„Piękny widok”

Wojna zawsze krzyczy, ma rozdziawioną gębę i robi dużo hałasu. Chce by ją ktoś usłyszał,  współczuł, może zareagował. Wrzask, chaos,  walące się budynki, czasem płacz gdzieś w oddali- zagłuszony, stłumiony światem na opak. Wszystko krzyczy. Nawet na niemych fotografiach i w martwych nagłówkach.

Tymczasem idziemy na „Piękny widok” Sławomira Mrożka do Teatru Współczesnego. Niedziela. Wiatr rozwiewa sukienkę, słońce każe mrużyć oczy. Siadamy w kameralnej sali, z miętowym latte w dłoni. Spokojne, roześmiane. W końcu przyszłyśmy na „Piękny widok”.

eeeee

Na scenę wkraczają bezimienni – Ona i On. Państwo Oni. Z dalekiego świata w jeszcze bardziej daleki – na wakacjach. Rozpięta koszula khaki i ciężkie walizki, rechot na schodach. Za oknem  widok.  Piękny. To przecież zalane słońcem Bałkany. Narodne Zbrsko, choć nie znajdziesz go na mapie, ale czy chciałeś w ogóle szukać?

Cisza.

W ciemnych klasztornych murach, przerobionych na dom dla wczasowiczów, czy hałaśliwy hotel – cisza. Nagle gasną plany Jej i Jego, zamiast lśniącej langusty na półmisku, mały wiklinowy koszyk podrzucony pospiesznie przez obsługę, zamiast wody – szampon w proszku. Tak przecież też może być romantycznie. Figlarnie i romantycznie.  Niemłodzi, a ciągle kuszą siebie spojrzeniami, trzepotaniem rzęs, łamaniem gestów, czy wykrajaniem słów z kostki sera. A za oknem piękny widok. Puste miasto. Cisza szemrze po kątach.

Cisza.

– Dlaczego tak tu pusto? Dlaczego nie słychać dzieci? Bo przecież dzieci są zawsze … – dopytuje zdziwiona Ona. On, mający w pamięci snajpera na dachu, zdaje się o nim nie pamiętać, celowo czyniąc wakacje – wakacjami. Od regionalnego konfliktu dzieli ich jedynie ściana, bardzo pozorna izolacja. I jeden głośny wystrzał.

Cisza.

Akt drugi zaprasza do stęchłego, śmierdzącego kacem pokoju dozorcy. Kiedy śpi w brudnej, wymiętolonej pościeli, kobieta pyta: gdzie są „Goście Abrahama”? Od tego zaczyna się rozmówka kobiety ze statku – Mary Lou z mężczyzną, który miał już tyle nazwisk, że aż mu się pomieszały. W końcu zostaje Nickiem. Nickiem – dozorcą, terrorystą, zamachowcem z Kairu z upozorowaną śmiercią na koncie, pociągającym w swej opieszałości i kajdanach ze spoconych dłoni. A pod łóżkiem ciągle – karabin z lunetą. A na łóżku ciągle – „gościnne zwiedzanie”.

Czy cisza?

Słyszeliście o milczącej wojnie? Tak ją sportretował Mrożek. Czy to faktycznie Bałkański konflikt, rodem z Sarajewa, ze snajperami na dachach, śmiercią między suszącą się pościelą, a niebem? A może metafora wszystkiego, co już zgasło? Ciszy i kurzu, który opada, kiedy my właśnie oglądamy „piękny widok”.

W głównych rolach Anna Januszewska i Marian Dworakowski.

Polecam!

O autorze

avatar

Malwina Zator

Run baby, run! powtarza sobie nieustannie. Z nadwyżką zbędnego gadania, na wspak, krzywo myśląc. Ładuje się prosto w festiwal chaosu. Lubi smakować życie, nie tylko w fartuchu masterszefa. Apatii i flegmatykom mówi stanowcze nie i wywala za drzwi. A kiedyś będzie miała fajny nekrolog;)