Słyszałaś już o MELO?

Melo, melony, melonówki

W dzisiejszym podwórkowym słowniku języka polskiego nie uraczycie takiego określenia. Choć może część z was nawet uśmiechnie się na taki tekst rzucony przez “Janusza, typowego budowlańca”: patrzcie, jakie ma melony!

Od jakiegoś czasu można zauważyć nowy trend na wybiegach mody. Pełne, zaokrąglone, rubensowskie kształty wypierają “wieszaki”. Właśnie dla takich kobiet, pod hasłem “z miłości do krągłości”, dwie szczecinianki postanowiły produkować ubrania. Rzucanie się na nowy trend i “żyłka bizneswoman” nie były jednak w tym wypadku motywem ich działania. Pomysł przyszedł z życia – same miały problemy z kupieniem fajnego ubrania dostosowanego do ich potrzeb.

Jeżeli wciąż czytasz, to zapewne domyślasz się, że twórczynie MELO są kobietami “42+”. Być może Ty również doświadczyłaś tego problemu – wchodząc do znanego centrum handlowego masz problem, żeby kupić tam coś innego niż apaszkę.

Potrzeba zrodziła pomysł, a konsekwencja w działaniu spowodowała realizację projektu. Założenia od początku były ambitne. Po pierwsze – jakość. Nie ma mowy o wpadkach typu zakupy w chińskim markecie ;) Tkaniny są pierwszorzędnej jakości – polskie lub włoskie. Do tego dobry krój oraz porządne wykonanie. Zajmują się tym nasi lokalni specjaliści. Wyjątkowe kolory i wzory wychodzą spod ręki szczecińskiego grafika, a wprawna ręka pani Helenki dba o krój i jakość szycia. Jak o tym piszę to duma mnie rozpiera. Zresztą ich hasło brzmi “Melo – dumnie produkowane w Polsce”. To takie miłe, że ktoś stawia na biznes u nas, choć wiadomo, że ucieczka z produkcją za granicę jest bardziej opłacalna.

Jednak nie tylko to odróżnia MELO od innych. Dziewczyny nie poprzestały na stworzeniu marki. Tworzą teraz społeczność kobiet MELO. Sierpień minął pod znakiem organizacji bezpłatych spotkań z coachami, trenerami i dietetykami. Ich celem jest poprawa jakości życia, zbudowanie świadomości i zachęcenie do wyjścia z domu. Śmiało można powiedzieć, że spotkania cieszą się dużą popularnością (bo trzeba się zapisywać, a ostatnio nawet zabrakło miejsc). Po ciekawej rozmowie można “namacalnie” i naocznie sprawdzić nową markę – masz szansę odkryć swoje nowe “ja”. Jest przy tym wszystkim i dużo emocji, i mile spędzony czas. Są nowe odkrycia – czasem tego co w głowie, a czasem tego co pod luźnymi ciuchami skrywamy.

Jeżeli jeszcze nie dotarłaś na “Kawkę z MELO” – najbliższa już dzisiaj, a dwie kolejne w ostatnim tygodniu sierpnia – 29. i 31.

Gorąco polecam!

 

O autorze

avatar

Joanna Sawicka-Budziak

Szczecinianka od zawsze. Choć przemierzyłam już kawał świata z radością wracam do mojego miasta. Bo wszędzie dobrze, ale w Szczecinie najlepiej. Wychowałam się na Ku Słońcu. Na drugim końcu Polski ludzie wpadają w zachwyt słysząc nazwę tej ulicy, a u nas mówią brrr, bo kojarzy im sie tylko z cmentarzem. Dla mnie to było magiczne miejsce. Tam chodziłam na lekcje biologii, na cmentarnych alejach uczyłam się jeździć na rowerze i to miejsce nie wzbudza we mnie negatywnych emocji. Zawodowo: szkoleniowiec, organizator, menadżer, a "po godzinach" asystentka fotografa. Uwielbiam poznawać nowych ludzi, ich historie, pasje i marzenia. Lubię wyzwania, piękny makijaż i... rajdy samochodowe. Jako niepoprawna optymistka przedstawię Wam swój punkt widzenia.