Nie trać głowy

Fenomenem ostatniego tygodnia stała się, jak nic dotychczas, pochodząca z Japonii gra-aplikacja Pokemon GO. Piszą o niej gazety na całym świecie, mówią o niej ludzie ze wszystkich kontynentów.

Na czym polega? Wykorzystując moduł GPS w smartfonie, lokalizuje twoje położenie na mapie z autentycznym układem ulic i chodników, umieszcza w różnych zakątkach miasta Pokemony. Szukasz ich, łapiesz i zamykasz w Pokeballu. Szukasz następnych. Możecie toczyć pojedynki na specjalnych arenach z innymi graczami. Odnajdujesz miejsca, w których możesz dostać Pokeball’e niezbędne do łapania kolejnych, a czasem też możesz dostać jajko, z którego wykluwa się Pokemon i musisz się nim opiekować. Przechodzisz 20 kilometrów dziennie na nogach, po to, aby złapać niespotykany, rzadki okaz.

Ale przecież Ty już to wiesz. Jeśli nie wyczytałeś tego w żadnym innym artykule, to dowiedziałeś się z mediów społecznościowych, albo z telewizji. Ewentualnie od znajomych, którzy grają intensywnie i namówili i Ciebie na zabawę.

Pokemon GO
Pokemon GO

Idea jest fajna. W końcu robisz coś dla siebie – nieświadomie, ale jednak. Odkąd zacząłeś grać, pomyślałeś o tym, kiedy ostatni raz, dla zdrowia oczywiście, po prostu chodziłeś? A dla czystej frajdy, potrafisz się przejść przez centrum miasta, przechodząc przez najpiękniejsze dzielnice? Być może właśnie ta aplikacja jest (przynajmniej) chwilowym ratunkiem na chorobę XXI wieku – lenistwo. Nie martw się, wszyscy na nią cierpimy.

Słuchając w radiu wiadomości o grupie kilku tysięcy osób przechodzących przez Central Park w Nowym Jorku, śmiałam się, nie spodziewając się tego, co zacznie się dziać w naszym mieście. Śmiałam się, gdy dziewczyna z drugiego końca świata znalazła ciało. Śmiałam się, gdy podesłali mi filmik z akcji protestacyjnej pewnej bardzo znanej organizacji, gdzie kilkaset osób zatrzymało ruch na autostradzie – a podpisano to jako grupę zbieraczy Pokemonów. Śmiałam się też, gdy na jednej z tablic w naszym mieście napisano “Nie łapać pokemonów podczas jazdy” .

Cały problem polega jednak na tym, aby we wszystkim znaleźć złoty środek – nie przesadzać w żadną stronę. To naprawdę świetna inicjatywa. W jeden dzień nadrabiasz zaległe kilometry sprzed 5 lat. Ruszasz się, wdychasz świeże powietrze.

Ale co, kiedy zaczynasz oszukiwać? I być może zwrócę się w tym momencie do Ciebie właśnie: Ty, który jechałeś przez centrum miasta, 20 km/h, od krawężnika do krawężnika, aby zbierać Pokemony – kiedy udało mi się Ciebie zatrzymać na światłach, tłumaczyłeś się rozmową z żoną i gubieniem zasięgu.

Albo gdy tracisz przy tym głowę: Ty, który 3 razy przechodziłeś przez przejście dla pieszych odwracając się na pięcie i zawracając. A Ty, dziewczyno z głową wbitą w telefon podczas przechodzenia w miejscu niedozwolonym, oszukałaś przeznaczenie. Brawo Wy. A to są dopiero moje trzy pierwsze przypadki spotkań z graczami. Co będzie dalej?

Grajcie, ruszajcie się, róbcie to dla siebie, dla zdrowia – ale róbcie to myśląc, mając oczy dookoła głowy.

O autorze