Piktogramowy zawrót głowy
Moi Drodzy, jak pewnie zauważyliście troszkę ostatnio mniej publikuję. I to nie chodzi o to, że nie chcę pisać, bo chcę i to nawet bardzo. Najbardziej jednak chciałabym poznawać ciekawych ludzi z pasją, czerpać od nich siłę i energię, a później dawać ją Wam poprzez moje teksty. Chciałabym być w wielu miejscach jednocześnie, uczestniczyć w ciekawych wydarzeniach, których niemało w naszym mieście i dzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami. Nie zawsze jednak chcieć znaczy móc. Doba ma określoną ilość godzin, a życie to kwestia wyborów. Nie ja to wymyśliłam i pewnie, gdybym miała na to wpływ, zorganizowałabym świat nieco inaczej…
Tak się składa, że w moim życiu ostatnio bardzo dużo się dzieje na wielu płaszczyznach ale chyba najwięcej w kwestii najnowszego projektu, który realizuję razem z przyjaciółką. Mowa o piktoczakach – piktogramowych postaciach, które pojawiły się w naszym życiu nie wiadomo skąd (a właściwie wiadomo, bo z naszej wyobraźni), rozgościły się na dobre i zajmują nam bardzo dużą część wolnego czasu, którego i tak nigdy nie było zbyt wiele…
Żeby rozwiać wszystkie wątpliwości dodam, że piktoczaki to wytwór dość specyficzny. Ja daję im głos, a moja przyjaciółka kształt. Najprościej rzecz ujmując teksty powstają w mojej głowie następnie Paula je ilustruje według swojej wizji.
Nie mamy za bardzo wpływu na piktoczaki – robią co chcą. Są niepokorne, niereformowalne i krnąbrne. Proszę je czasami by dały mi chwilę oddechu ale w zamian słyszę NIE. Dlatego jeśli pozwolicie, to skoro już i tak te małe dziewczynki zagarnęły moją wolną przestrzeń, którą miałam na pisanie bloga, nie widzę innego wyjścia jak tylko podzielić się z Wami tutaj ich punktem widzenia, który jest po części mój.
Nie będę się rozpisywać. Zapraszam Was do krainy ph, a skoro łykend to, coś na czasie…
…więcej historii znajdziecie na www.facebook.com/piktoczaki
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu