Złoty Teatr
W minionym tygodniu w Hali Opery na Zamku królował taniec. Zaczęło się od VIII Międzynarodowego konkursu Baletowego Złote Pionty – od klasyki, przez współczesność, kończąc na teatrze, a dokładniej – Kieleckim Teatrze Tańca.
W dniach 15-17 kwietnia publiczność miała okazję podziwiać pasjonatów i mistrzów baletu. A wszystko to za sprawą Złotych Point. Konkursu organizowanego przez Fundację Balet przy współpracy m.in. Opery na Zamku.
Pierwszy dzień konkursowy składał się z dwóch części – prezentacji konkursowych programów przez kandydatów ubiegających się o stypendium artystyczne fundacji i programów absolwentów, ubiegających się o miano Najlepszego Absolwenta Szkół Baletowych w Polsce. W sumie na scenie oglądaliśmy pokazy 26 zdolnych tancerzy. Ten dzień był przeznaczony na taniec klasyczny. Królował głównie Ludwig Minkus i jego Paquita i Don Kichot. Była to najczęściej interpretowana muzyka. Ale nie zabrakło również wariacji Swanidy z baletu Coppelia (L. Delibes), czy Aurory ze Śpiącej królewny Czajkowskiego. Nieco śliska scena momentami dawała o sobie znać tancerzom, stres też zrobił swoje. Ale mimo wszystko mogliśmy oglądać naprawdę dobre i emocjonalne interpretacje.
Drugiego dnia – nieco inaczej, bo współcześnie. Tym razem tancerze pokazywali swoje umiejętności w tańcu współczesnym. Pojawiło się trochę popularnych utworów jak Dirty Diana (w wersji Braci), Beautiful (Lany Del Rey), To tylko tango (Maanam), One (Ane Brun), czy mocno elektronicznego OFF (Modeskeletor). Była również klasyka – od Wieniawskiego, Strawińskiego, przez Chopina czy Vivaldiego. Tancerze prezentowali się również w duetach (w przypadku tych ubiegających się o tytuł Najlpeszego Absolwenta). Pojawiło się wiele ciekawych podnoszeń. Tego dnia uczestnicy wydawali się być nieco mniej zdenerwowani, co niewątpliwie zadziałało na korzyść ich tańca.
16 kwietnia na scenie pojawili się także tancerze Ironi Alef School af Arts z Tel Awiwu, którzy zostali niezwykle cieple przyjęci przez publiczność.
Ostatni dzień był dniem ogłoszenia wyników i przyznania nagród. Tego wieczoru zdecydowaną tryumfatorką była Wiktoria Nowak. Przed przerwą zaprezentowali się również uczniowie Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Olgi Sławczyńskiej- Lipczyńskiej w Poznaniu. Przedstawili program do utworów takich jak m.in. Konie (N. Sikora), Fever (M. Buble), składanki utworów zespołu Queen i The Beatles. Publiczność żywiołowo przyjęła poznańską propozycję. W drugiej części programu mieliśmy okazję oglądać Gości Gali w Suicie Carmen R. Shchedrina. W tytułową rolę wcieliła się Oguro Ichigo. Hose – Mateusz Sierant, Torreado r- Ryumosuke Ischikawa, Oficer – Andrzej Płatek, Cyganka – Maria Kielan, Żołnierze – Wiktor Davydiuk, Gento Yoshimoto. Tancerze idealnie oddali wizję Shchedrina. Niezwykle widowiskowe podnoszenia, partnerowania, jak i partie solowe. Świadomość ruchu, świetna interpretacja, wysoki poziom wykonania. Do tego stopnia, że minimalistyczna scenografia (czerwony ekran) tylko podkreślała spektakl, sam czysty ruch, bez zbędnych elementów. Niczego nie brakowało. Duet Carmen i Torreadora skradł serce publiczności. Podobnie jak cały spektakl, który nagrodzony został ogromnymi brawami.
Było to jednocześnie piękne zamknięcie całego konkursu. Po mistrzowsku. Muzyka z Carmen stworzyła klimat, tancerze dopełnili całości. Magia interpretacji Bizeta. Balet już był… Teraz czas na klasykę operową. W piątek mówili tancerze, teraz czas na to, żeby przemówili (a właściwie zabrzmieli) soliści. A przede wszystkim ta jedna – Carmen Georgesa Bizeta.
W sobotę, 18 kwietnia, pozostając w klimacie tańca – na scenie zaprezentował się Kielecki Teatr Tańca. Przedstawił 4 różne historie, jednak każdą – emocjonalną i widowiskową.
Zaczęło się od Stołu bez szczęścia. Historii rodziny. Matka, ojciec i dziecko. Tancerze pokazali rodzinne relacje. Zwrócili uwagę na emocje. Przedstawiony został problem potrzeby miłości, dorastania, zakładania „masek”. Dziecka- jako obserwatora dorosłych (również ich kłótni). Na scenie pojawiła się plejada uczuć. Słowem – niezwykła ekspresja i piękna interpretacja muzyki.
Kolejną historią był Sen Jakuba. Tutaj – dość ciekawa interpretacja słynnego jakubowego snu. Dużo ruchu na scenie, motyw drabiny. Do tego bardzo oryginalna i trudna muzyka Pendereckiego (kto zna tego kompozytora na pewno wie co mam na myśli pisząc „oryginalna”).
Po przerwie pojawiła się trzecia historia – Moja ławeczka. Tutaj- swoiste studium schizofrenika. Chory siedzący na ławeczce, przy jego boku – walizka. W miarę upływu czasu pojawiają się natrętne myśli (jak np. nieco zwariowany anioł), które nie dają spokoju bohaterowi. To wszystko pod muzykę Vivaldiego i Haydna. Historia zabawna w swoim tragizmie.
Ostatnią częścią była Monochrone. Tutaj działo się bardzo wiele. 24 tancerzy na scenie, pokazujących relacje jednostka – grupa. Ale nie tylko. Mocne stroje, jeszcze ciekawsza choreografia i do tego muzyka Nine Inch Nails. Bardzo widowiskowe zamknięcie spektaklu. Całość nagrodzona gromkimi owacjami. Kurtyna otwierana trzykrotnie… Publiczność długo nie chciała rozstawać się z niesamowitymi tancerzami…
Ogółem – klimat przypominał nieco ten, jaki kreowała kiedyś Pina Bausch (widoczne to było zwłaszcza w przypadku Stołu bez szczęścia i Monochrome). Zwrócenie uwagi na burzliwe relacje między kobietą, a mężczyzną. Niezwykła emocjonalność przekazu, powtarzalność. Również ciekawa strona wizualna. Tutaj liczył się nie tylko ruch, ale przede wszystkim – emocje. I ich nie zabrakło. Każda część była inna, każda przedstawiała inny problem, jednak każda była ekspresyjna i dawała emocje. A o to przecież w Teatrze Tańca chodzi. Jedno jest pewne – było to widowisko na naprawdę wysokim światowym poziomie. To kolejny przykład sztuki i artyzmu, który warto było zobaczyć.
Teraz czas na operę. 24 i 26 kwietnia– Madama Butterfly w wersji „modern”. Muzyka ta sama, jednak reżyseria to już zupełnie inna bajka… Będzie ciekawie!
użyte zdjęcia pochodzą ze stron Opery na Zamku, Fundacji balet (fot. Wojciech Lisowski) i Kieleckiego Teatru Tańca
Martyna M.
21 kwietnia 2015 - 20:14 -
Byłam na Kieleckim Teatrze Tańca – zgadzam się z pozytywną opinią i polecam, jeśli jeszcze kiedyś do nas przyjadą, ja na pewno pójdę jeszcze raz <3
Wspaniali tancerze, mnóstwo silnych emocji, a więc dokładnie to, po co się do Opery chodzi!