Z perspektywy… czasu i nie tylko

Powiem krótko. A właściwie to napiszę. Nagonka przed The Tall Ship Races była niczym w porównaniu z tym, co działo się we wszystkich mediach w trakcie. Bo kto nie miał słitifoci z żaglowcem w tle na fejsie? No kto? 

Ale… (bo przecież zawsze jest jakieś „ale”) stwierdzenie „wiele hałasu o nic” w tym przypadku byłoby nieuzasadnione. Jak to mawia Jola Mazur z Aloudu: Szczecin budzi się do życia. Nareszcie!

Czy ktoś lubi imprezy masowe czy też nie, musi przyznać, że to wydarzenie ściągnęło do nas naprawdę wielu turystów. Mam wrażenie, że dobre słowo o naszym mieście pójdzie dalej w świat. Podczas tego weekendu ja sama czułam się trochę jak turystka. Bez mapki ciężko było mi się odnaleźć. Ceny w lokalach też były jakieś nietutejsze (rozumiem, że każdy chce zarobić, są chyba jednak granice ?) Dostawałam oczopląsu od ilości ludzi, o dziwo uśmiechniętych, wypoczętych, przyjaznych. Jak bardzo to różniło się od widoku, do którego jesteśmy przyzwyczajeni na co dzień… Wyczuwałam naprawdę pozytywne wibracje. Odkryłam inną stronę Szczecina dotąd nieznaną. Byłam (jestem) dumna z naszego miasta.

I za tym tęsknię. Za entuzjazmem, radością i za ulicami przepełnionymi życiem.

Ponadto jestem wdzięczna, że Organizator zadbał nie tylko o to by te kilka dni wypełniały kolorowe jarmarki, zapach grilla, muzyka z nurtu łatwej i przyjemnej i inne fajerwerki. Nawet taka melancholiczka jak ja podczas koncertu HEY odnalazła coś dla siebie.

I za to najzwyczajniej w świecie, dziękuję.

549545_558527030874321_1065661557_n

 Zdjęcie autorstwa Jarosława Gaszyńskiego (fotojaga), które  mnie ujęło i ścisnęło za serce…

 

O autorze

avatar

mczarnecka

Jestem kobietą i to po trzydziestce. Odnajduję azyl w niebanalnych rzeczach. Interesują mnie ciekawe wnętrza, zarówno miejsc jak i ludzi. Prywatnie bawię się słowem pisząc teksty do szuflady. Pomimo lęku wysokości, czasami gubię głowę w chmurach.