Trening życia.
Człowiek zawsze chce się nauczyć nowego triku i wtedy zdarza mu się przewrócić. Ale jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Tak samo w sporcie, jak i w życiu.
Trening kształtuje charakter i siłę wewnętrzną. Wystarczy systematyczność, żeby zobaczyć jaką to daje kontrolę nad wszystkim. Jeżeli naprawdę ćwiczysz, możesz postawić sobie każdy niemal cel i każdy z nich będzie do osiągnięcia. A jeżeli kochasz to co robisz – sukces to naturalna kolej rzeczy.
Oczywiście zdarzają się chwile zwątpienia, porażki. Kiedy walka nie jest prosta. Nawet zła. Wtedy ludziom trzeba więcej. Chociażby uznania. Czy spojrzenia szerzej na dobre efekty swoich działań. Wsparcia. Każdy może się pomylić. Ale nie można się poddawać. Nigdy. Tylko zawsze próbować od nowa.
Obserwuję poczynania King Wilki Morskie Szczecin od początku tego sezonu ekstraklasy. Nie opuściłam ani jednego meczu. Czy był dobry, czy gorszy w skutkach, mój karnet działa. Zagorzała ze mnie fanka basketu. Zaopatrzona w koszulki jak tylko się pojawiły, szalik, kibicuję głośno zawsze z całego serca. Teraz już kibicujemy – bo często zapraszam znajomych.
Dlaczego to, o czym wspominam jest ważne? Trenowałam w swoim życiu taniec współczesny kilkanaście lat. Wiem jak to jest o miękkich kolanach i pełnym spięciu wyjść na scenę. Ile wysiłku i wyrzeczeń trzeba włożyć w fakt, żeby coś się udało. Żeby przez parę minut wspaniale zatańczyć, nie popełnić błędu i na koniec zdobyć puchar, nagrodę, medal. Do tego zespołowo każda jednostka musi być dopasowana. Bo kiedy mylisz się Ty, tak naprawdę to cały zespół jest za to odpowiedzialny.
To kosztuje. Nie istnieją treningi raz czy dwa razy w tygodniu. Dziesiątki godzin pracy, dieta, nauka własnego ciała, unikanie kontuzji. Wiele aspektów, o których widownia, kibice często nie są świadomi. Dlatego wybaczcie, ale dobrym wsparciem dla zespołu czy ulubionej drużyny, trzeba się nauczyć. Lub to w sobie mieć.
Nie przeskakiwać jak chorągiewka na wietrze i kiedy wynik jest na plus mówić : o wspaniale jesteście cudowni, a kiedy jest źle : zespół do niczego. A już najbardziej denerwują mnie malkontenci. Marcin Prokop w jednym ze swoich wywiadów powiedział : „Nie bardzo pojmuję zjawiska hejterstwa, czyli bezinteresownego negowania wszystkich i wszystkiego. Nie rozumiem też, jak można się przejmować tym, że jacyś ludzie w imię własnych niepowodzeń, zajmują się prymitywnym wyrażaniem swoich koślawych, negatywnych emocji?” A jednak można. I osoby obecne w sporcie często się przejmują. Ponieważ bardziej dla zawodnika się liczy opinia trybun niż dziennikarzy, czy innych trenerów. Poważnie.
Zapytałam Piotrka Wilento, który zajmuje stanowisko Menagera ds. marketingu w King Wilkach Morskich, ale z koszykówką w Szczecinie jest „nie od dziś”, co słychać. Jak to jest kiedy zawodnik nie możne zagrać tylko cały mecz obserwuje wszystko z pozycji ławki, czym jest dla nich ekstraklasa, jak do tego podchodzą. Czy oprócz tego, że bardzo ważne jest dla nich wsparcie kibiców, czy jest czymś więcej.
Napisał mi w paru zdaniach i nagle stwierdziłam, że znam te odpowiedzi. Z własnych doświadczeń tanecznych oczywiście, które w głowie do paru punktów mogę porównać.
Oto co usłyszałam : ” Zawodnicy, podobnie jak muzycy, ćwiczą cały tydzień, żeby raz w tygodniu na 40 minut stanąć na wysokości zadania. Podobnie kiedy zespół gra koncert. I akurat na ten moment muszą być gotowi żeby dać z siebie wszystko, na maksa. Kontuzje które im to uniemożliwiają sprawiają im ogromny ból, ponieważ chcą tam być i w jakiś sposób pomoc, szczególnie jak widzą że kolegom nie idzie. Meczów w sezonie maja 30 w tym 15 przed własną publiką. Na tych 15 meczach zależy im szczególnie, bo na trybunach siedzą najbliżsi. Co do ekstraklasy to dla wielu z nich jest to nowe doświadczenie. Maciek Majcherek ostatnio grał w ekstraklasie jak miał 19 lat, teraz kończy 33. Pytysiowi nie było jeszcze dane do tego sezonu, a Vitaliy powraca do ekstraklasy po 7 latach. Dla niektórych nie jest to nic specjalnego – dla tych, którzy już tam grali. Dla innych jest to etap w karierze, a dla jeszcze innych jest to jej zwieńczenie. Oczywiście wsparcie kibiców to dla nich największy bodziec do pracy, dla nich grają i jeśli czują się docenieni działa to na nich lepiej niż adrenalina.”
Prowadzimy ostatnio dobrą i złą grę. Właściwie chyba lepszym określeniem byłoby – nie spójną, jakby się tego chciało. Czasem widzimy, że nasi Zawodnicy wychodzą z dobrą energią, a czasem my klaszczemy żeby „podawali” do końca. To jest sport. Tam się wygrywa i się przegrywa. Osobiście nie wiem jak wyglądają Wilków treningi. Ostatecznie i tak wszystko siedzi w głowie. Na Trenerze spoczywa ogromna odpowiedzialność (dodałabym że nadzieja), a za każdy ruch w górę tabeli, my, Kibice jesteśmy wdzięczni. Bo przecież prawdziwy support nie jest na sezon. Na trybunach będziemy zawsze, głośno kibicować.
Mój serdeczny kolega Piotr Karpeta, jest Trenerem Personalnym w Fitness Club Universum w Szczecinie. Startował w zawodach takich jak : bieg, cross fit, spartan race. Rozmawialiśmy też ostatnio na temat sportu. I jak On to w swoim subiektywnym odczuciu widzi.
„Sport jest sposobem życia, regulacją oddechu, motorem dającym siłę do życia. To coś bez czego trudno wyobrazić sobie kolejny dzień. Jedyne właściwe uzależnienie, w życiu człowieka. To jedna z bardziej kluczowych spraw w życiu. Planując wakacje pierwsze co robisz, to sprawdzasz czy w miejscu które wybrałeś na wypoczynek będziesz mógł trenować. Sposób na życie, naukę, rozwój, nawet zarobek. Tym jest dla mnie sport.
W trakcie startów w zawodach, dostaję strzału pozytywnej energii. Nic w danym momencie się nie liczy. Zacząć i ukończyć z jak najlepszym wynikiem. Nie czujemy zmęczenia. No przynajmniej staramy się nie czuć. Zawsze jest ktoś obok, kto nam przypomni o tym by iść dalej, szybciej mocniej. Nie poddawać się. Ważny jest udział, potrzeba rywalizacji. Potrzeba poczucia się silną jednostką. Wygrane cieszą. Przegrane uczą, pomagają wyciągnąć wnioski, znaleźć słabe punkty. W drużynie ważna jest grupa, ale każda jednostka budująca ja jest bardzo istotna. Grupa jest tak silna, jak najsłabsze ogniwo. Należy sobie zdawać sprawę z własnych słabości i pomagać nawzajem. Tylko wtedy osiągniemy sukces.
Jeśli nie będziemy zdawać sobie sprawy, kto i co potrafi. Jak mocni jesteśmy, przegramy. Musimy się uzupełniać. Nikt nie jest najlepszy we wszystkim. Zawsze znajdzie się ktoś kto będzie lepszy.
Trener jest mentorem, on pokazuje kierunek zawodnikowi drużynie. Znajduje słabe punkty i dąży do zlikwidowania ich. To jego rola jest przed startem do motywacji. W trakcie jest głosem w oddali krzyczącym – dalej, szybciej, popraw pozycję, świetnie, musisz przyspieszyć, itd
Trener jest liderem. Ale to nie musi być zawodnik, czy najmocniejsze ogniwo. Musi to być osoba która potrafi odnaleźć nasze słabości, sprawić byśmy byli silniejsi, szybsi, bardziej zmotywowani, sumienni. On jest sumieniem każdego zawodnika. Ich zwycięstwa są jego zwycięstwami. A porażki drużyny czy pojedynczego jego porażkami.”
Nic nie jest w stanie dać większej radości w sporcie, jak poczucie, że zrobiło się coś dobrego. Jak oklaski i jedność, że ktoś na występ przyszedł dla nas. Pieniądze zabezpieczają podstawowe potrzeby, ale ludziom trzeba więcej. Pewnej przynależności.
Z „jedynym właściwym uzależnieniem”, skojarzył mi się film Obsession z Michaelem Jordanem w roli głównej. Oczywiście Michael bezkonkurencyjny jak zawsze, bardzo polecam. Dobrym zakończeniem rozmów powyżej, niech będzie fakt, że przegrane w życiu kształtują. I nas Kibiców i Zawodnika. Zawsze trzeba wspierać! To jest trochę na zasadzie partnerstwa. Nie ważne ile razy popełnimy błąd. Ważne ile razy będziemy się starać i zaczniemy ttworzyć coś dobrego od nowa.
(zdjęcia wykorzystane za zgodą King Wilki Morskie Szczecin – facebook, oraz zbiory własne Piotr Karpeta)
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu