Niektórzy lubią zimę. Mnie jednak w tym okresie dopada raczej nastrój nostalgiczny. Poniedziałek. Szaro-buro i na minusie. Świat za oknem przykryty pierzyną puszystego śniegu. Gotowy do snu. Miałam dziś pisać o tym, jakie to wydarzenia oferuje nam nasze miasto. Ale kiedy wczoraj zapobiegawczo nastawiałam budzik o pół godziny wcześniej… zatęskniłam. Za latem.
Cóż, zima nie sprzyja zmotoryzowanym. Chyba, że ma się pięć lat, a jedynym środkiem lokomocji są sanki. Wydobywając auto spod kolejnej warstwy białego szaleństwa dodawałam sobie otuchy myśląc o miejscu do którego wracam i wracać będę, które kojarzy mi się nieodłącznie z wakacjami. W taki dzień jak dziś radzę nie zostawać duszą w Szczecinie…
Powędrujcie sobie do „swojego miejsca”, czy to będzie magiczna Lizbona, maleńki Bukowiec w Bieszczadach czy spokojna przystań na Mazurach. Pomyślcie o wydarzeniu, które w takie dni jak ten przywołuje uśmiech na twarzy a w sercu robi się jakby cieplej. Ja lecę do Kazimierza Dolnego. Nad Wisłą. Na festiwal filmowy i spotkanie z Jerzym Stuhrem. A dzisiejszy tekst pochodzi z tzw. szuflady.
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu