„O Polska kraino!” (W.Pol)

Czyli jak kulturalnie (i muzycznie) spędzić Dzień Niepodległości.

Oferta wydarzeń kulturalnych, nie powiem – była dość bogata. Ale ja- jak to u mnie bywa – wybrałam operę. No może nie do końca operę, bardziej koncert w Hali Opery na Zamku. Tytuł- „Dla Niepodległej”. W repertuarze – pieśni z frontu (i nie tylko). Miało być historycznie, nostalgicznie i szczerze. I było…

Wszystkiemu przewodziła p. Małgorzata Bornowska, zaś p. Jerzy Zelnik i p. Tomasz Ciachorowski zadbali o poetycką naturę spektaklu. Od strony muzycznej to już zupełnie inna bajka. Gasną światła. Zaczyna się koncert, chór okrążając orkiestron wchodzi na scenę. „Kiedy nocą śpi scena (…) Was wzywam!” daje początek fragmentom z „Cudu mniemanego” Stefaniego, żeby później, nieco cichnąc przejść płynnie do Walca cis- moll (op 64, nr 2) Chopina (przy fortepianie- p. Sławomir Wilk) . Na scenie pojawia się Polska (a właściwie to baletnica- p. Monika Marszałek), rozrywana przez okupantów, oddająca siebie muzyce i tylko niej. Znika. Brzmią dźwięki Roty. Zmienia się klimat spektaklu. Parę strof Mickiewicza o zgubionej Ojczyźnie, słowa o sercu i tęsknocie. Wraca Chopin, a z nim prześladowana „Polska”. Nadal zostajemy w nieco nostalgicznym i wzruszającym klimacie – fragmenty Strasznego Dworu Moniuszki. Żeby zaraz potem przenieść się do krainy Dziadów Mickiewicza, po których usłyszymy szczerą i przejmującą pieśń „Leci Liście z drzewa”, Chopina w wykonaniu p. Małgorzaty Kustosik. Tutaj znowu – interakcja z publiką (śpiewaczka wyszła przed orkiestron i zwracała się w stronę widowni). Żeby przekaz był jeszcze bliższy. Mimo to – jakby nierealny, z jakichś innych czasów, z tamtych czasów.

Chopin ustępuje miejsca „Mojej piosnce” (wykonywanej początkowo przez grupkę dzieci). Zmiana klimatu – „Ostatni Mazur” i przykład pięknego polskiego mazura. Później znów wyciszenie – Nokturn op. 16 nr 4, „Polska” znów pojawia się na scenie. Nieco odrealniona, ale jednocześnie w jakiś sposób bliska i silna. Czas wspomnień- parę pieśni wojennych, przejmujące „Czerwone Maki”, kilka strof Różewicza, fragment nostalgicznej „Sabat Mater” (w wykonaniu p. Marzeny Wiencis), „O ziemio Polska” i finał – „Victoria”. „Polska”- wzniesiona ku górze, kurtyna, owacje, światła.

Koncert miał być powrotem do dawnych lat (a dla nieco młodszych widzów- przybliżeniem polskiej kultury, polskiego muzycznego i literackiego dziedzictwa) i faktycznie nim był. Momentami wzruszał, momentami bawił. Jedno jest pewne – każdy Polak, bez względu na poglądy polityczne czy preferencje muzyczne powinien chociaż raz pójść na koncert „Dla Niepodległej”, bo nie ma lepszego świadectwa kultury jak to żywe – w nas – w muzyce i słowach. A ten spektakl nam o tym przypomina.

O autorze

avatar

dellatraviata

Szczecin jest moim miastem. Mimo wielu wad ma też swoje zalety. Może nie jest ośrodkiem kulturalnym na mapie Polski (jeszcze), ale się stara. Potrafi mnie zaskakiwać i uczy cierpliwości. Spróbuję Wam pokazać jego (być może) mniej znaną- muzyczną stronę:)