Rowerem do Ueckermunde

Po obejrzeniu pięknej i za razem pierwszej bramki Roberta Lewandowskiego dla Bayernu Monachium, nie miałem cienia wątpliwości, że kolejnym celem wycieczki rowerowej powinny być Niemcy. Łudziłem się, że może i mnie ktoś będzie chciał zakontraktować do gry w swoim klubie, albo chociaż do podawania piłek. Niestety, ta część planu się nie powiodła. Mimo to wypad do Ueckermunde okazał się szalenie udaną zagrywką z naszej strony. 

Na rowerowych blogach czytałem sporo o wypadach do tej uroczej miejscowości. Jednak nikt nigdy trasy nie opisywał nazbyt dokładnie. Dziś wiem dlaczego tak się dzieje. Po prostu nie sposób się zgubić.

Wyjazd oczywiście ze Szczecina. Do roweru przypięta jedna sakwa na przeciwdeszczową garderobę i kilka podstawowych sprzętów na wypadek ewentualnej awarii rowerów.

Z centrum kierujemy się na jezioro Głębokie i dalej przez Wołczkowo do Dobrej. Tam wjeżdżamy w ulicę Zachodnią i na jej końcu czeka już na nas rowerowy raj. Z większą…

wieksza… lub mniejszą…

mniejsza2

… infrastrukturą służącą do wypoczynku na trasie.

Tak naprawdę jedyną wątpliwość co do kierunku jazdy, mieliśmy na końcu wspomnianej wcześniej ulicy Zachodniej. Przed naszymi oczyma stanął taki obrazek:

koniec ul zachodniej

Kończy się tu ścieżka rowerowa i brak jakichkolwiek znaków kierunkowych. Podpowiadam, że skręcamy w lewo (oczywiście pojechaliśmy w prawo) potem pierwsza w prawo i już kierujemy się do miejscowości Blankensee.

Gdyby nie różnica w jakości materiałów wykończeniowych mielibyśmy spełniony sen Michała Wiśniewskiego z piosenki „Keine Grenze”.

granica

Tu ciekawostka! Ta ładniejsza strona, to strona Polska.

W Blankensee odnajdujemy kościół z drewnianą wieżą i piramidalnymi blendami, których urok niknie przy kogucie na zwieńczeniu tej budowli.

kogut

Wracamy na główną drogę i tu pojawiają się co rusz jakieś miłe dla oka akcenty.

taczka

To niesamowity atut mieszkańców tych terenów. Bo na przykład nie uświadczysz tu wielu koszów na śmieci, a z drugiej strony śmieci te nie walają się po ulicy. Jakoś tak każdy dba o to co dokoła niego i razem tworzy to niesamowitą przestrzeń. Niestety u nas jeszcze trochę musi wody w Odrze upłynąć, zanim ludzie zrozumieją, że jeśli chcemy zmieniać świat musimy zacząć od siebie. No nic to, ja zachwycam się dalej…

gasienica

Rzut oka na mapę…

mapa

i zmierzamy w kierunku miejscowości Pampow i tu kolejna fajna rzecz zrobiona z niczego…

napisy w drewnie

… napis ułożony z kawałków porąbanego drewna. Rzecz tak wyjątkowa, że nawet google tłumacz nie był sobie w stanie poradzić. Jedno jest pewne – to jakiś projekt lokalsów z miejscowości Pampsee.

Tutaj mój błąd w relacji i prostująca go uwaga od czytelnika, za którą serdecznie dziękuję:

„Taki drobny szcze­gół, nie ma miej­sco­wo­ści Pamp­see, to taki twór na pogra­ni­czu PAM­Pow i Blan­ken­SEE, szcze­góły tutaj: http://kunstgemeinde-pampsee.net/en/

A napis jest w jakimś lokal­nym dialekcie.”

Wracamy do relacji.

Jak widzicie nawet segregację śmieci przedstawia się tutaj jako coś dziecinnie łatwego…

segregacja

… patrząc na ilustrujące rysunki ma się wrażenie, że nawet lunatyk sobie z tym poradzi…

lunatyk

Wszechogarniające detale, w nawet najmniejszych miejscowościach, w najmniej spodziewanych miejscach (elewacja budynku)…

detale

… szybko sprawiły, że zaczęły dopadać mnie wrzuty sumienia za czystki, które popełniłem grając w Medal of Honor.

Świetnym jest to, że w miejscowości zachwycają pięknem elementy codziennego użytku, a nie publiczne budowle za miliony monet.

skrzynka

W tym zachwycie przejeżdżamy przez miejscowość Pampow. Na jej końcu, zgodnie z wyraźnie oznaczona trasą kierujemy się w lewo, w kierunku miejscowości Grunhof.

Pampow

Dojazd do niej to szybki zjazd i już po chwili znajdujemy się przy sporych rozmiarów gospodarstwie rolnym, a mnie dopada wspomnienie z okresu pracy na saksach.

ciagnik2

Wojciech Waglewski i Maciej Maleńczuk mają nawet taki numer:

YouTube Preview Image

„Ten pobyt na saxach zaszkodził mu na maxa 

Praca w fabryce zamieszała mu w psychice.”

Ja co prawda pracowałem na plantacji, ale w psychice mieszał mi ten moment gdy musiałem zaparkować Mercedesa Sprintera. Robiłem to niemal z kątomierzem w ręku, chciałem by mój samochód stał tak idealnie jak pozostałe.

Tymczasem dojeżdżamy do końca miejscowości. Podobno osoby jeżdżące pojazdami mechanicznymi po spożyciu pewnej substancji zatrzymują się na stopie i czekają, aż znak zrobi się zielony. My natomiast skręcamy w prawo.

grunhof

Cały czas na trasie możecie spotkać zaproszenie do skorzystania z wolnych pokoi…

wolny pokoj

… lub na sok jabłkowy, czy też kawę. Bo jak śpiewał Łona:

„Absolutnie czarny napój nie wymagający frazesów,
Potrzebny jak nogi krzesłu. ”

kawka

YouTube Preview Image

Ta przedsiębiorczość zasługuje na uwagę, pewnie nie bez znaczenia pozostają dla jej rozkwitu warunki jakie oferuje państwo.

Za jakieś 4 kilometry jesteśmy w miejscowości Glashutte, tam zobaczycie m.in. pomnik poświęcony pamięci poległym w „Wielkiej Wojnie”. Tak nazywano pierwszą wojnę światową, zanim świat poznał, że może być jeszcze większa.

wielka wojnawielka wojna2

Takich pomników znajdziecie bardzo dużo również po naszej stronie granicy. Z wiadomych względów często mają one inne tablice i udają, że poświęcone są czemu innemu. Z perspektywy czasu to całkiem zrozumiałe jest.

Po raz pierwszy na dłuższy moment opuszczamy ścieżkę rowerową, ale za to jak ta droga pięknie się wije…

wije sie

Na końcu drogi (w Hintersee) obieramy kierunek na Ahlbeck i w dalszej perspektywie Eggesin.

Ahlbeck

Gdzieś po drodze możemy zobaczyć kwiecisty pomnik wstawiony nogom, które skopały wcale nie ogródek, a tyłki Canarinhos… Przypominam, że dzięki zwycięstwu Niemców nad Brazylią siedem do jednego, Polska piłka po tylu latach osiągnęła tak wymarzony przez wielu kibiców brazylijski poziom.

canarionis

Nieco dalej pada podejrzenie o to, że również w tych okolicach tworzył Antonio Gaudi. Możecie spotkać też typowy kamień, którego profil odkryłem całkiem niedawno na fb.

Gaudii

W Ahlbecku zobaczycie ładnie zachowany szachulcowy kościół…

szachulec… i dwie możliwości dalszej trasy. My postanowiliśmy kierować się na miejscowość Eggesin. To droga nieco szybszego ruchu, ale naprawdę nie działo się na niej wiele. Druga opcja to obranie kierunku na Luckow i ta trasa wydaje się atrakcyjniejsza, ze względu na przejazd tuż przy Zalewie Szczecińskim. No nic to, sprawdzimy to innym razem… Nam za to zagrożono obecnością czołgów…

czołgi

Na szczęście skończyło się tylko na groźbach, a informacja ta związana jest z tym, że droga zlokalizowana jest na obrzeżach poligonu wojskowego.

W Eggesin wjeżdżamy na ulicę o znajomej nazwie…

stettiner

… tam skorzystaliśmy z Netto, które czynne jest od poniedziałku do soboty, do godziny 20. Dalej zmierzamy do centrum miejscowości, gdzie znajduje się neogotycki kościół…

neogotycki

i skręcamy w prawo. Do Ueckermunde pozostaje nam zaledwie 7 km. Po drodze reklamy na ulicznych słupach przypominają mi, że …

gk

… w ten weekend wciąż nie odbiłem karty w szczecińskich galeriach handlowych.

Jednak tą smutną myśl na boczny tor zsunęła perspektywa zobaczenia takich gwiazd muzyki jak…

gwiazdy muzyki

Duo Thomasius czy Charly Brunner & Simone. Kimkolwiek by nie byli, ich sceniczny image zapowiada niezłą sceniczną zawieruchę.

No i jesteśmy na miejscu. Na wstępie mały zachwyt nad rozwiązaniami dla rowerzystów…

rozwiązania rowerow

… no i już wiemy skąd w Szczecinie wzięło się to „lobby rowerowe”, przez tak wielu podnoszone do rangi tajemniczej masońskiej organizacji.

Swój pobyt w Ueckermunde zaczęliśmy od posiłku prosto z łodzi, ze splendorem nieco innym niż nasza Ładoga (to ta łódź po prawej, zwieńczona rekinem) …

posiłek

i jeszcze jeden rzut oka na nią z innej perspektywy nie zaszkodzi, bo to naprawdę punkt wycieczki wart szczególnej uwagi.

łódź

… podaje ona potrawę genialną w swej prostocie i zarazem przepyszną – bułkę ze śledziem:

sledz

W międzyczasie dałem pojeździć moim Lambo przypadkowemu mieszkańcowi Ueckermunde.

lambo

W detalach lampy dostrzegamy znajome nam wszystkim gryfy.

gryf

Jadąc w kierunku starówki odkryliśmy automatyczny system blokowaniu wjazdu do serca miejscowości. Co może wskazywać na to, że wbrew temu co mówił pewien Szczecinian, po mieście się jednak spaceruje…

blokowanie

… a spacerować warto bo rynek zachwyca…

z1

… oferuje też artykuły dla dżentelmenów…

dzentelmen

… jak widać do miasteczka zawitało również wesołe miasteczko…

miasteczko

… ale nie tylko, okazało się, że trafiliśmy na coś w rodzaju takiego małego Tall Ships Races…

flagi

Jedną z ciekawych atrakcji jest ławka a’la Kingsajz. Nawet ja przy moich niemal dwóch metrach wyglądam na niej jak liliput…

lawka atrakcja

… natomiast Kasi dodała ona skrzydeł, co widać na załączonym zdjęciu:

skrzydła

Wspominałem już o Gryfie? Jako podstawowy element godła jest on wszechobecny…

gryf

Często w bardzo ciekawych elementach krajobrazu, jak chociażby ten dach…

gryf2

W trakcie naszej podróży Kasia zwróciła uwagę na to, że szczególnie dużą uwagę Niemcy przykładają do ozdabiania swych okiennic. Ueckermunde utwierdziło nas w tym przekonaniu.

okna

A taką mieliśmy pogodę…

pogoda

W tym zachwycie posunęliśmy się tak daleko, że w wybiciu szyby przez niemieckiego wandala również doszukaliśmy się arcydzieła, które przypomina bajkowego nosorożca:

wybita

Żeby jednak nie było, że słychać…

pochwały

… ode mnie tylko pochwały powiem, że skarpetki pod sandały to nie tylko Polska domena:

skarpetki

Na bulwarach wśród wielu jednostek była jedna wyglądająca groźnie…

grozny

… ale spokojnie, jeśli się dobrze przyjrzeć odnajdziecie tam polskie godło, bo jest to ORP Jamno ze Świnoujścia.

Na bulwarach moją uwagę przykuł wciąż niecodzienny u nas obrazek:

pies

Od razu na myśl przyszedł mi fragment z ulubionego pisarza Ryszarda Ćwirleja. Cytat pochodzi z książki „Śmiertelnie poważna sprawa”.

„No i ten mój kolega, jak był tam, u tych Niemców na Zachodzie, to poszedł do sklepu coś do żarcia kupić, i zobaczył takie wielkie puszki po marce za sztukę, to kupił jedną i mówi, że to nawet dobre mięso z galaretką, jak nasza konserwa turystyczna. I dopiero jak zeżarł całą puszkę, to mu ktoś powiedział, że to jedzenie dla psa, a nie dla człowieka.”

Dalej bohater książki, jegomość z czasów PRL-u mówi o tym, że w Polsce to nigdy nie przejdzie, bo ludzie sami woleliby zjeść dobre mięso zamiast dać psu. Minęło 25 lat… i rzeczywistość mamy zupełnie inną, niestety od wielu słyszę, że gorszą.

Jednak z drugiej strony tak sobie myślę, jakże nudna byłaby bajka o Reksiu, gdyby zamiast mieszkać w budzie był wożony w wózku.

My tu gadu gadu, a zwodzony most w Uckermunde został podniesiony…

mostwgorze

… tym samym zostaliśmy tam na dłużej, by obejrzeć płynące wzdłuż bulwarów żaglówki…

zaglowki

… nie pamiętam ile trwać mogła ta defilada, coś około pół godziny…

zaglowki2

… ale miły to był dla oka obraz, urozmaicony przywitaniem każdej jednostki z osobna przez spikera.

Ten przymusowy czas, który dostaliśmy w Uckermunde w żaden sposób nie był dla nas ciężarem. Szczególnie, że postanowiliśmy wrócić na pyszny Fischbrótchen.

dodatkowy czas

Powrót postanowiliśmy poczynić tą samą trasą. Troszkę obaw, że zbłądziliśmy gdzieś w afrykańskim kierunku wzbudził w nas niemiecki Sfinks:

egipt

Uwagę przykuł fakt, że w Niemieckim salonie samochodowym sprzedaje się rowery… eh ekspansja rowerowego lobby nie zna granic.

rowery

„Niemiec płakał jak sprzedawał.”

niemiec płkał

Jeszcze troszkę na temat niemieckich znaków. To jest dosyć czytelne:

matka

Matka z dzieckiem – wiadomo. Ale to?

p

Za każdym razem gdy widzę ten znak zastanawiam się dlaczego ktoś goni to biedne dziecko? Co za dziwni ludzie mieszkają w okolicy? I żeby ich nie spotkać przyśpieszam.

Szczęśliwie dojechaliśmy do Polski. Jeszcze tylko krótkie pół godziny na zapoznanie się z wszystkimi zasadami w ruchu…

polska

… i już za moment symboliczne dziury w drogach przypominają nam, że Polska to zielona wyspa na mapie Europy.

zielona wyspaNasza wycieczka to bez pośpiechu 10 godzin i 132 kilometry. Wszystkich zachęcam do korzystania z rowerowych możliwości jakie oferuje lokalizacja Szczecina.

O autorze

avatar

dczarnowski

Moje wpisy to takie Niebuszewo szczecińskiej blogosfery. Jeśli nie musisz - nie wchodź za głęboko. Nie doświadczysz tu pięknej polszczyzny, za to znajdziesz wiele skradzionych rzeczy. Kto wie? Może kiedyś należały do Ciebie.