Listopadowy Szczecin
Listopad dla fotografa to taki czas, kiedy aparat można odwiesić na przysłowiowy kołek (mam na myśli oczywiście nasze miasto).
Złota polska jesień już dawno przeminęła, powoli zbliża się zima, ale jakoś jeszcze nie może dojść. W tym okresie panuje u nas typowo angielska pogoda – jest szaro i ponuro. W zeszłym roku podobno pobiliśmy Londyn w tej niechlubnej konkurencji – mieliśmy około 90 dni bez widoku słońca w okresie jesienno-zimowym! W tym roku historia zaczyna się powtarzać. Już nawet zacząłem odczuwać pierwsze objawy depresji. Jednak niedzielna pogoda sprawiła taką niespodziankę, że gdy tylko zobaczyłem rozpoczynający się spektakl na niebie, chwyciłem za plecak ze sprzętem fotograficznym i niemal rzuciłem się „na miasto”. W takich warunkach trzeba działać szybko. Nie ma czasu na zastanawianie się – już wcześniej miałem opracowany plan. Nawiasem mówiąc – ciekawe, że raptem kilka promyków słońca potrafi wybudzić człowieka z letargu… Warunki zmieniały się jak w kalejdoskopie – świeciło pełne słońce, żeby za chwilę schować się za wielką chmurą. Wichura przemieszczała chmury bardzo szybko, zerwała się ulewa, zrobiło się ciemno. Po paru chwilach znów było jasno, ale po drugiej stronie miasta, żeby za kilka minut ponownie zaszło słońce… Zresztą – nie ma sensu tego dokładnie opisywać. Słowa niewiele pomogą, zapraszam na fotograficzną wycieczkę po niedzielnym Szczecinie:
Ania
26 listopada 2013 - 11:47 -
Świetne zdjęcia. Robią wrażenie. Po prostu cały Szczecin