Blamage – disco polo ze Szczecina
Formacja Blamage (czyt. blamaż) to polska grupa muzyczna wykonująca disco polo, założona w Szczecinie pod koniec 2012 roku. W jej skład wchodzą: Sandra Filo (ps. Filo), Mateusz Mielczarek (ps. Mleko) i Radosław Napierała (ps. Eren). Zespół został założony w wyniku wspólnych zainteresowań i ambicji jego członków oraz sympatii do wszechobecnego w Polsce nurtu muzyki rozrywkowej, kryjącej się pod sloganem disco polo.
Tak naprawdę grupa powstała na skutek zaangażowania we wspólny projekt, którym był urodzinowy prezent dla kolegi ze Szczecina w formie autorskiej piosenki oraz teledysku. „The Andrzejałke Song” – bo taki właśnie tytuł nosi pierwszy singiel Blamage’u, spotkał się w sieci z bardzo pozytywnym odbiorem i nabrał sporego rozgłosu, co zmotywowało członków zespołu do dalszej twórczości. Premiera pierwszego klipu odbyła się 12 stycznia 2013 r. i w ciągu niespełna 2 miesięcy w serwisie YouTube uzyskała kilkunastotysięczną oglądalność.
Drugim utworem wydanym przez Blamage jest „Maleńka”, a jego premiera miała miejsce 15 marca 2013r. – również na portalu YouTube. Zespół planuje wydać do końca czerwca 2013r. co najmniej 3 utwory.
Zapraszamy do zapoznania się z wywiadem, którego udzielił naszemu serwisowi Mateusz Mielczarek, członek formacji Blamage.
Przedstawcie się proszę i powiedźcie, kto czym zajmuje się w zespole Blamage?
MM: Radosław Napierała (Eren), Mateusz Mielczarek (Mleko) i Sandra Filo. Nikt z nas nie ma konkretnie przydzielonych funkcji. Teksty piszemy razem, teledyski wymyślamy i tworzymy wspólnie. Za część muzyczną odpowiadam głównie ja, ale każdy zawsze dorzuca swoje trzy grosze.
Sprawiacie wrażenie bardzo dobrze zgranej paczki. Jak i gdzie się poznaliście?
MM: Sprawiamy takie wrażenie, bo jesteśmy bardzo dobrze zgraną paczką. Filo i Eren to w życiu prywatnym przeurocza para, więc historia ich poznania się to osobny temat. Ja znam Radka z technikum więc znamy się już prawie 5 lat.
Wyjaśnijcie naszym czytelnikom, skąd pomysł na nazwę?
MM: Jeśli dobrze pamiętam, to na jednej z imprez byliśmy bardzo zafascynowani słowem blamaż, bo nie znaliśmy go wcześniej, a wtedy ktoś akurat się nim posłużył. Potem używaliśmy tego słowa stosunkowo często, przeinaczając je na Blamage, bo tak wydawało nam się śmieszniej. A kiedy zakładaliśmy zespół, to dla całej trójki było naturalne, że będzie się on właśnie tak nazywał. Nie było żadnej dyskusji, po prostu miał być Blamage i już. Poza tym, blamaż to „ośmieszenie się, kompromitacja”, a my mamy ogromny dystans do siebie i do tego co robimy.
Od czego zaczęła się Wasza przygoda z muzyką?
MM: To zależy jak na to spojrzeć. Eren od lat jest DJem, ja od lat gram na klawiszu (podobnie jak Radek z resztą), pojawił się jakiś epizod z radiem i tak dalej, dlatego z muzyką od lat mamy wiele wspólnego. Przygoda z tworzeniem muzyki rozpoczęła się pod koniec 2012 roku, wtedy napisaliśmy pierwszy numer „The Andrzejałke Song”, który był prezentem dla kolegi na 21 urodziny. Utwór okazał się sporym sukcesem, czego kompletnie się nie spodziewaliśmy. To miał być jednorazowy strzał, ale tak nam się spodobało, że brniemy w to dalej.
Jesteście bardzo młodym zespołem, jednak już jest o was głośno. Jak zapatrujecie się na przyszłość?
MM: Czy głośno? Ktoś nas powoli zauważa, ale nikt nas nie zaczepia, kiedy kupujemy marchewkę:) Co do przyszłości to wszystko robimy spontanicznie, niewiele planujemy, pewne rzeczy po prostu się dzieją. Na pewno chcielibyśmy dotrzeć do szerszego grona odbiorców, zagrać parę koncertów, może wydać płytę, nawet taką dodawaną do czasopisma :). Ale nie planujemy tego po nocach. Wierzymy, że jeśli komuś podoba się to, co robimy, to pewne rzeczy same do nas przyjdą. Z resztą już powoli przychodzą, pod koniec czerwca gramy koncert na Gali Disco Polo w Świnoujściu, więc coś zaczyna się dziać. Wydaliśmy właśnie nowy numer, wkrótce wydajemy kolejny, potem jeszcze jeden, i tak dalej. Takie są plany.
Przy tworzeniu muzyki kierujecie się własną intuicją, czy szukacie inspiracji również w innych zespołach?
MM: Ja osobiście nie kieruję się niczym i nikim. Tworzę najlepiej jak potrafię z nadzieją, że komuś się to spodoba, że ktoś będzie sobie to nucił pod nosem. Nie trapię się tym, jak to powinno brzmieć, żeby chciało to puścić radio. A już na pewno nie próbuję się na nikim wzorować, bo czułbym, że to, co robię nie jest autorskie, tylko ściągnięte.
Harlem Shake w Szczecinie ma już ponad 100 tyś. odsłon na Youtube. Dzięki Wam cała Polska miała okazję zobaczyć, że Szczecin też potrafi się bawić. Planujecie w przyszłości podobną akcję?
MM: Jak mówiłem, my mało rzeczy planujemy. Bardzo nas zaskoczył i ucieszył fakt, że na Harlem Shake przyszło tak dużo osób, że jest tyle odsłon, że komuś się to podoba. Na pewno będziemy próbowali zrobić kolejny event tego typu. Taki, żeby ludzie po prostu przyszli, pobawili się i poszli ze świetnymi wspomnieniami do domów. Radek ma swoją DJ-kę, moją drugą pasją jest film, więc może znowu coś nagramy?
Dziękuję za wywiad i życzę dalszych sukcesów
Wszystkich, którzy nie mieli jeszcze okazji zobaczyć Szczecińskiego Harlem Shake, odsyłamy do klipu:
Zapraszamy również na fanpage grupy Blamage
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu