„Puszczyk bukowy” – Z licencją na bieganie
Tak, to będzie tekst z lokowaniem produktu. Zresztą, bardzo dobrego szczecińskiego produktu. Dlatego nie każcie dzieciom zasłaniać oczu, nie wychodźcie do kuchni, żeby zrobić herbatę, a tym bardziej nie wyłączajcie przeglądarek. Ale najpierw wstęp od Krysi:
Oto „Puszczyk Bukowy” w swoim naturalnym środowisku. Ptak herbowy Puszczy Bukowej. Żeby przyjrzeć mu się z bliska, ekipa musiała rano pojawić się nad jeziorem Szmaragdowym. Ale opłaciło się. Ptak ten należy do rodziny „Runnersów”, a poznać go można po charakterystycznych kolorowych tenisówkach na nogach i czarnych „rajtuzach”, dokładnie oklejających każdy sterczący mięsień. Majestatyczna sylwetka nie przeszkadza Puszczykowi w zachowaniu sprawności fizycznej, którą innych- bije na dziób. Osobniki zwykle łączą się w stada liczące od 40 sztuk oraz pokonują pięciokilometrowe trasy. Entuzjastyczne działania wykazują osobniki dorastające, jak i dojrzałe. W nocy zaopatrują się w elementy odblaskowe, jak i koszyki z ciastem. Puszczyk nigdy nie zimuje, jest online cały rok. W Puszczy Bukowej, jak i na facebooku. Czytała Krystyna Czubówna.
„Puszczyk Bukowy” to biegająca ekipa z Prawobrzeża z licencją na bieganie. Nieformalna grupa, która liczy ok. 40 członków ciągle się rozrasta. Swoją pasją zarażają innych i ściągają zapaleńców biegania nawet z Centrum! Niemożliwe? Pogadaj z klubowiczami. Nad jeziorem Szmaragdowym organizują coniedzielne treningi, zawody oraz sportowe akcje. Nie zaklinają pogody, bo ta nie ma dla nich znaczenia. Ewentualnie taniec radości wchodzi w grę. Są lepsi od bieżni na siłowni – wszystko odbywa się bezgotówkowo, a Puszcza z powodzeniem zastępuje kawałek plastiku. To dzięki nim na szczecińskiej mapie imprez sportowych zagościł Grand Prix „zBiegiem natury”, czy „Szczeciński nocny bieg”. To ludzie z pasją, wolą walki, a przede wszystkim – pozytywnym zakręceniem. Są azylem dla chcących – nieumiejących, a także ripostą na rozdziawiony dziób malkontenta. Jak działają? Rusz tyłek i sam się przekonaj! (ale najpierw przeczytaj!)
Na początku było… bieganie.
Zawsze istnieje jakieś źródło, prapoczątek, zatem wracamy do tej płodnej myśli, która uruchomiła grupę z Prawobrzeża. Rozmawiam z jednym z ojców – założycieli „Puszczyka Bukowego” – Radosławem Erkiertem. Przychodząc na trening czy zawody nie sposób przeoczyć tej persony, gdyż jest znakomitym spikerem, a jego mikrofonowe gagi zapadają w pamięć nie tylko biegaczkom.
Trójka wspaniałych – Radosław Erkiert, Wojciech Wołowicz oraz Grzegorz Suplicki spotkali się w lesie, a połączyła ich- miłość do biegania. „Było nas trzech, w każdym z nas inna krew” – komentuje mężczyzna. Po drodze dołączył do nich Mateusz Osojca – kolejny pionier klubu. Od spotkań na trasie przeszli do wspólnej organizacji treningów, a z czasem pojawiła się myśl, by zintegrować prawobrzeżną część Szczecina:
– Byliśmy stamtąd, biegaliśmy właśnie tam – po Puszczy Bukowej i tak zrodził się pomysł skrzyknięcia amatorów biegania. Początkowo mieliśmy być małą grupą, która biega. Chodziło o stworzenie inicjatywy, która mogłaby połączyć ludzi z Prawobrzeża. Tam moglibyśmy wymienić się wspólnymi doświadczeniami czy zapraszać się na treningi. To miał być punkt wymiany informacji dla wszystkich tych, którzy biegają. Grupa musiała mieć też nazwę, więc obyło się bez głosowania, bo nazwa powstała razem z pomysłem.
Wcielając się w niewiernego Tomasza, pytam jak od pomysłu przejść do realizacji. I jak się okazuje – nie potrzeba pomysłowego Dobromira:
– Byliśmy małą grupą biegającą pod szyldem „Puszczyka Bukowego”. Logo stworzyliśmy sami. Potem poszło dość standardowo- założyliśmy profil klubu na facebooku, wrzuciliśmy zdjęcia z treningu, chcieliśmy by ludzie dowiedzieli się o naszej działalności, by móc się przyłączyć. Odbyło się bez kupowania „lajków”, czy zapraszania nieznanych ludzi. Mieliśmy znajomych ze „światka biegowego” w naszym mieście, dlatego wszystko potoczyło się bardzo szybko. Efekt kuli śniegowej.
„Puszczyk Bukowy” ma już w swoich szeregach około 40-stu klubowiczów, choć jak przyznaje mój rozmówca- tendencja jest rosnąca. Po trzech miesiącach bytności klubowicze zaczęli się zastanawiać, kiedy był początek. Za dzień narodzin obrali datę 15 lipca 2012 r- moment, kiedy oficjalnie powstał funpage ich klubu na facebooku.
My- klubowicze
Kto może zostać członkiem klubu? Pewnie każdy, kto w niedzielę zwlecze się z łóżka przed 10.00 i dotrze nad jezioro Szmaragdowe. Tutaj odbywają się cotygodniowe treningi klubowiczów. Są kontynuacją treningów, które prowadzili jako szczeciński oddział „zBiegiem natury”. Centrala zawodów zrezygnowała z treningów, biegacze -przychodzą nadal. I choć trudno w to uwierzyć laikom, to zawsze znajdzie się grupa ludzi, która nonszalancko porzuca ciepłą kołdrę i wkłada tenisówki.
– W niedzielę prowadzimy spokojny trening, jesteśmy otwarci na nowe osoby, które mogą przyjść i zobaczyć jak to wygląda. Przychodzą osoby w różnym wieku – od uczniów z gimnazjum i liceum, po osoby, które biegają w zaawansowanej grupie seniorskiej. Zawsze dzielimy się na 2 zespoły – początkujący i bardziej zaawansowany. Można potruchtać, albo raptownie przyśpieszyć.
Z opowiadań Radka wszystko wygląda wręcz idealnie, szukam więc jakiegoś haka, niedociągnięcia, albo klapy. No właśnie- pewnie jakiś trening zakończył się klapą. Grad, śnieżyca, albo tsunami znad pobliskiego Bałtyku. Cokolwiek.
– Nie było żadnej klapy – stwierdza stanowczo – choć kiedyś była wielka ulewa, a na trening przyszły 4 osoby. Zrobiliśmy wtedy wspólne zdjęcie z wyciągniętymi palcami z motywem: „a czemu nie było Ciebie na treningu?” Trzeba zawsze negatyw obrócić w pozytyw i to daje nam kopa do działania. Uważamy, ze każde warunki atmosferyczne są zadowalające. Gdyby z nieba sypały się pioruny, to nad jeziorem Szmaragdowym jest opuszczona remiza strażacka. To dość pokaźny budynek, który jest ogólnodostępny. Śmiejemy się, że to nasza prywatna hala sportowa. I raz zrobiliśmy tam ćwiczenia crossowe- pompki, podskoki, skłony. Wyszliśmy bardziej zmęczeni, niż po normalnym treningu. Pod koniec wyszło słońce i zrobiliśmy rundkę wokoło jeziora.
Pytam mojego rozmówcę o poziom umiejętności klubowiczów:
– Wśród klubowiczów nie mamy osób, które żyją z biegania. Zawodowstwo zaczyna się wtedy, kiedy na bieganiu- zarabiamy. Choć są osoby ze wzorowymi wynikami. Dowodem jest 3 miejsce w generalnej klasyfikacji klubowej w Szczecińskim Półmaratonie Gryfa. Poziom naszego zaawansowania zaczyna się od zerowego po ultramaratoński. W tym gronie mamy również osoby biegające na różnych dystansach, choć zwykle jest tendencja do biegów długich- mamy również maratończyków.
Im dalej w las, tym więcej zawodów.
Jako amatorka biegania i gorliwa wyznawczyni „Trójki” bezskutecznie szukałam Szczecina wśród miast, które organizowały trójkowy cykl biegowy: „zBiegiem natury”. Jednak za sprawą klubowiczów z Prawobrzeża sytuacja szybko się odmieniła:
– To jest pierwsza edycja tych zawodów w Szczecinie. Od kwietnia 2013 r. ruszyły treningi, a w okresie zimowym organizowane są zawody, którym przyświeca hasło „6 biegów w 5 miesięcy”. Chcieliśmy coś zorganizować, jednak nie mieliśmy doświadczenia. Z ich pomocą- spróbowaliśmy. Centrala „zBiegiem natury” zapewnia zaplecze techniczne (pomiar czasu, logo, bramę czy namioty), a my zajmujemy się organizacją. Pomimo tego, że zawody są organizowane zimą to impreza cieszy się sporym zainteresowaniem, a po biegu uczestnicy mogą się ogrzać przy ognisku i wygrać nagrody ufundowane przez lokalnych partnerów.
Jednak klub nie spoczął na laurach. Oprócz Grand Prix „zBiegiem natury” klub biegacza pomaga Karolowi Radzińskiemu i UKK CKS Trygław Szczecin w organizacji biegu górskiego im. Jerzego Kortza. Jest to biegowa impreza na Bukowym, organizowana z przerwami od 1984 r. „Puszczyk” patronuje również akcji: „Szczeciński nocny bieg”. Inicjatorką biegu jest Ela Panaszek, a idea jest prosta: wszyscy spotykają się nocą w środku Puszczy Bukowej i truchtają 5 km, by na końcu przy ognisku miło spędzić czas. Panuje bardzo rodzinna atmosfera, a uczestnicy specjalnie pieką ciasta, by móc się nimi podzielić z innymi.
Trzeba również dodać, że „Puszczyk Bukowy” nie byłby tak dobrą inicjatywą, gdyby nie pomoc i często ciężka praca ludzi, którzy nie są związani z bieganiem. Nad oprawą artystyczną czuwa niezłomny Piotrek Krawczuk – klubowy fotograf, który jeździ z ekipą „Puszczyka” na większość zawodów i sportowych imprez.
– Piotrek jest chłopakiem Moniki Andrzejczak – naszej czołowej biegaczki, która z powodzeniem zajmuje czołowe miejsca w biegach w naszym regionie. Jest między innymi zwyciężczynią biegu noworocznego 2013/2014.
Na koniec miała być zachęta do biegania, ale ile można? Po falach protestów, które przetoczyły się przez Szczecin, ugięłam się i zdecydowałam, że odstąpię od tego karkołomnego pomysłu. Ale nie do końca. Przecież nie wszyscy mogą być piękni i młodzi. A bieganie jest tańsze niż odsysacz tłuszczu. Specjalnie dla Was drodzy czytelnicy, dla wszystkich i każdego z osobna – Radek z „Puszczyka Bukowego”:
– A Ty dlaczego nie biegasz???
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu