Gra o samochód (używany)

W życiu każdego mężczyzny przychodzi taki moment, że matiz staje się za ciasny. Wcale nie chodzi o fizyczność, raczej przestaje mieścić się w nim ego. Wylewa się przez szybę za każdym razem gdy musisz opuścić ją korbką. Zapada decyzja o kupnie używanego samochodu, a Ty nigdy już nie zapadasz w spokojny sen.

Kupno zaczyna się oczywiście od internetów. Opinie na temat samochodów to nieoceniony poligon badań dla socjologów. Obojętnie czy sprawdzasz Forda, Fiata czy Opla rozpiętość opinii przywodzi na myśl miarkę ze spotu wyborczego Ryszarda Kalisza, a każda z nich jest równie nieprawdopodobna gdy weźmiesz pod uwagę fakt, że nikt z komentujących komentowanym samochodem nie jeździł. Po prostu swój uważa za rewelacyjny, dlatego opiniuje inny – bo przecież sama satysfakcja z jazdy to za mało. Porzucasz to!

ryś
źródło: www.youtube.com

Oglądasz samochody na otomoto.pl, coś tam nawet znajdujesz, ale jest jakiś strach przed sprawdzeniem go na miejscu. Nie tyle strach, że ten samochód Ci się nie spodoba, wręcz przeciwnie – boisz się, że Ci się spodoba. Po czym nagle usłysz jego głos. Głos Mirka, typowego handlarza używkami, który wszystko zepsuje klasycznym: „Panie! Niemiec płakał jak sprzedawał”. Wtedy zrobisz się podejrzliwy. Spojrzysz jeszcze raz na samochód, w którym miałeś czuć się jak James Bond, a czujesz się jak John McClane. Bo to na bank pułapka, szklano-blaszana pułapka. W tym momencie jawi się jeden pewniak – auto najlepiej kupić od właściciela, bez pośredników. Szukasz właśnie czegoś takiego.

mirek
źródło: www.typowymirek.pl

Tylko jest pewien problem, bo taki samochód będzie sporo droższy niż ten sprowadzony. Już słyszysz te głosy – Stary przepłaciłeś! Mogłeś ściągnąć z Niemiec, a przecież wiadomo, że najgorszy z Niemiec, jest i tak lepszy, jak najlepszy z Polski. I znowu cofasz się do tego momentu, gdy wiesz, że nic nie wiesz. No właśnie cofasz – pewnie słyszeliście o cofniętych licznikach?

Podobno już na pierwszy rzut oka widać, że samochód był bity. Szczeliny, szyby – łatwo to sprawdzić. Tylko nie zapominaj, że lekko bity jest lepszy niż taki, który na pierwszy rzut oka wygląda idealnie. Bo może to być motoryzacyjny Quasimodo, a przecież Ty – laik – tego drugiego nie rozpoznasz!

Wyjściem jest ASO i kontrola w takim punkcie. Nawet chcesz do nich pojechać, bo to przecież żaden problem wydać stówkę, nawet dwie za spokój, którego Ty akurat poszukujesz. Pytasz Mirka, czy można, a on w odpowiedzi wyciąga telefon i dzwoni do trzech serwisów sprawdzić czy są wolni, każdą rozmowę zaczynając od „Cześć, tu Mirek”. No wiesz, że to byłoby bez sensu.

Najlepsze są opinie znajomych. Tutaj wychodzi na jaw rzecz niespodziewana. Jarosławie Kaczyński to coś dla Ciebie. W większości Polaków jest zakamuflowana opcja niemiecka! To nieważne, że ergonomię, estetykę wnętrza Opla na łeb, na szyje bije nie tylko Fiat, Skoda, ale nawet zabawki Fisher Price. Ale to przecież Opel, to nie jakiś tam samochód – to Das Auto!

Straszna przeprawa z tym kupnem samochodu. Trochę przypomina to Grę o Tron. Pełno tu mitów, legend, złych ludzi, którzy chcą Ciebie oszukać. Jest Mirek, który powtarza, że „Honor ważniejszy od pieniądzy”. Sprawdzasz czy do samochodu dorzucają zimówki, bo przecież „Zima nadchodzi”. Jest Hodor, który powtarza „tylko niemieckie auta”. Ba! Są nawet smoki, które dużo palą.

Wszystkim tym, którzy po nocach nie śpią bo szukają „perełki”, „igły”… podsyłam słowa mojego kumpla:

„Stary, jak po deszczu będziesz miał 5 centymetrów wody w kabinie tak jak ja, to wtedy zacznij się martwić!”

O autorze

avatar

dczarnowski

Moje wpisy to takie Niebuszewo szczecińskiej blogosfery. Jeśli nie musisz - nie wchodź za głęboko. Nie doświadczysz tu pięknej polszczyzny, za to znajdziesz wiele skradzionych rzeczy. Kto wie? Może kiedyś należały do Ciebie.