Adam i Ewa na zaczarowanym filmie

Czyli – Rozśpiewany Konzerthaus, operowa sekcja dęta i różdżka dyrygenta

W świąteczny weekend (05 i 06.12) dużo się działo! Również jeśli chodzi o muzyczno- klasyczną stronę miasta.
W piątek – Filharmonia zaprosiła nas na podróż w czasie – koncert 130 lat Konzerthausu. Podróż niezwykłą, rocznicową. 130 lat temu, przy Auguststrasse (dokładnie tam, gdzie znajduje się obecna Filharmonia) powstał pierwszy szczeciński Konzehthaus – muzyczne serce miasta – miejsce ze stałą orkiestrą, pełne muzyków i publiczności. Na inaugurację wybrano nieprzypadkowo – fragmenty „Stworzenia Świata” Józefa Haydna. To miał być niezwykły początek. Teraz – po ponad wieku – wracamy do początku. Tym razem jednak – usłyszymy całe dzieło wybitnego kompozytora…

Sala wypełniona po brzegi, krótka zapowiedź tego, co będzie się działo i przenosimy się do niezwykłej krainy… Krainy dźwięku. Prowadzą nas po niej szczecińscy filharmonicy pod batutą p . Pawła Kotla, w towarzystwie wirtuozerii koloratury (p. Katarzyna Dondalska), tenora (p.Krystian Krzeszowiak) i basu (p. Wojciech Gierlach). Pierwsza część koncertu – pierwsze 4 dni stworzenia. Wprowadzenie, przedstawienie głównego tematu. Przerwa. Przechodzimy do części drugiej – dzień piąty i szósty. Narasta dramaturgia dzieła. Dalej prowadzą nas trzej archaniołowie (Gabriel – sopran, Uriel(tenor) i Rafael (bas)), którzy opowiadają historię stworzenia świata. Część druga kończy się uroczystym „Vollendet ist das große Werk”. Przechodzimy do części trzeciej – pojawiają się Adam i Ewa (bas i koloratura). Wybrzmiewają ostatnie dźwięki „Singt dem Herren, alle Stimmen” i zrywa się burza oklasków.

Publika wstaje, dziękując za niezwykły wieczór.
Kończy się koncert. Pełen radości, mimo swojej podniosłości. Soliści starali się oddać wszystko to, co zamierzył Haydn. Była radość, był niepokój, była powaga. Była przede wszystkim- co najważniejsze – ekspresja. Muzycy współpracowali z dyrygentem (który przewodził nimi całym sobą), chór uzupełniał całość. Słowem – piękny powrót do przeszłości w towarzystwie niezwykłych muzyków…

Zaś  – 6 grudnia – Opera na Zamku zaproponowała nam koncert muzyki z filmów i gier – w wykonaniu Orkiestry Szczecińskiej Opery na Zamku pod batutą (a przynajmniej – dosłownie pod batutą – przez połowę spektaklu) p. Jerzego Wołosiuka.

Koncert familijny, hala wypełniona małymi widzami, rodzicami, dziadkami… Ogólnie – rodzinne klimaty:) Dyrygent wprowadza nas w tematykę pojawiąjących się kolejno motywów filmowych.. Na wielkie otwarcie – Siedmiu wspaniałych, których goni agent 007 (motyw z 4 części Bonda), za nim – dumnie, marszowym (Imperialnym) krokiem wkraczają dźwięki z Gwiezdnych Wojen. Później lądujemy na Privet Drive, latamy trochę z Hedwigą, zwiedzamy Hogwart, żeby wkrótce pożegnać się z magicznym światem Harrego Pottera (i nieco ekspresyjną perkusją) i wybrać się w podróż razem z pewnym niewielkim Hobbitem. Pojawia się też motyw pieśni krasnoudów. Dyrygent, dając się porwać emocjom – niczym Harry swoją magiczną różdżką – wystrzela batutą w powietrze (jednak zaklęcie przywołujące w jego przypadku nie zadziałało) i od tej pory – zostają mu do dyrygowanie – jedynie ręce.

Atmosfera robi się nieco luźniejsza, p. Wołosiuk wczuwa się jeszcze bardziej w dyrygenturę. W między czasie witamy się też z Supermenem i słuchamy wybranych motywów z gier wideo (Halo, Civilization IV, Star Wars Bounty Hunter i Kingdom Hearts). Nie zabrakło też zagadki – w stylu „Jaka to melodia” – „Pani Irenko- poprosimy 3 nutki”… „no to może 5”- jeden młody człowiek zgaduje – Angry Birds! I tym oto sposobem pojawia się motyw i z tej gry (jako Mikołajkowy prezent od Orkiestry). Na tym kończy się nasza podróż w muzyczny świat pełen filmowych przygód i gier.
Koncert – wesoły, ten z tych „lekkich”. Było jakoś tak rodzinnie i miło. Również za sprawą dobrych instrumentalistów (i momentami – gry świateł). Może momentami sekcja dęta dawała się ponieść emocjom (podobnie jak dyrygent), ale za to było ekspresyjnie i wesoło:)

Mam nadzieję, że Opera nie zrezygnuje z tej formy koncertu i w przyszłym roku znów zaprosi nas do świata filmu i gier. A może pojawi się też i świat musicalu…?

W przyszły weekend (13 i 14.12) w operze – „szlagier” Verdiego (Nabucco!), więc znów – kierunek – Hala Opery na Zamku:)…

*Użyte logo pochodzi ze strony Filharmonii w Szczecinie.
*Zdjęcie z koncertu wykonała M. Maciejewska

O autorze

avatar

dellatraviata

Szczecin jest moim miastem. Mimo wielu wad ma też swoje zalety. Może nie jest ośrodkiem kulturalnym na mapie Polski (jeszcze), ale się stara. Potrafi mnie zaskakiwać i uczy cierpliwości. Spróbuję Wam pokazać jego (być może) mniej znaną- muzyczną stronę:)