Muszę się przyznać, że bardzo łatwo się uzależniam i to często od pozornie nieuzależniających rzeczy. Nie mogę żyć bez ludzi dookoła mnie, nie zasnę bez obejrzenia ulubionego serialu i pochłonięcia zasłużonej kolacji o nieprzyzwoitej godzinie. Od jakiegoś czasu mam jeszcze jedno uzależnienie – zupę tajską z China Town.
Mój Boże, ona jest naprawdę dobra! Jadłam ją we wszystkich lokalach, ponieważ chciałam sprawdzić czy wszędzie smakuje tak samo. A może po prostu miałam dobrą wymówkę, by pochłonąć kolejną porcję tej jasno-złotej zupy…?;) Okazało się, że wszędzie smakuje świetnie, ale dla mnie najciekawsze stało się wyszukiwanie minimalnych różnic w daniach wynikających zapewne z charakterów i doświadczeń azjatyckich kucharzy. To trochę tak, jakby jedząc danie, poznawało się samego mistrza i jego podejście do gotowania.
Tak… Właśnie zaczęłam przypominać sobie moją ukochaną zupę, aby jak najbardziej szczegółowo oddać jej wyjątkowy smak. Oczywiście, powoduje to natychmiastowe pobudzenie moich ślinianek.:) Zupa, którą sobie tak upodobałam ma jasno-żółtą barwę, z którą kontrastują intensywnie czerwone krążki papryki chilli zabawnie dryfujące na jej powierzchni. Po pierwszej łyżce zupy odczuwasz jej moc na podniebieniu, niczym mały chilli – pożar, który błyskawicznie gasi łagodność i kremowa konsystencja prawdziwego mleka kokosowego. To danie jest nie tylko aromatyczne, ale i pożywne. Zapomniałam dodać, że w środku znajdziemy sporą porcję delikatnych płatków piersi kurczaka i siekanych warzyw, które zaspokoją nawet duży głód. Jak można nie pokochać tej zupy?
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu