no limits – czyli twarde MTB dookoła Miedwia z okazji jesieni
Tak. Wydarzenie miało miejsce latem. I właśnie dlatego piszę o tym teraz, żeby chociaż trochę ciepła przywołać jesienią. Mimo, że mamy ją całkiem gorącą tego roku ;)
MTB odbywa się co rok, organizowane przez Stargardzkie Towarzystwo Cyklistów. Cała oprawa, jak i impreza przerosła moje oczekiwania. Było zabawnie, głośno, sportowo. Można było poznać ludzi tak samo zbzikowanych na punkcie roweru jak my. Pojechałam sama. Nikt z moich znajomych nie miał takich planów. Nad jezioro Miedwie można dojechać z Głównego PKP pociągiem do Miedwiecka, plus jakieś 10 minut w linii prostej rowerem na plażę. Tam zaczyna się start i kończy meta wszystkiego.
Dwa lata. Tyle czasu potrzebowałam, żeby namowy moich bliskich (jak i moje własne) doszły do skutku. Maraton dookoła jeziora Miedwie był najlepszym prezentem urodzinowym, jaki mogłam sprawić sobie sama w tym roku. I nie piszę tego tutaj, żeby się chwalić wniebogłosy. Nie będę Wam pisać o czasie, wynikach, kto jak i co. Przedstawię Wam sprawy głębszy sens.
Po pierwsze. Dlaczego warto mieć marzenie. Bo tak. Bo marzenie przerobione w cel sprawia, że życie nam się układa szczęśliwie. A w szczególności przejmujemy pałeczkę i z pomocą szeregu zdarzeń, uprzejmych ludzi, pracy osiągamy to. Marzenie pomaga nam być odważnym. Spełniać się i promieniować radością dookoła.
Po drugie. Dlaczego nie warto odkładać spraw na „potem”. Dlatego, że potem może nigdy nie nadejść. Bo w życiu różnie bywa. A jak wiadomo niespełnione marzenia gdzieś tam nas kłują i dokuczają przez całe życie. Oczywiście jeżeli są nasze, a nie czyjeś. Po czasie wychodzą na wierzch i tak czy inaczej człowiek chce je spełnić.
Po trzecie. Warto mierzyć się z własnymi słabościami, jak i z mizerną wolą, słabą kondycją, czymś tam co nam dolega, jak i przysłowiowym „nie uda się Tobie” w przypadku pozytywnie inaczej znajomych itd. Dziękuję sobie że takich nie mam, ale znałam ludzi, którzy we wszystkim widzieli czarne barwy lub bali się próbować. Tym samym stali w miejscu i nie robili nic.
Po czwarte. I tu już zaczynamy dochodzić do sedna. Charakter. !!
Charakter w momentach, kiedy wystawiasz swoje ciało na fizyczną próbę, pokazuje kim jesteś naprawdę. Czy kimś, kto przy pierwszym upadku, otrze sobie kolanko, popłacze się i pójdzie do mamusi. Czy może wstanie, otrzepie się, mimo że boli – uśmiechnie i dojedzie do mety. Czy może samarytaninem, który zatrzyma się widząc na poboczu kogoś kto właśnie się przewrócił i potrzebuje pomocy. Może się okazać, że Twoje fochy jak i obojętność, biorą nad Tobą górę i masz wszystkich w głębokim nosie. Kto wie.
Kiedy porywasz się na 58 kilometrów bez „gąbki w majtkach” i na 20 km przed metą, jadąc po betonowych płytach tracisz moc – w głowie zaczyna się przestawiać. A przynajmniej Twoja wytrzymałość jest wystawiana na próbę. Zdarza się, że nagle myślisz np. o rodzicach i jak bardzo pomimo zgrzytów ich kochasz. Albo że już nigdy nie będziesz narzekać na swoje łóżko, na przyjaciela, na zimną wodę w kranie. Na cokolwiek.
Przemodelujmy to. Każdy start jest próbą Twojego charakteru w życiu. Start nowego projektu, planu, związku, podróży. Czy masz słomiany zapał, czy brniesz do końca. Wszyscy to rozumiemy. A przynajmniej w takich sprawach dochodzimy do wniosków sami.
Nawet sytuacja, kiedy to na maratonie spada łańcuch, może być ciekawa. Ach. Przed tym jeszcze masz upadek i poobijane kolana, ręce, głowę. Więc tak stoisz umazany cały w brudzie, rzucasz mięsem pod nosem, bo łańcuch utkwił w przerzutkach z uporem, niby czas leci, gorąco, aż tu nagle przejeżdża starsza pani około 60-tki i rzuca : „ojej.. dziecko sobie rączki ubrudziło”… Uwierzcie mi. Od razu człowiek się prostuje i słyszy pytanie w głowie : jak to ja sobie nie poradzę ?? Taki tekst działa orzeźwiająco.
Na maraton polecam wybrać się każdemu ! Można jechać we własnym tempie. Na rowerze sprzed dziesięciu lat. Panuje prawie pełna dowolność ubioru. (Jednak specjalne spodenki z gąbką radzę mieć.) Wspaniała rowerowa atmosfera. Przy czym, deszcz, wiatr, upał – to wszystko rekompensują nam przepiękne widoki jeziora. Można poznać ciekawych i uśmiechniętych ludzi i wylosować nagrodę w konkursie na sam koniec.
Tam pod grubym płaszczem pucharów, wyróżnień i medali, w zasadzie nie chodzi o to, żeby wygrać dla kawałka metalu. Ale dla satysfakcji że się DA pierwszy raz. Dla samego siebie. :)
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu