„x4”, czyli magiczna niedziela

Club LuLu spowity jest półmrokiem, w powietrzu czuje się zapach dopalanej lampy naftowej. Publiczność wchodzi do pomieszczenia równocześnie z aktorami, zajmuje miejsca  na czerwonych kanapach.

Nad jej głowami rozciąga się olbrzymi żyrandol z kryształami, wyjęty jakby ze scenerii balu na książęcym zamku. Telewizory, imitujące obrazy, wydają się magiczne. Choć okala je rama, wewnątrz nie ma płótna. Wszystko to tworzy świetny klimat, jakiś trochę magiczny i zaczarowany. Spektakl się rozpoczyna.

„x4” to historia czterech diametralnie różniących się od siebie kobiet, mieszkających pod jednym dachem. Każda z nich ma inny problem, inne troski, inny sposób na życie. Choć z pozoru tak różne, łączy je jedno: wszystkie próbują stawić czoła codziennym wyzwaniom, jakim muszą podołać w ciagu szarych, powszednich dni. Dusia jest projektantką mody, kobietą po przejściach, najstarszą z całej czwórki. Rozwodzi się z mężem, kiedy ten porywa jej dzieci. Ryba stara się być twardą i nieczułą kobietą, która nie przejmuje się odejściem mężczyzny. Jednak bardzo przeżywa utratę ukochanej, drugiej połówki. Marzeniem Wal są wakacje na Hawajach. Skromna wypłata pielęgniarki nie zapewni jej realizacji tego pragnienia. Aby uzbierać pieniądze, wieczorami się prostytuuje. O ostatniej z nich- Lecie- dowiadujemy się najmniej. Cicha i spokojna zdaje się czuwać nad swoimi współlokatorkami, sama skrywając kompleks wagi.

Scena jest niewątpliwe zdominowana przez kobiety, pojawia się na niej tylko jeden mężczyzna z kamerą. Spektakl wzbogacony jest pokazem multimedialnym. Obraz, wyświetlany w tle, ukazuje widzom to, czego nie są w stanie zobaczyć ze swoich miejsc. Stanowi to ciekawy element całości.

Jedyne, co nie odpowiadało mi tego niedzielnego wieczoru jest słabe nagłośnienie Clubu LuLu. Pomimo całego klimatu, jaki stworzył, jego wadą był hałas, który uniemożliwiał dokładne słyszenie wypowiadanych przez aktorki kwestii.

Zachęcam wszystkich zainteresowanych losem tej czwórki. Jak one radzą sobie z tymi problemami? Jak się wspierają? Teatr Nie Ma nie daje jasnej odpowiedzi. Przedstawienie nie ukazuje łatwej puenty czy też nauki, ale zmusza do refleksji- nad środkami i celem życia. Wychodzę więc zamyślona, pogrążona w rozważaniach. Zadowolona. Ubolewam jednak nad tak mało liczną publiką. Wybierając się do klubu, myślałam, że więcej osób skusi jednak teatr niż kolejny odcinek serialu w TV.

O autorze

avatar

wwojciechowska

Jestem studentką drugiego roku prawa na Uniwersytecie Szczecińskim. Bardzo lubię czytać książki, często stają się one moim drugim życiem. Szczególnie lubię te o kulturze wschodu. Moim marzeniem jest podróż do Arabii Saudyjskiej i doświadczenie tego, o czym czytałam. Oprócz studenckich obowiązków piszę artykuły, felietony, werbalizuję myśli, które gromadzą mi się w głowie i to powoli staje się moim pomysłem na życie.