Gdy emocje już opadną…”Julian to Wiem” po premierze
Jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B. W życiu nie zawsze bywam konsekwentna ale w przypadku „Juliana…” postanowiłam być. Od samego początku jestem sercem z tym projektem. Niedawno przedstawiłam wam sylwetki osób zaangażowanych w spektakl, później kibicowałam podczas zbierania funduszy na scenografię i cieszyłam się niezmiernie gdy się udało. W zeszły piątek miałam niewątpliwą przyjemność obserwować z bliska premierę, która odbyła się w Pleciudze podczas Małego Kontrapunktu.
Jako, że blog z założenia jest przestrzenią subiektywną, napiszę nieco o swoich wrażeniach.
Jeśli ktoś urodził się, by zostać Pchłą to właśnie Agata Kolasińska, pomysłodawczyni spektaklu. Moim zdaniem jak na amatorkę zagrała fenomenalnie. Kombinacja jej plastycznego głosu i ruchów rozmieszała do łez wszystkich na widowni, tych mniejszych i większych. Postać Czarodzieja, w którą wcielił się Krzysztof Lubka także wzbudziła moją ogromną sympatię. Nie do końca zrozumiałam ideę kostiumów tancerzy, natomiast charakteryzacja głównych bohaterów była naprawdę trafiona. Jedyne „ale” dotyczy nagłośnienia, które niekiedy było zbyt donośnie, co mogło wystraszyć zgromadzonych na sali najmłodszych widzów. Jednak po owacjach na stojąco wnioskuję, że przedstawienie spotkało się z uznaniem – nie tylko moim.
Pewnie wypadałoby wspomnieć parę słów o samej fabule ale mam nadzieje, że zasiałam w was ziarenko ciekawości i sami będziecie mieli ochotę przekonać się, o co to całe zamieszanie. Najbliższą okazja ku temu nadarzy się 26 maja o godz 20:00 na dziedzińcu Zamku.
A na zachętę parę zdjęć…
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Małego Kantrapunktu.
Misiowata
16 kwietnia 2013 - 23:47 -
Pchła – r e w e l a c y j n a i już!
Czarodziej też, a tancerze prima sort!
Ja jestem absolutnie zachwycona. Byłam w szoku, że w naszym mieście można zrobić takie cudo. Wielkie brawa za całokształt dla twórców.
Zgadzam się z Panią, że spektakl wypalił. Ale w kilku kwestiach się nie zgodzę :)
Moim subiektywnym zdaniem stroje tancerzy były jak najbardziej trafione, pomarańczowe peruki świetnie wyglądały w świetle sceny,a jednocześnie szare sukienki nie pozwalały by całość była zbyt krzykliwa.
I całkowicie nie zgodzę się z Pani zdaniem na temat nagłośnienia. Jak dla mnie było idealne. Również zwróciłam uwagę na głośne akcenty i bardzo mi się to podobało. Rzeczywiście niektóre maluchy mogły się wystraszyć, a to tylko dlatego, ze przedszkolaki wg mnie nie powinny się tam znaleźć, nie było to chyba dla nich przedstawienie, chociaż w zapowiedziach widziałam, że spektakl był reklamowany również dla małych dzieci. Wg mnie docelowo najbardziej zainteresowana widownia winna mieć 7 – 16 lat. Układy taneczne zdecydowanie nie były dla małych dzieciaczków.
Było na co popatrzeć. Ja na bank chcę zobaczyć spektakl jeszcze kilka razy choć na Skolwin pewnie nie pojadę, ale mam nadzieję, że będzie jeszcze grany, bo przy dobrej promocji mógłby zajść daleko poza Szczecin – jest świetny. A poziom niektórych tancerzy to co najmniej finaliści You Can Dance :)
Pozdrawiam
mczarnecka
17 kwietnia 2013 - 08:51 -
Misiowata, jeśli chodzi o przedział wiekowy to mam podobne wątpliwości i także uważam, że powinien być nieco wyższy. Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że spektakl zbiera tak dobre opinie i również podzielam nadzieję, że trafi na niejedną scenę w Polsce. Pozdrawiam M.