Wywiad z Chorymi na Odrę

We wtorek w Szczecinie rozpoczyna się 21. dokumentArt, to polsko-niemiecki festiwal filmów dokumentalnych, podczas którego zostaną wyświetlone pięćdziesiąt cztery produkcje. Inauguracja tego kulturalnego wydarzenia przekraczającego nie tylko terytorialne granice odbędzie się w studiu Telewizji Polskiej, zaś wieczorem w Lulu Clubie festiwal otworzy szczeciński zespół Chorzy na odrę.

Udało mi się porozmawiać z ich liderem, Olkiem Różankiem, który zresztą jest bardzo zaangażowany w organizację dokumentArtu…

 

Uprawiacie rock społeczny – co to za gatunek muzyczny?

To wymyślona przez nas nazwa na określenie muzyki połączonej z przekazem słownym. Dotykamy spraw społecznych – ujmujemy je często w żartobliwy sposób – które wymykają się sztywnym ramom. Nie lubię nazw rock, jazz czy blues, nie lubię też, gdy muzycy określają to, co robią. To szufladkowanie muzyki, która jest przecież albo zła albo dobra. Nazwą „rock społeczny” chcieliśmy pomóc naszym słuchaczom w określeniu nas samych, co jest celem najwyższym tego, co robimy. Zresztą ten przymiotnik „społeczny” ma intrygować. Jest to nazwa, dzięki której właśnie zadałaś mi to pytanie..

Zakładając zespół Rykoszept chciałeś grać hip – hop. Być może to był dobry kierunek, bo hip-hopowe kawałki opierają się na dobrym tekście, a twoje piosenki to przecież głównie tekst…

Tak naprawdę w Chorych na odrę jesteśmy dużo bardziej hip-hopowi niż w Rykoszepcie. Zahaczamy o różne gatunki, w tym także o hip-hop. Przemycamy melodykę i gęsty tekst. Pastiszujemy gatunki. I tak na przykład, utwór „Każdy mężczyzna ma w sobie coś z geja” jest chyba najbardziej zakorzeniony w hip-hopie, ale już „Nogi miała do samego piekła” jest w nieco innym stylu. W stylu muzyki specyficznej dla Jamesa Bonda.

Wasze piosenki to performance i manifest artystyczny?

Przed tym, jak siadam do napisania jakiegoś tekstu, nie zastanawiam się jak chcę zszokować albo jak przewrócić świat do góry nogami, tylko wyrzygać się. Uzewnętrznić. To nie jest manifest, to potrzeba wyrażenia siebie, to jak z potrzebą seksualną. Siadam do pisania po to, by poczuć się lepiej.

Czym się inspirujesz?

 (Śmiech) Życiem, głupotą, mądrością …

W Internecie można znaleźć opinie, że wasza piosenka „Kocham Cię dziwko” razi banalnością. Co ty na to? Może ze względu na tę „dziwkę”…

Bardziej chyba raziłoby banalnością, gdybym napisał piosenkę „Kocham Cię”. Zestawiłem ze sobą dwie odmienne wartości. Jednemu się to podoba, drugiemu nie. Zaintrygował mnie ten komentarz, ale najwidoczniej i ja zaintrygowałem kogoś do wyrażenia takiej opinii.

 Będzie nowa płyta Chorych na Odrę?

To już druga, na początku przyszłego roku. „Nieznośna lekkość hitów” to jedenaście hitów (śmiech) czyli nasze piosenki. Wspomniana już „Nogi miała do samego piekła” albo „Zatrułem się w tobie”. Będzie można je usłyszeć właśnie na koncercie z okazji festiwalu.

 Można się od Was zarazić Odrą?

 Ciemną, głęboką na pięć metrów, brudną Odrą.

W ramach dokumentArtu wystąpi także szczeciński zespół OHO! Koko. Oni zapowiedzą tegoroczny Akustyczeń, którego Ty jesteś twórcą…

Są cholernie oryginalni, podoba mi sposób w jaki używają instrumentów, mają fajne pomysły na ich wykorzystanie. Śpiewają nie tylko covery, ale zaczynają tworzyć własne kawałki. To niby bardzo prosty układ – dziewczyna, która śpiewa i gitarzysta, ale są bardzo efektowni, gitarzysta konstruuje bardzo skomplikowaną formę- zapętla sobie linię, a po chwili gra już inną…Bardzo im kibicuję.

Co ze szczecińską sceną muzyczną?

Nie ma klubów, gdzie zespoły mogłyby występować, ale mimo to powstaje coraz więcej ciekawych kapel. W Szczecinie brakuje jeszcze kultury wychodzenia z domu.

 DokumentArt okiem lidera Chorych na odrę…

Dla mnie ten festiwal łączy różne punkty na mieście w całość. Fajnie czuć ducha festiwalu, którego przecież tworzą ludzie. Najważniejsze jest to, że widzowie przechodzą z miejsca jednego wydarzenia na drugie miejsce, gdzie odbywa się kolejny, ale inny pokaz filmów. Najbardziej polecam „Ekstraklasę” w środę i czwartek czyli pokazy filmów reżysera fabularnego i dokumentalisty w jednej osobie Michelangelo Antonioniego. Ale także filmy polsko-niemieckie, i tu na przykład „Paczki solidarności”.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

 

 

O autorze

avatar

SzczecinAloud

Szczecin Aloud to inspirujący głos miasta. To przestrzeń, w której ciekawe teksty, interesujące zdjęcia i intrygujące filmy pokazują Szczecin oczami jego wyjątkowych mieszkańców.