Najlepszy szczeciński burger odc. 2050

Z miliona listów, które każdego dnia spływają do redakcji Szczecin Aloud wynika, że tęsknicie za recenzjami burgerów. Szok i nie­do­wie­rza­nie – ujrzałem je na twa­rzy zna­jo­mego z Byd­gosz­czy, który na uli­cach Szcze­cina spo­tkał się z tym daniem – przedmiot recenzji podano mi na tacy.

To nie jest histo­ria w stylu wcho­dzę do lokalu, mówią mi dzień dobry lub nie. Zama­wiam danie, zamiast widelca uży­wam iphona, a za sól i pie­prz robią mi flickr i instagram. To historia pełna poświęceń, strachu i przelanych kilku tomów Pana Tadeusza. Co ma związek z głębokim zakorzenieniem dania w naszej tradycji.

Blogerska wizyta rozpoczęła się w sposób klasyczny dla tego miejsca, czyli o 7 rano.

Moją uwagę przy­kuły poroz­rzu­cane na pod­ło­dze frytki. Było to dla mnie jed­no­znaczną oznaką, że ludzie zanu­rzeni w eks­ta­zie smaku zapo­mnieli o kon­we­nan­sach. Ode­bra­łem to jako dobrą kartę.

Dopeł­nie­nie dania jawi się, na pierw­szy rzut skraj­nie nie­realnym połączeniem ele­men­tów. Jed­nak w rze­czy­wi­sto­ści two­rzą one nie­sa­mo­witą intrygę sma­ków i są ze sobą nie­roz­łą­czne jak Bolek i Lolek — nie­ważne, które z nich jest ciepłe.

Na wstę­pie musimy odpowiedzieć sobie na pytania: czy to dzieje się naprawdę? oraz jakiego rodzaju mięso wybieramy? Jed­nak archi­tekci tego dania prze­wi­dzieli, że zwy­kle nie ma czasu na podej­mo­wa­nie trud­nych decyzji.

Z pomocą przy­cho­dzi nam sos, który z deter­mi­na­cją Mul­dera i Scully wnika w naj­od­le­glej­sze zaka­marki i dema­skuje tajem­nice smaku. Potem już tylko budzisz się z tym dziw­nym uczu­ciem, jakby ktoś robił eks­pe­ry­menty genetyczne na Twoim ciele. W gło­wie prze­la­tują dziwne obrazy, ale nikomu nie chcesz o nich mówić. To z obawy, że wezmą Cie za wariata.

kebson

Fry­to­ke­ba­bowi za dozna­nia — 6/5.

O autorze

avatar

dczarnowski

Moje wpisy to takie Niebuszewo szczecińskiej blogosfery. Jeśli nie musisz - nie wchodź za głęboko. Nie doświadczysz tu pięknej polszczyzny, za to znajdziesz wiele skradzionych rzeczy. Kto wie? Może kiedyś należały do Ciebie.