ZAMKI I PAŁACE – WYPRAWA W NIEZNANE

Przed nami kolejny długi weekend. Zapewne wielu z Was ma już zaplanowane jak spędzić ten wolny czas. Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą co ze sobą zrobić, a byli już w Czarnocinie, przygotowałem kolejną propozycję. A nawet kilka – ponieważ tym razem wycieczka jest tak zaplanowana, że można wyskoczyć na jeden dzień albo i na cały weekend :)

Na kilkudniowe wypady Szczecinianie z reguły obierają kerunek północny – czyli nad morze. Jeżeli wybierają się na dłużej – są to raczej dalsze wycieczki. Poruszając się samochodem, korzystamy z tras nr 3, 6, 10. I choć Polska nie słynie z dobrych dróg, to akurat w naszym przypadku trafiamy na ekspresówki, kóre omijają ciekawe miejsca. Poznajemy miejsca odległe, a nie znamy tego, co czai się za mijanym właśnie wiaduktem na S-trójce…

Proponuję więc zjechać na mniej uczęczane drogi i tempem spacerowym na nowo odkryć pogranicze Pomorza Zachodniego i Lubuskiego. Zwolnić i zobaczyć jak czas płynie wcale nie tak daleko od dużego miasta… Poczuć się trochę jak Indiana Jones albo Pan Samochodzik ;) Lub też razem z dziećmi wczuć się w klimat mijanych miejsc i zostać księżniczką albo rycerzem…

Trasę zaczynamy na prawobrzeżu i jedziemy przez Płonię starą drogą nr 3 w kierunku Pyrzyc, a następnie kierujemy się na Lipiany (cała trasa jest przedstawiona na mapie na dole). Poniżej, zgodnie z kolejnością występowania na trasie naszej wycieczki, przedstawię proponowane przystanki.

SKRZYNKA:

wieś niedaleko Lipian. Najlepiej zjechać z dawnej drogi nr 3 w Mielęcinie i udać się do Skrzynki lokalnymi dróżkami. W niej pałac neogotycki z drugiej połowy XIXw. Jak możemy wyczytać z informacji zamieszczonej na stronie Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa: „Ostatni remont przeprowadzono w latach 1984/85. Cały kompleks utrzymany w dobrym stanie.” Chyba inaczej oceniam standardy…

KARSKO:

Przez Nowogródek Pomorski dotrzemy do Karska. Jest tu kilka ciekawych zabytków. Najstarszy – średniowieczny kościół, który jednak po przebudowach zatracił swoją pierwotną formę. Kolejny to ruiny zamku myśliwskiego z 1620 roku. Mi najbardziej przypadł jednak do gustu barokowy dwór z 1755 roku. Jest on otoczony parkiem o powierzchni 3ha, w którym rosną m.in. dwa pomnikowe 200-letnie okazy: dąb „Chochoł” i lipa „Brzęczadło”.

Po drodze warto mieć oczy szeroko otwarte, ponieważ można trafić na ślady dawnej świetności mijanych miejsc. Np. na ścianie kamienicy w Karsku widoczne są ślady przedwojennych reklam, a w Stawie zachował się szyld gorzelni:

Przez Dębno, w którym możemy zatrzymać się na obiad (choć bardziej polecam piknik gdzieś po drodze), jedziemy już z powrotem w kierunku północnym. Kierujemy się na Smolnicę, ale wyjeżdżając z Dębna skręcamy w prawo na Grzymiradz.

GRZYMIRADZ:

Kolejna średniowieczna wieś. Od ok. 1250 roku wchodziła w skład Nowej Marchii, pierwsza wzmianka pochodzi z 1333 W latach 1454-1757 właścicielem wsi była znana rodzina szlachecka von der Marwitz. Pośrodku miejscowości znajduje się kościół z I poł. XIV w., obok piękny pałac neoklasycystyczny, zbudowany w XIX wieku. Oczywiście obecnie pałac jest w ruinie :( Właścicielami pałacu były w ciągu jego historii rodziny: von Ellingen, von Marwitz, von Burgsdorff, von Sydow, von Hertell, Henning, Kramer, von Berg, Nesselhauf, von Katt, Wegener and von Dyhrn. Pałac otoczony jest 3,5 hektarowym parkiem krajobrazowym założony w II poł. XIX w., z częściowo zachowanym starodrzewiem (150-200 lat).

WARNICE:

Nazwa miejscowości pochodzi od słowiańskiego „warniza” – warzelnia. Wieś leży na terenie dawnej puszczy smolnickiej, wymienionej w księdze ziemskiej margrabiego brandenburskiego Ludwika Starszego w 1337, przy czym nazwę Smolnitz wywodzić można od słowiańskiej „smolnice”, czyli „miejsca, gdzie wytapiano smołę”. Wypalanie drzewa i produkcja smoły prowadzone były w Warnicach do połowy XIX w. Mniej więcej w tym okresie Julius von Osten zbudował pałac w stylu neoklasycystycznym, murowany z cegły, 2-kondygnacyjny, rozbudowany o ryzality boczne i środkowy. Kres świetności tego miejsca przypadł na 03.02.1945, gdy wojska 5. Armii 1. Frontu Białoruskiego zajęły okoliczne tereny. Część mieszkańców wsi została wywieziona na roboty przymusowe do ZSRR (w tym wnuczki ostatniego von Ostena – Izabela i Anna Maria), folwarki Babin i Ferdinandsfelde spalone, a pałac obrabowany i zdewastowany. W latach 1958-1983 mieściła się w nim szkoła podstawowa, został jednak opuszczony i ponownie zdewastowany.

Z innych atrakcji turystycznych można wymienić pozostałości folwarku, czworak zbudowany w 2 połowie XIX w, park krajobrazowy o pow. 3.2ha, który powstał w XVIII w. w płn-zach. części zespołu folwarcznego. Na małej polance dąb o obwodzie 550 cm. Niestety obecnie powierzchnia parku została podzielona na kilkanaście działek, na terenie których powstała zabudowa jednorodzinna. Układ dróg parkowych w większości uległ zatarciu, choć zachowała się polana oraz zadrzewiony gazon przed pałacem.

Pałac w całej okazałości na XIX wiecznej litografii.

CHOJNA:

przedostatni punkt wycieczki. Samo miasteczko, jak większość na trasie sowieckiej wyprawy w ’45 na Berlin – zostało kompletnie zniszczone. Kościół Mariacki po latach ruiny, wraca do swojej świetności. Ma piątą w Polsce – pod względem wysokości – wieżę. Pisałem we wstępie, że będzie w klimacie „Pana Samochodzika”? Kościół w początkach swojej historii był związany z Templariuszami :)

Ale tak naprawdę warto zobaczyć inny ciekawy obiekt: jakieś 500m dalej – w parku nad rzeką Rurzycą – rośnie platan. W Szczecinie to nic nadzwyczajnego… Ale to nie jest zwyczajny platan. To „Olbrzym” – prawdopodobnie najstarszy w Polsce, za to z całą pewnością największy platan o obwodzie pnia dochodzącym już do 11 metrów!

SWOBNICA:

To chyba gwóźdź programu!

Początki miejscowości sięgają 1235 roku, kiedy to książę Barnim I nadaje okoliczne tereny zakonowi Templariuszy. Po „neutralizacji” zakonu, majątek Templariuszy został przekazany Zakonowi Joanitów, którzy w 1397r zbudowali murowany zamek. W XVI wieku zamek stał się zbyt mały dla rosnącego zakonu i konieczna była jego rozbudowa. Proces ten został przyspieszony pożarem w 1621 roku, który zniszczył aptekę, bibliotekę zamkową i główne skrzydło.

W wojnie trzysiestoletniej zamek został zajęty przez Szwedów a zaraz po pokoju westfalskim w 1648 zakończona została działalność Joanitów na tych terenach.

W roku 1689 przeprowadzano na dziedzińcu zamku liczne publiczne egzekucje osób oskarżonych o czarną magię. Ofiary palono na stosie, zrzucano z wieży, torturowano i ścinano…

Początek czasów świetności zamku przypada na rok 1711 – od panowania tzw. „szalonego margrabiego” – Fryderyka Wilhelma von Brandenburg-Schwedt. Następnie zamek przeszedł w ręce rodziny Hohenzollernów. Sam cesarz Wilhelm II przebywał na nim w 1895 roku w tracie uroczystego polowania i z okazji manewrów wojskowych które odbywały się w okolicach. Na przełomie XIX i XX wieku przeprowadzono kolejne prace renowacyjne. Z wieży uczyniono platformę widokową i odnowiono zaniedbane wnętrza. Majątek w Swobnicy liczył ok. 900ha powierzchni. Do końca II wojny światowej zamek był dzierżawiony a ostatnimi dzierżawcami była rodzina von Dassel. W trakcie wojny służył jako magazyn różnym muzeom, które obawiając się nalotów lotniczych ukryły swoje eksponaty w Zamku w Swobnicy, który nie był strategicznym punktem manewrów wojskowych drugiej wojny światowej – przez co prawdopodobnie ocalało wiele dzieł sztuki.

Zaraz po wojnie i opuszczeniu Swobnicy przez starych mieszkańców, w zamku usytuowano wiele prywatnych mieszkań. Stało się tak z pewnością dlatego, że jego wnętrza wciąż były kompletnie umeblowane i wyposażone w przedmioty codziennego użytku.

W 1948 roku utworzono tu PGR. Pomimo późniejszych planów utworzenia w zamku domu wypoczynkowego lub hotelu, do końca lat 70. obiekt został tak zdewastowany, że nie nadawał się już nawet na biura PGR’u. Systematyczne penetrowania zabytku przez poszukiwaczy darmowych materiałów budowlanych i skarbów doprowadziło zamek do stanu ruiny. Od 1989 zamek znalazł się znów w rękach prywatnych, ale nie doczekał się odbudowy. W 1992 roku Urząd Gminy Banie sprzedał zamek Belgowi Johannowi van Leenderrt, co okazało się być katastrofalne w skutkach. Po wielu latach upadku i dewastacji, w 2011 roku gmina Banie przejęła pałac. Podjęto pierwsze prace konserwatorskie, naprawiono dach i wieżę. Jest jeszcze masa ciężkiej pracy do wykoania, ale wartu już dziś zobaczyć jak wygląda zamek.

Ze Swobnicy możemy udać się przez Banie i drogę S3 z powrotem do Szczecina.

Jak już pisałem – jest to wycieczka raczej weekendowa, z opcją noclegu na przykład w gospodarstwie agroturystycznym. Jednodniowi poszukiwacze przygód mogą zmodyfikować trasę – skrócić, albo odwiedzić tylko któreś z bliższych miejsc. W dalszym ciągu jest to raczej propozycja dla zmotoryzowanych…

Jak się jednak okazuje, nie trzeba wyjeżdżać na „koniec świata”, żeby odkryć coś nowego ;) Bo jak mawiają – „cudze chwalicie, swego nie znacie…” Zapraszam więc na krótką wyprawę – nawet rowerową. Miejsca pewnie znane ze słyszenia, ale na pewno nie wszyscy pokusili się o ich osobiste odkrycie. Na początek:

STOLEC:

Jest to średniowieczna osada będąca własnością pomorskiego rodu szlacheckiego von Blankenburg. W roku 1554 odkupili ją właściciele Dobrej Szczecińskiej – von Ramin, którzy zmienili jej nazwę na Stolzenburg oznaczającą wyniosły zamek.

Podczas wojny trzydziestoletniej średniowieczny dwór i XVI-wieczny kościół zostały zniszczone, a wieś niemal zupełnie opustoszała. Juergen Bernard von Ramin, kolejny z właścicieli, ufundował istniejące do dziś założenie parkowo-pałacowe wraz z folwarkiem oraz kościół i odtworzył w pierwotnych granicach jeden z największych majątków ziemskich szlachty pomorskiej. Z rokiem 1872 majątek uzyskała spółka kupców, która później zbankrutowała. W 1888 r. majątek za długi przejął bank z Lubeki. W pierwszych latach XX w. wieś została majątkiem kupców szczecińskich.

W czasie II wojny światowej wieś nie zniszczona, została zajęta 27 kwietnia 1945 r. przez wojska radzieckie (2 Front Białoruski – 2 Armia Uderzeniowa). Po 1945 istniał tu PGR do 1992. Do roku 1946 istniała linia kolejowa prowadząca przez środek Puszczy, łącząca Gumieńce, Dobrą, Stolec, Glashütte, Hintersee, Rieth i Nowe Warpno. W związku z przebiegającą tu granicą państwową, we wsi powstała strażnica WOP, a później w latach 90. – Straży Granicznej.

Jeszcze jedna ciekawostka – pod koniec lat ’90 XX w. z dna jeziora wydobyty został wrak zestrzelonego w 1944r bombowca Boeing B-17 Flying Fortress (Latająca Forteca) należącego do USAF.

Jak już to dobrze znamy – przecież historia lubi się powtarzać – właściciele i z PGRu, i z WOPu doprowadzili majątek do ruiny… Z kosztami remontu pałacu nie był w stanie się zmierzyć Uniwersytet Szczeciński, który został „obdarowany” niechcianym chyba prezentem…
Czas płynie, woda z nieszczelnego dachu też, grzyb atakuje ściany i… niewiadomo czy doczkamy się szczęśliwego zakończenia :(

W Pałacu mieszka stróż, który pozwala na obejrzenie pałacu z zewnątrz i spacer po dawnym parku pałacowym.

PARGOWO:

jest najdalej wysuniętą na południe miejscowością powiatu polickiego. A więc kolejny „koniec świata” w moich wycieczkach. Pargowo otoczone jest granicą państwa i Odrą, więc dostać się do tu można tylko jedną, wąską drogą, – we wsi obsadzoną starymi dębami.

Wieś wzmiankowana w 1240 r. Znajdują się w tu ruiny kościoła sprzed 1336 r. Budynek ma trzy portale, na ścianie szczytowej zachował się herb rodziny von Blumennthal. Na szczycie wschodnim przetrwała dekoracja w kształcie dwóch blend ostrołukowych ze ślepą rozetą pośrodku. Kościół funkcjonował nieprzerwanie do 1945 r. Po II wojnie światowej popadł w ruinę. Przy kościele przetrwały pozostałości cmentarza. Całość otoczona była kamiennym murem.

 

MAPA:

Na czerwono zaznaczyłem miejscowości opisane w głównej trasie. Modyfikując jej przebieg możemy odwiedzić Dolsk, w którym również jest ruina pałacu, oraz Pszczelnik – miejsce katastrofy litewskich lotników, którzy wystartowali z Nowego Jorku, przelecieli nad Atlantykiem i bez międzylądowania planowali dolecieć do Kowna. Niestety ich wyprawa została tragicznie przerwana –  17 lipca 1933r właśnie w tym miejscu. Jest tu pomnik i małe muzeum – w chacie przywiezionej z Litwy. Te miejscowości zaznaczone są na niebiesko. Żółtym kolorem zaznaczone są Stolec i Pargowo – możliwe do odwiedzenia w innym terminie. Bikerzy odwiedzający Stolec mogą przy okazji odwiedzić rezerwat Świdwie, a do Pargowa mogą się udać ścieżką rowerową poprowadzoną wzdłuż Odry – przez Ustowo, Siadło, Moczyły.

mapa

 

 

źródła: maps.google.com, pl.wikipedia.org, gminadobra24.pl, polskiezabytki.pl, pomerania.biz.pl, swobnica.org

 

O autorze

avatar

Przemysław Budziak

Szczecin jest moim miastem - mieszkam tu od urodzenia. Oczywistym jest, że nie spędziłem tu całego swojego życia - uwielbiam poznawać nowe miejsca, a podróże są moim ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu. Zawsze jednak z uśmiechem wracam do mojego Szczecina. Ponieważ często mam przy sobie aparat fotograficzny, uwieczniłem wiele ciekawych momentów z życia naszego miasta. Na początku nie planowałem się nimi dzielić - trafiały do przysłowiowej szuflady. Jednak z biegiem czasu kiełkowała chęć podzielenia się z Wami moją wizją miasta - dołączenie do projektu Szczecin Aloud umożliwiło mi zrealizowanie tego pomysłu. Chciałbym wywołać w Was, Szczecinianach potrzebę wstania sprzed telewizora i wyjścia z domu. Udowodnić, że warto spędzać wolny czas w inny sposób. Pokazać zarówno rzeczy nieznane, ale i takie, które mijacie codziennie w drodze do pracy lub szkoły i nie zwracacie na nie uwagi. Chciałbym, żebyście zobaczyli, że można pochwalić się rodzinie, gdy przyjedzie do Was na wakacje, że mieszkacie w Szczecinie :)