Spotkałam zbrodniarzy nad morzem
I to kilku na raz. Wisieli sobie, jak gdyby nigdy nic i patrzyli na mnie nie widzącymi jeszcze oczyma. Kiedy zaczną widzieć? Kiedy jakieś dziecko założy maskę z ich podobizną na swoją twarz.
Aż mnie cofnęło o kilka kroków, gdy to zobaczyłam. W poprzednim roku hitem w nadmorskich miejscowościach były lampiony miłości. W tym – maski z podobizną Hitlera, Osamy bin Ladena i Putina. Wisiały na wieszaku obok maski z twarzą piłkarza Ronaldo i wizerunku małpy, z podpisem: „Hit lata! Tylko 10 zł.”.
Za 10 złotych mogę kupić sobie maskę Hitlera i maszerować z wyciągniętą w sławetnym geście dłonią uliczkami promenady w Międzyzdrojach, ku uciesze gawiedzi. Mogę także ekstremalnie: kupić maskę Putina i znad morza wybrać się w dalszą podróż do Ukrainy, z pewnością w drogę bez powrotu.
Przerażające jest to, że tak niewielu już ludzi zdaje sobie sprawę z bestialstwa wojny. Straszne, że zbrodniarze przeniknęli do popkultury, służąc za rozrywkę, zamiast być zepchnięte na margines historii i służyć jako postrach przed okrucieństwem wojny i terroryzmu. Jadąc odpoczywać nad morze spodziewałam się wszystkiego: tłoku, duchoty i ciasnoty w pociągu, podróż na stojąco, zapełnionej plaży, plażowych sprzedawców, którzy zagłuszali drące się dzieci (swoja drogą podczas wakacji lepiej czasami można wypocząć w mieście, niż w zatłoczonym miasteczku nad morzem).
Ale zachciało mi się morza. Pragnienie to było tak silne, że po całym dniu w pracy i 5 godzinach snu, bez legitymacji studenckiej, której zapomniałam z domu, a co za tym idzie bez ulgi na komfortową jazdę tzw. „tramwajem nad morze”, obiecałam sobie, że nic mi nie popsuje tego dnia. Przecież w końcu „Szczecin leży nad morzem”, więc wystarczy wsiąść do pociągu z innymi spragnionymi słonej wody szczecinianami i ruszyć w półtoragodzinną podróż niczym sardynki w puszce. Czy maski zbrodniarzy popsuły mi odpoczynek? Raczej nie, ale skłoniły do głębszych przemyśleń nad tym, dokąd zmierza ten świat.
Za nic nie chciałabym, żeby moje (hipotetycznie oczywiście) dziecko przywiozło znad morza pamiątkę w postaci maski z wizerunkiem Osamy bin Ladena lub Hitlera. Jeśli jednak tak by się stało, długo tłumaczyłabym, jak źli byli ci „ludzie”, ile istot zamordowali i zapytałabym dziecka, czy nadal chce wcielać się w taką postać. Jeśli nadal by chciało, nie pozostaje nic innego jak wysłać je na Marsa… żartuję. Pluton jest dalej.
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu