FALSTART NA ŁASZTOWNI
Niedawno została otwarta „Stara Rzeźnia” na Łasztowni. Łasztownia to ta duża wyspa naprzeciw Wałów Chrobrego. Mityczne miejsce – kiedyś portowa dzielnica miasta, od wojny dostępna jedynie dla nielicznych posiadaczy przepustek. Powoli jednak ma tam powracać życie. Powoli…
Niestety nie mogłem dołączyć do kolegów podczas pleneru fotograficznego, więc musiałem nadrobić zaległości we własnym zakresie. OK – więc w drogę!
Najpierw trzeba się dostać na miejsce. Próbując dostać się tam samochodem z centrum, trzeba nadłożyć parę kilometrów. Najprościej jest pieszo – przez Trasę Zamkową. Gdy już dotrzemy na miejsce, tj. pod bramę portu, trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby zrobić kolejny krok. Cofamy się bowiem do czasów PRL. Wszystkie znaki mówią, że trzeba się zatrzymać przed opuszczonym łańcuchem i… czekać nie wiadomo na co. Takie zadanie spełnia znak STOP na bramie. A ponieważ strażnika na bramie nie ma, albo się nie wychyla – nie wiadomo o co chodzi. Gdy się odważymy, jedziemy dalej. Do rzeźni prowadzi dziurawa droga, wzdłuż której nie zdążono przygotować chodnika dla pieszych. Brakuje też oświetlenia, a o obowiązkowej już ścieżce rowerowej nawet nie warto wspominać. Szukający wrażeń turyści i inni włóczykije są z reguły przygotowani na takie warunki, ale zwykli mieszkańcy liczący na kulturalne spędzenie wolnego czasu raczej nie. To jednak nie problem – nie ma potrzeby się denerwować na taki stan, ponieważ nie ma też sensu tam się wybierać. Na przykład gdy byłem w Wielką Sobotę, choć pogoda była wymarzona na spędzanie czasu poza domem, wszystko było zamknięte.
Szkoda, że kolejny raz robi się dużo hałasu wokół niedokończonych projektów. Nie wątpię, że będzie to kiedyś ciekawe miejsce, z którego Szczecin będzie słynny. Ale na razie to miejsce jest jeszcze placem budowy. Otwierając je teraz, popełniono falstart :(
PS
Akceptuje się wizję architektów i wydaje grube miliony na remont. A po wszystkim i tak zaczyna królować polska bylejakość – czy naprawdę musi wisieć kartka A4 z wydrukowanym napisem „WEJŚCIE OBOK”? Nie można otworzyć wszystkich wejść, albo – jeśli nie – oznaczyć je bardziej elegancko?
PPS
Chyba jednak się nie da :(
Byłem w Muzeum Techniki na Niemierzyńskiej. Tam wisi odręcznie stworzony bohomaz – „wejście do kawiarni przez muzeum”…
Zed
12 kwietnia 2015 - 16:35 -
Gdyby nie otworzyli teraz to problemu by nie było, bo nikt by go nie dostrzegał. A jak problemu nie ma to nikomu nie chce się go rozwiązać. Decyzja o otwarciu była odważna, ale konieczna, bo tylko tak się zmusi miasto by coś z tym zrobiło. Przecież w tych samych fatalnych warunkach jest teraz nie tylko rzeźnia ale i bardzo droga marina na wyspie.
Przemysław Budziak
12 kwietnia 2015 - 19:21 -
Ja nie krytykuję właścicieli obiektu (no może poza tą nieszczęsną kartką w post scriptum). W mediach było głośno o otwarciu, ale ani słowa o brakach. Choć nigdzie nie było wprost, to można było wyciągnąć wnioski, że miasto jest chwalone za to osiągnięcie. Zamiast kolorowych przystanków, trzeba było zrobić chodnik, wyrównać drogę, zlikwidować bramę i łańcuch, i… Jest masa rzeczy do zrobienia zamiast malowania ulic na kolorowo!
Dawid
12 kwietnia 2015 - 23:08 -
Czyli, z tego co piszesz, źle ze była zamknieta w sobotę i to w świeta i to w panstwojej instytucji…
Dawid
12 kwietnia 2015 - 23:11 -
Dajmy im trochę czasu i ocenmy poprzez kontekst wydarzeń.
Obserwator
15 kwietnia 2015 - 08:14 -
Autor piszę prawdę, ale kwestią jest interpretacja i nastawienie. Krzystek mówił ostatnio w wywiadzie radiowym, że droga do Starej Rzezni będzie „poprawiona tymczasowo”, a docelowo ma być włączona w plan „całościowych inwestycji na Łasztowni”. Powiem tak: też bym chciał, żeby tam była szybko piękna i wygodna dzielnica. Ale tak się zwyczajnie nie da. Dzielnice są kreowane latami, a Szczecin i tak stara się szybko nadrobić pewne zaległości. Dla mnie ten postindustrialny krajobraz i pewna surowość ma nawet swój fascynując klimat. W Starej Rzezni byłem już dwa razy i byłem bardzo zadowolony. Dojechałem autem bez problemu, postawiłem, restauracja ma super wnętrze i jeszcze lepszy widok za oknem, póki co bardzo dobra kuchnia, fajna mała księgarnia ze szczecińskimi akcentami.
Obserwujmy jak miasto sobie radzi z tym miejscem, jak powstają tam kolejne inwestycje, ale i pamiętajmy, że „nie od razu Kraków zbudowano”. Miejscówka jest naprawdę niesamowicie klimatyczna z tymi wszystkimi zabytkowymi obiektami – tyle tylko, że człowiek oczami wyobraźni widzi ten ogromny potencjał, który może być wykorzystany, ale równie dobrze pogrążony w „niedasię”. Oby nie.