Dwa oblicza Szczecina – „Ambasador” i śnieżny paraliż

Oblicze pierwsze

Atmosfera podniosłości i wielkomiejskiego blichtru zdawała się panować na noworocznym spotkaniu „Ambasador” w Urzędzie Miasta; przynajmniej tak to odczuł zwykły szczecinianin – czyli ja. Uroczysta otoczka, dystyngowane towarzystwo, oprawa audiowizualna spotkania, wystąpienia Andrzeja Smolińskiego i Prezydenta Piotra Krzystka: to wszystko nastroiło mnie zdecydowanie optymistycznie i zachęciło do działania w imię budowania silnej marki naszej lokalnej ojczyzny.

 

Życie w mieście tętniącym życiem, kojarzącym się z pozytywną energią, chęcią konstruktywnego działania i wspólnej drodze ku lepszej przyszłości – oto kierunek w którym zmierzamy. Na dodatek, wychodząc ze spotkania w wyśmienitym nastroju, otrzymałem piękny kalendarz z niezwykłymi zdjęciami niezwykłych żaglowców, anonsujący tegoroczną imprezę Tall Ships’ Races. „Tutaj gdzie jestem, bije serce Szczecina!” – pomyślałem zadowolony.

YouTube Preview Image

Oblicze drugie

Nazajutrz wracając z Książnicy Pomorskiej postanowiłem (wbrew wyjątkowo nieprzyjaznej  pogodzie) wrócić do domu piechotą. Drogę mam względnie niedaleką – w okolice przystanku tramwajowego przy ul. Odzieżowej udaję się z Książnicy ok. 20-25 min. Niezawodna intuicja mnie nie zawiodła, bo padający obficie śnieg sparaliżował komunikację miejską i tramwajem za daleko bym nie dojechał. Ciężko się szło, ale ciekawie.  Idąc Aleją Wyzwolenia byłem na pozór sam, ale tak naprawdę miałem sporo towarzyszy: śnieg tak tnący, że aż wymuszający pokłon, bezradnie stojące tramwaje i dobiegający z megafonu głos motorniczego obwieszczający, że „dalej nie pojedziemy”. No i oczywiście mijający mnie w ponadprogramowej liczbie przechodnie, którzy zmuszeni do niespodziewanej pieszej wycieczki nie wydawali się specjalnie zadowoleni. Wśród nich liczni studenci spieszący z walizkami – najwyraźniej na dworzec. (To chyba pierwszoroczniacy, jeszcze nie wiedzą, że w weekendy ze Szczecina się nie wyjeżdża ;)) „Totalny paraliż, a jestem przecież w sercu Szczecina” – pomyślałem. I złapałem się, że wczoraj przez głowę też dobiegła mnie podobna myśl  o szczecińskim sercu. Hmmm… najwyraźniej kocham to miasto! ;)

 

YouTube Preview Image

 

Krótka refleksja:

Kiedy świeżo upieczony absolwent, nowy mieszkaniec miasta czy w końcu przedsiębiorca, dobrowolnie wiąże swoją przyszłość ze Szczecinem, to swoją decyzją w pewnym sensie mówi: „Tak tutaj mi się podoba! Kupuję to!”  A przy kupowaniu jakiegoś produktu, konsument zwraca uwagę na trzy zasadnicze aspekty: markę, jakość i cenę. Niestety, marka bez jakości nie sprzeda się, tak samo jak jakość bez marki. Jeżeli zaś Szczecin jako miasto zaoferuje potencjalnym „konsumentom” zarówno dobrą markę i wysoką jakość, to zapłacą każdą cenę, żeby się u nas osiedlić ;)

 

Tak więc w przeciągu dwóch dni zobaczyłem dwa serca Szczecina. Niezawodna intuicja podpowiada mi, że niedługo zobaczę następne dwa.  Ale o tym już niebawem w kolejnej notce ;)

 

 

 

 

O autorze

avatar

kluksza

wokolzycia.eu, wolnoscmediow.org, blog.szczecin.eu, fb.com/polecamNietzschego