Lubię ten stan
„Lubię ten stan
Rozkoszne sam na sam
Cisza i ja
Cisza, ja i czas”
Nosowska śpiewa o ciszy, a ja zastanawiam się – czym jest?
Cisza- brakiem dźwięku, brakiem słów. Czym jeszcze? Będąc w pustym pokoju, pośród nocnej ciemności, nie słyszę nic. W domu panuje harmonijna cisza, niczym nie zmącona. Jednak nie wydaje mi się, że jest ona tylko tym, co słyszę, a raczej- czego nie słyszę. Ciszą nazywam samotność, spokój, chwilę poświęconą dla samej siebie, moment, w którym jestem tylko ja i moje myśli. Bezgłos jest również stanem ducha, wewnętrzną pustką. Gdy nie czuję siebie, gdy wątpię w to kim jestem i jak żyję, nic nie słyszę. W mojej głowie panuje pustka, plany ogarnia sceptycyzm, a zapał do ich realizacji przestaje istnieć. Może to zwątpienie? Gdy milczę, wołam o pomoc. Potrzebuję kogoś, kto wyciągnie mnie z tej próżni, kto głośnym śpiewem i radosnym śmiechem sprawi, że świat znowu stanie się hałaśliwy i wesoły. Wśród brzdęku słów, zgiełku zdarzeń i myśli czułabym się bezpieczniej.
Myślę, że ma potężną moc, większą niż jakikolwiek człowiek, jakakolwiek siła. Potrafi diametralnie zmienić nastrój człowieka: zdystansować od problemów, smutków i frasunków, które go gnębią i przytłaczają. Cisza wycisza. Gdy wewnątrz mnie buzują emocje, gdy jestem rozżalona, zła, gdy nie panuję nad samą sobą, cicha samotność wyrywa mnie spod panowania tych podłych uczuć. Po ataku agresji następuje zdystansowanie. Sprawia, że ogarnia mnie opanowanie, spokój, zaczynam nad sobą panować. Zagłębiam się w myśli, rozpatrując każdą z nich osobno, spokojnie i bez nerwów. Niewątpliwie przybliża ona mi samą siebie: w obliczu długiego myślenia poznaję swoje wnętrze, swój charakter.
Milczenie sprzyja rozważaniom, rozwojowi myśli, koncentracji. Gdy coś mnie dręczy, gdy w mojej głowie tłoczą się myśli, potrzebuję właśnie jej. Wśród hałasu słów i ludzkiej wrzawy codziennego zgiełku nie potrafię poradzić sobie z problemem. Dźwięki je tuszują, tłamszą w zarodku. Dopiero bezgłos obnaża wszystko to, czego się boję, co mnie dręczy. Pod wpływem zagłębienie się w myśli, przeanalizowania wszystkich nurtujących mnie zagadnień, zmieniam się. To cisza składnia do zmian.
Ciszę można również zmarnować, nie doceniając jej potęgi i siły. Przyzwyczajając się do wszechotaczającego zgiełku, możemy nawet nie zauważyć chwili, którą moglibyśmy poświęcić dla siebie, dla rozwoju swojego ducha i najzwyczajniej w świecie bezproduktywnie ją przemilczeć, nie starać się zniszczyć pustki, którą często współtworzymy, trwać w tej beztroskiej chwili, czekając tylko na powrót normalnego, głośnego życia. Ale… może warto porzucić słuchawki, telewizor, radio i- choć na chwilę- polubić ten stan?
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu