzypek Jakub Jakowicz. Jak eksperymenty, to nie mogło zabraknąć elektroniki. Za tę, z kolei, odpowiedzialny był Kamil Kęska. Niełatwego zadania odegrania „Pianophonie” (Serockiego) podjął się zaś Adam Kośmieja.

Koncert zaczął się od „Martwej natury z ptakiem, zegarem, strzelcem i panną”. Pusta scena, rzutowany na ścianę Złotej Sali film i dobiegająca zewsząd muzyka. Melomani znajdują się w świecie kreowanym przez Patryka „NASA” Brodniewicza. Ptaki. Ich śpiew, obrazy wypełniają wnętrze sali. Do tego motyw żurawi (dźwigów), drutu kolczastego, dwuznaczne, można by pokusić się o stwierdzenie- orgiastyczne dźwięki i interpretacja fragmentu pieśni I Brygady Legionów Polskich. A wszystko to w niespełna 10 minut. Ciekawe, nieco prowokacyjne otwarcie.

Jakub Jakowicz, Filharmonia Szczecin 16.10.2015

Następny jest Glass, a właściwie to jego kompozycja – Koncert Skrzypcowy nr 2 „Amerykańskie cztery pory roku” w wykonaniu orkiestry filharmonii i Jakowicza. Coraz bardziej uwidacznia się idea SOUNDLAB. Przestrzeń wypełnia się dźwiękami. Wszystko zależy od solisty i wtórującej mu orkiestry. Pojawiają się dźwięki „na granicy” (poprawności i fałszu), niedokończone, urywane. Główny motyw, powtarzający się niczym mantra. Na scenie- żywy eksperyment. Dźwięki syntezy, orkiestra, skrzypce. Wybijające się i nadające pulsacje wiolonczele. Momentami ma się wrażenie, że tempo nie do końca jest takie samo dla wszystkich. Każdy czuje muzykę inaczej. Ekspresyjny Jakowicz stara się pokazać zamysł kompozytora, jednocześnie chcąc udowodnić swój kunszt instrumentalny. Bywalec czuwa nad wszystkim, chociaż chwilami jakby gubiąc się w tym całym muzycznym zamieszaniu. Zalega cisza. Brawa dla solisty, dyrygenta i orkiestry. Przerwa.

Szymon Bywalec, Filharmonia w Szczecinie 16.10.2015

Tuż po niej – chyba najlepiej ilustrująca idee cyklu – „Pianophonie” na fortepian, elektroniczne przetworzenie dźwięku i orkiestrę. Przy klawiaturze Stainway’a- Kośmieja. Zaczyna się jeden wielki eksperyment. Niektórzy powiedzieliby, że – chaos. Dźwięki kotłów, grające, praktycznie, bez dźwięku smyki, eksploatowany Steinway, synteza… Do tego – ciekawe rozmieszczenie „graficzne” orkiestry – symetryczne (tworzące efekt stereo) kotły i ksylofony, cofnięte smyki (po lewej stronie) i dęte (po prawej), po środku – znów kotły i dzwonki. Po środku – fortepian. Tym razem przestrzeń odegrała swoją rolę. Ważne było rozmieszczenie dźwięków. To tworzyło efekt. Kośmieja pokazał, że klasyczny instrument kryje w sobie wiele barw, że można za pomocą elektroniki (Kamil Kęska) przeistoczyć „króla instrumentów” w coś zupełnie innego brzmieniowo. Dodając też inną technikę gry otrzymujemy dość intrygujący efekt. Muzycznie – głównej melodii nie dało się wyróżnić. Bo jej nie było. Były za to oryginalne brzmienia, wykorzystujące idealną akustykę sali. Idea SOUNDLAB została w pełni zrealizowana.

Koncert był pierwszym z cyklu. Był ciekawy. Inny. Pokazujący, że Filharmonia jest miejscem szeroko rozumianej sztuki. Ma intrygować, czasami wzbudzać kontrowersje. Przede wszystkim – ma poszerzać horyzonty i otwierać nowy świat dźwięków. Z jednej strony – klasyka symfoniczna. Z drugiej – soundlab. Wszystko w jednym miejscu. Połączenie różnych światów i idei muzycznych. Jedno jest pewne – dzieje się! I to dużo. I ciekawie

O autorze

avatar

dellatraviata

Szczecin jest moim miastem. Mimo wielu wad ma też swoje zalety. Może nie jest ośrodkiem kulturalnym na mapie Polski (jeszcze), ale się stara. Potrafi mnie zaskakiwać i uczy cierpliwości. Spróbuję Wam pokazać jego (być może) mniej znaną- muzyczną stronę:)