Krzysztof Zalewski w 13 muzach
10 Stycznia, a nawet Akustycznia. Jednak pogoda iście jesienna – wieje. Mało łba nie oberwie. I to ostatnia z tak nieokrzesanych myśli, bo od godziny 21:13 wszystko już było porządne i piękne. Jak wnętrze sali kominkowej 13 muz, gdzie tego wieczoru odbył się solowy koncert Krzysztofa Zalewskiego.
Pisząc o Zalewskim trudno nie wspomnieć o „Idolu”. Zwyciężył on jego drugą edycję. Był wtedy klasycznym „brudasem” – długie pióra, ramoneska i muzyka z pierwszej płyty pasująca do tego wizerunku. Jeden z tych utworów zapadł mi w pamięć, o ten:
Sam Zalewski, ówczesny Zalef do swojego dziewiczego repertuaru nie powraca. Jednak w ramach Aksutycznia dał się poznać z tej rockowej strony, za sprawą coveru AC/DC „Highway to Hell”.
Laureat Idola po wydaniu pierwszej płyty przepadł z muzycznego świata (szkoda, że Szymon Wydra nie poszedł tą drogą). Na powrót do mojej świadomości przebił się już odmieniony, w „Szansie na Sukces” poświęconej kultowej Republice. Tak się wtedy prezentował:
Oczywiście na Akustyczniowym koncercie nie mogło zabraknąć tego numeru!
Z innych coverów jakie mogliśmy usłyszeć to m.in. „Another Brick in the Wall”, „Time is now” (Moloko).
Dla mnie szczególnie fajnym momentem była chwila, gdy wokalista wspomniał o tym, że „wymiękł” na słowa piosenki „Miód”, z nowej płyty Natalii Przybysz. Wzbudziło to we mnie szczególną sympatię, gdyż jeszcze kilka dni wcześniej mnie również zachwyciły myśli z tej pieśni:
„Że wierze w boga, który we mnie wierzy
Że mam odwagę mówić prawdę lub nic”
Zalewski wraz z publicznością odświeżył słowa z repertuaru jednej z sióstr Sistars. Byśmy już za chwilę mogli usłyszeć, jak facet śpiewa o tym, że żałuje, iż zapomniał o swoich piersiach.
Ale sobotni koncert to również autorski repertuar. I jeśli chodzi o warstwę tekstową tej części, mnie szczególnie urzekły słowa:
„Kiedy byłem mały miałem psa
Chociaż go kochałem, jakoś tak
Się zdarzyło, ze mi zszedł
Nie będę płakał, jeżeli zdarzy że zejdziesz też
Nie będę płakał jeżeli zejdziesz też”
To właśnie przy tym numerze szczecińska publiczność nieśmiało poklaskując, niczym inżynier Mamoń, pokazała, że zna, tym samym lubi ten kawałek.
Ta nieśmiałość absolutnie została przełamana, gdy usłyszeliśmy singiel z ostatniej płyty „Jaśniej”.
Była też nowość! Nadchodzący singiel, po raz pierwszy zagrany w formie akustycznej. Dlatego zostaliśmy uprzedzeni, że będzie to hit totalny we wszystkich radiach, więc jeśli tego wieczoru nam się nie spodoba, to tylko kwestia tej akustycznej interpretacji. Tu trzeba wyjaśnić, że poszczególne numery przelatane były słowami emanującymi świetnym humorem oraz sporą dawką skromności. W międzyczasie pojawił się również konkurs, dziś już mniejsza o pytanie, odpowiedź brzmiała „Lech Janareka”.
Na koniec tylko kwestia techniczna. Na scenie była tylko gitara. Za perkusję robiła… gitara. A dokładnie uderzenia w pudło rezonansowe. Wszystko to zapętlane tworzyło niesamowitą całość. Całość, która była jedynie tłem dla nietuzinkowych talentów wokalnych Zalewskiego.
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu