Weekend z Co-Sovel
Sobota.
Przedostatni weekend sierpnia. Lato przegrywa z jesienią, nie poddaje się, walczy dzielnie do końca. Łąka Kany. Dla niewtajemniczonych usytuowany przy Teatrze Kana, tuż przy jednej z głównych arterii miasta, plac porośnięty trawą. Niby nic. Na tej trawie leżaki, kocyki, bar i zimne piwko. Trochę ludzi. Plenerowy, piknikowy klimat.
Taki widok zastałam wybierając się w zeszły sobotni wieczór na koncert mało jeszcze znanego (co się niebawem zmieni, jestem pewna!) zespołu Co-Sovel. Zobaczyłam nieskażone popkulturowym showbiznesem młode, energiczne osoby naładowane sporą dawką twórczej ekspresji. Cieszę się, że w czeluściach Internetu wynalazłam coś co zainteresowało mnie w ofercie szczecińskiego klubowego życia. Niewielkie było nagłośnienie wydarzenia w lokalnych mediach i naprawdę łatwo było przeoczyć ten koncert. Uważam, że także niszowi artyści powinni otrzymać szansę pokazania się szerszej publiczności np. w Hormonie. Może następnym razem?
Koncert odbył się w Piwnicy Kany, a nie jak widniało w opisie wydarzenia, na Łące. To nawet lepiej bo nie trzeba było się nakrywać kocykiem co znacznie ułatwiało pląsy. Publiczność jednak skora do pląsów nie była. Szkoda, bo muzyka określana mianem alternatywnego popu, elektroniki i indie-folk naprawdę porywała. Jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić was do przesłuchania kilku kawałków.
Niewiele o Co-Sovel wiedziałam przed koncertem. Zauroczona charyzmą, naturalnością i otwartością wokalistki oraz całego zespołu zaprosiłam na rozmowę liderkę i autorkę projektu, Izoldę Sorenson.
Niedziela.
Otwieram oczy i przypominam sobie ustalenia z poprzedniego wieczoru. Zastanawiam się czy to oby najlepszy pomysł zważywszy na to, że i wykonawcy i ja mamy za sobą nocne szaleństwa.
Mimo wszystko…
O 15:00 spotykamy się w piwnicy Kany. Muzycy Aleks Polak, który w zespole gra na basie oraz perkusista Jose Manuel Alban Juarez znany bardziej jako Manolo pakują sprzęt. Siadamy z Izoldą na końcu sali. Nie mam w zwyczaju zadawania konkretnych pytań, pozwalam rozmowie płynąć niekontrolowanym nurtem.
Sorenson to pseudonim artystyczny. Wywodzi się z tego ze Izolda podczas swojej dwuletniej współpracy z Julią Marcell w Niemczech podczas nagrań najczęściej używała słowa sorry. Przepraszała głównie za swoje niedociągnięcia w znajomości obcego języka, w którym przyszło jej się porozumiewać. Dołączyła do zespołu Julii Marcell, gdzie śpiewała w chórkach i grała na klawiszach w 2010 roku przypadkiem, znajdując się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Wykształcenie z zakresu muzykologii, umiejętności instrumentalne oraz talent wokalny przyczyniły się do tego, że okazała się idealną kandydatką. Współpraca z Julią nauczyła ją wiele w materii zawodowej i ukształtowała jako artystkę. Gdy ich drogi się rozeszły Izolda wybrała się w podróż na Bałkany w poszukiwaniu swojej własnej drogi i sposobu na życie. Postanowiła nauczyć się języka słoweńskiego. Zamieszkała w Lublanie, stolicy Słowenii. Chłonęła świat który ją otaczał, obcowała z lokalnymi twórcami, poznawała kulturę kraju. Jako, że jest także z wykształcenia filologiem zajęła się przekładem poezji na języki angielski i polski wierszy Srecko Kosovela – poety początku XX wieku, zaliczanego do nurtu modernistów, ekspresjonistów i dadaistów. Wykorzystując metodę twórczą samego poety: „nic nie jest ustalone i wszystko jest dozwolone” tłumaczyła teksty niedosłownie, interpretując je według własnych odczuć. Zapoznała się także z dorobkiem innego słoweńskiego poety Dane Zajca, który osobiście śpiewał swoje teksty. Te odkrycia skłoniły ją by po powrocie do Polski stworzyć własny projekt muzyczny inspirowany słoweńską twórczością. Jeszcze na pół roku podjęła pracę w międzynarodowej szkole, gdzie nauczała muzyki ale nie odnalazła w tym zajęciu swojego powołania. Założyła zespół o nazwie Co–Sovel, której rozszerzenie oznacza tyle co „Cooperation with Kosovel”. Śpiewane przez liderkę projektu teksty to m.in. jej autorskie przekłady wierszy słoweńskiego poety. Artystka rozwija się i aktualnie utwory, które pisze i komponuje do nich muzykę to nie tylko przekłady wierszy ale także własne teksty. Kosovel pozostał nadal „duchem opiekuńczym zespołu”.
Nie od samego początku skład zespołu był taki sam. Do ekipy w grudniu 2013 dołączył Aleks Polak, a w marcu 2014 Manolo. Grupa w takim składzie nagrała zarejestrowaną w studio EPkę i ruszyła w trasę koncertową po kraju. Dzięki zaangażowaniu utalentowanej znajomej Izoldy, powstał także teledysk do utworu „Sorbetowy”. W planach zespół ma nagranie debiutanckiej płyty. Obecnie trwają finalne przygotowania materiału, który ma się na niej znaleźć. Grupa działa bez finansowego wsparcia z zewnątrz. Samodzielność w świecie showbiznesu jest wyzwaniem ale ekipa młodych muzyków nie chce wchodzić w zależność z nikim, kto ingerowałby w proces twórczy. Co–Sovel chcą pozostać autentyczni bo wierzą, że to co dobre obroni się samo.
Ja też w to wierzę.
Mocno.
Autorem zdjęć użytych we wpisie jest Marcin Manowski.
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu