O parkowaniu słów kilka

Temat szczecińskiego parkowania wałkowany jest konsekwentnie od lat. Wiele zostało na ten temat napisane, powiedziane, wykrzyczane, jednak cały czas problem ten jest w naszym mieście obecny. Mam nawet wrażenie, że na coraz większą skalę.

Idąc, jadąc, czy też biegnąć przez nasze miasto na niemal każdej ulicy można natknąć się na przykłady parkowania nieprzepisowego, bezczelnego, chamskiego czy nawet zagrażającego bezpieczeństwu ruchu drogowego. Parkowanie skośne wykonane tak spektakularnie, że auto muska zderzakiem ścianę budynku po drugiej stronie chodnika, na dodatek w miejscu, gdzie znak nakazuje parkowanie równoległe to jeden z najlepszych przykładów bezmyślności naszych współmieszkańców, kierowców. Proszę mnie źle nie zrozumieć, sam jestem kierowcą poruszającym się samochodem na co dzień, nie chcę więc być w tej sytuacji stawiany „po drugiej stronie barykady” jako ten, który samochodu nie posiada, guzik wie o trudach i bolączkach szczecińskiego kierowcy i tak w ogóle to zazdrości wszystkim posiadaczom czterech kółek.

Wracając do tematu: parkowanie skośne, co trzeba tu oddać, ma jedną zasadniczą zaletę: pozwala na zmieszczenie większej ilości samochodów na konkretnym odcinku, niż ma to miejsce w przypadku parkowania równoległego. Z drugiej strony ma jednak szereg wad. Po pierwsze, biorąc pod uwagę różny poziom doświadczenia, a przede wszystkim umiejętności oceny odległości kierowców, często parkowanie skośne powoduje duże uciążliwości związane z płynnością ruchu pieszych, czego najlepszym przykładem jest ulica Jagiellońska. Dwie osoby nie mogą się tam bezkolizyjnie minąć, rodzice z wózkami mają nieraz problem z przejechaniem przez stojące zbyt „głęboko” samochody. Po drugie, taki sposób parkowania przy infrastrukturze, jaką obecnie dysponuje Szczecin, powoduje zniszczenia. Samochód najeżdża na krawężnik niszcząc go (krusząc, powodując nierówność jednej płytki względem drugiej), po czym wjeżdża na chodnik, również powodując niepożądane skutki. Oczywiście nie mówimy tutaj o jednorazowym parkowaniu, uprzedzając komentarze w stylu „no bez przesady, jeden samochód nie podziurawi zaraz chodnika”, ale o makroskali – kilkuset a nawet kilku tysiącach samochodów dziennie.  Po trzecie, jest to po prostu nieestetyczne. Można się kłócić, jednym może się to podobać, dla innych być obojętne. Moim zdaniem wygląda to jednak obskurnie, używając eufemizmu. Parkowanie równoległe jest w tym przypadku dużo przyjemniejsze dla oka, a przede wszystkim pozostawia dużo więcej przestrzeni dla bardziej od samochodów naturalnego ruchu pieszych.

Kierowcy czują się też w Szczecinie bezkarni. Ściganie, patrząc po stanie ulic można śmiało to stwierdzić, nie funkcjonuje. Doskonałym tego przykładem jest sytuacja wokół parkingu pod  Trasą Zamkową. Samochód na samochodzie, zaparkowane na każdym wolnym skrawku chodnika, trawnika, krawężnika. Mimo zagrożenia, jakie to stwarza (zjeżdżając pod TZ od strony Bramy Królewskiej nie sposób w pobliżu Baszty bezpiecznie skręcić czy to w Panieńską, czy to w drugą stronę – widoczność jest zerowa). Początkowo po zmianach w SPP Straż Miejska okazjonalnie założyła tam kilka blokad, od dłuższego czasu jednak odnosi się wrażenie, że zapomnieli o tym miejscu.

W Polsce nadal panuje powszechne poczucie, że samochód stanowi o naszym statusie. Każdy chce mieć auto (najlepiej jedno na każdego członka rodziny), bo tak wypada. Pomiędzy brakiem samochodu a „biedą” stawiany jest znak równości. Nic to, że każdego dziś tak naprawdę stać na samochód (niestety). Inna sprawa jest jednak taka, że komunikacja miejska nie każdego zachęca do korzystania z niej.

W wielu dużych miastach zachodu coraz bardziej widać tendencję do odchodzenia od aut. Nie chodzi tu o zamykanie centrum dla ruchu samochodowego, mnożenie się deptaków i tak dalej. To ludzie z nich rezygnują, bo nie są im tak naprawdę potrzebne. Duża w tym rola włodarzy, którzy konsekwentnie zwiększają ilość i jakość ścieżek rowerowych czy też dbają o dopasowanie komunikacji miejskiej do aktualnych potrzeb mieszkańców. Coraz częstszym zjawiskiem są nie tylko rowery miejskie, ale też ich samochodowy odpowiednik – istnieje możliwość wypożyczenia samochodu na kilka godzin w celu chociażby zrobienia większych zakupów czy też załatwienia innych spraw. Dzięki temu na ulicach miast widać coraz mniej samochodów (w Berlinie na 1000 mieszkańców przypada obecnie mniej samochodów niż w Szczecinie), a coraz więcej ludzi.

Dopóki nie dotrze do nas, że samochód może mieć dziś każdy i nie jest to już wyznacznik zasobności naszych portfeli, dopóki też miasta nie zaczną się w szybszym tempie przeobrażać, dopóty ilość aut na naszych ulicach nie zmniejszy się, a co za tym idzie nie zmniejszy się ilość przykładów bezmyślnego parkowania. Mieszkańcom trzeba zapewnić jakieś alternatywy dla samochodu, ale też niestety należy ich stanowczo karać za nieprzestrzeganie przepisów, niszczenie wspólnego mienia (chodniki, krawężniki, trawniki) oraz utrudnianie swobody poruszania się innym. Poczucie bezkarności jest bowiem główną przyczyną zachowań, jakie mają miejsce na szczecińskich ulicach.

O autorze