O tym, że Bro Burgers są co najmniej tak dobrzy jak filmy Tarantino

Obecnie moim największym marzeniem jest wyjazd do USA.  Głównie po to by zobaczyć mecz NBA. Ale równie dobrze będzie poczuć klimat tamtejszych miast, obcować wśród z goła odmiennej architektury. Poznać ludzi, którzy na świat patrzą pozytywnie. Skosztować tego co naprawdę jedzą amerykanie… a nie, to ostatnie mam już za sobą – wszystko za sprawą Bro Burgers. 

Skąd taka pewność skoro w Stanach nie byłem? Bo choć uwielbiam język polski, to po ugryzieniu pierwszego kęsa burgera z „Bro Burgers” pomyślałem po angielsku:

„Mmm-mmmm. That is a tasty burger.”

Samuel L. Jackson Pulp Fiction
kadr z filmu „Pulp Fiction”

Autentyk!

To tyle w kwestii smaku bo uważam, że każdy powinien to sam ocenić. Jak dla mnie – to jest on cholernie dobry!

W food tracku genialne jest to, że jesteś cały czas u siebie. W mieście, które kochasz albo którego nienawidzisz, ale cały czas u siebie. Odpada temat estetyki wnętrza, czy tam ergonomii widelca. Przecież znajomość miejsca jest ważna, bo chyba każdy z nas kiedyś zamiast burka w Turcji, zamiast chevapcici w Chorwacji albo zamiast knedliczka w Pradze zjadł Mc Chess’a.

Jedno w Bro Burgers nie jest po amerykańsku – na próżno szukać ćwierćfunciaka z serem. „Mają system metryczny, nie kapują, co to jest ćwierć funta”. Ale to żaden zarzut, to kolejny cytat z kultowego Pulp Fiction.

samochod
kadr z filmu „Pulp Fiction”

Osobiście nie przepadam za restauracjami. Jako prosty chłopak ze wsi wciąż nie mogę przyzwyczaić się do tego luksusu, że ktoś mnie obsługuje. Na stacji benzynowej wachę do matizorda też leję sam. Dlatego jeśli jesteś podobnym do mnie dzikusem, szczególnie polecam Bro Burgers. Czeka Cię fajne spotkanie z fajnymi ludźmi. W Bro Burgers autentyczność zastępuje sztuczną uprzejmość i standardy obsługi.

Odpada też dylemat dawania napiwków. Kto oglądał „Wściekłe Psy” wie, że to poważna sprawa jest.

wszyscy
kadr z filmu „Wściekłe Psy”

W kolejce stojącej przed Bro Burgers spotkasz zarówno budowlańca jak i hipstera. Chyba, że ten pierwszy to też był hipster, a mnie w ich ewolucji coś ominęło. Nigdy nie wiesz. W każdym razie jest szeroki przekrój społeczeństwa. Ale nie ma się co dziwić, skoro chłopaki włożyli wiele starań w poszukiwania najlepszej wołowiny w naszym regionie.

Dla braci Michała i Mateusza impulsem do otworzenia tego biznesu była fascynacja kulturą amerykańską. Myślę, że swym Bro Citroen przywieźli jej kawałek do Szczecina. Ja już dziś wiem, że gdy wrócę na Bro Burgera (a wrócę na pewno) to poczuję się niczym kulinarny Krzysztof Kolumb. I obym znał umiarkowanie, bo niedługo będę wyglądał też jak Krzysztof… ale Krawczyk. Oczywiście z całą sympatią i szacunkiem dla tego muzyka, skądinąd z Ameryką też związanego.

Co istotne w Bro Burgers ceny są bardzo przystępne… ale o szczegółach poczytajcie na fb.

Podpisuję się pod tą rewolucją na szczecińskim rynku i polecam! Damian Czarnowski.

O autorze

avatar

dczarnowski

Moje wpisy to takie Niebuszewo szczecińskiej blogosfery. Jeśli nie musisz - nie wchodź za głęboko. Nie doświadczysz tu pięknej polszczyzny, za to znajdziesz wiele skradzionych rzeczy. Kto wie? Może kiedyś należały do Ciebie.