Operowa inauguracja „po Poznańsku”

Jak inaugurować sezon, to z rozmachem. Pokazując to, co ma się najlepszego. Przedstawiając fragmenty spektakli jakie pojawią się w kolejnych miesiącach i angażując do tego swoich najlepszych solistów. Dodając elementy scenografii, kostiumy i orkiestrę w stałym składzie. Tę ideę zrealizował Teatr Wielki w Poznaniu, prezentując 3 października koncert, rozpoczynający sezon operowy 2015/2016.

Widząc, że poznańska opera inauguruje sezon w pierwszych dniach października, postanowiłam pojechać i zobaczyć jak to „u nich” wygląda. Poznań nie jest tak daleko (zaledwie nieco ponad 2 godziny jazdy PKP), możliwy był jednodniowy „wypad” do Teatru Wielkiego. Najpierw PKP, później jeden przystanek tramwajem (wybór był dość spory, a i na pieszo można by spokojnie iść:) i volia! Jestem już przed gmachem pod Pegazem. Więcej o teatrze pisałam już przy okazji „zeszłorocznej” Traviaty z J. Woś w roli głównej. Teraz trochę czasu, chwila czekania na koncert, szatnia, program i wchodzę na salę…

IMG_4409

Rozbrzmiewają dźwięki Mazura z Halki. Sezon zaczyna się melodią, która kończyła ten ubiegłoroczny. Ciekawy pomysł… Podobnie jak ten, że koncert składał się z dwóch części- w pierwszej zaprezentowane zostały fragmenty oper z bieżącego repertuaru, w drugiej zaś- zwiastuny premier tego sezonu. Już jesteśmy z powrotem na sali i widzimy duet Michaeli (Monika Mych- Nowicka) i Don Josego (Piotr Friebe) z jednej z najpopularniejszych oper wszech czasów, goszczącej na deskach Teatru Wielkiego- Carmen. Dość nowatorska wizja przedstawienia emocjonalnego duetu (wystarczy powiedzieć, że soliści, na koniec „zrobili sobie selfie”), a w niej: delikatna i subtelna Michaela (świetnie pasujący do tej roli liryczny sopran Nowickiej) i partnerujący jej Don Jose. Był to niewątpliwie mocny akcent na rozpoczęcie prezentacji głosów opery poznańskiej.

Tuż po CarmenEugeniusz Oniegin. I tutaj- tegoroczny laureat nagrody im. Jana Kiepury- Andrzej Filończyk, prezentujący arię tytułowego Oniegina, a zaraz po nim- Paweł Brożek, w roli Leńskiego, debiutujący na deskach Teatru Wielkiego. Obydwie arie zostały ciepło przyjęte przez publiczność.

Teraz przyszedł czas na balet. Przed nami „Walc kwiatów” z Dziadka do orzechów, a w nim praktycznie cały zespół baletu, prezentujący po kolei większość postaci (i strojów) ze spektaklu. Kolorowe sukienki, główni soliści, młoda „kadra” baletu. Wszystko to w znanym rytmie walca Czajkowskiego. Melomani żywiołowo zareagowali na tę propozycję, nagradzając solistów dużą porcją braw.

Podobnie jak w przypadku kolejnego duetu- Aidy (Barbara Kubiak) i Amonastra (Jerzy Mechliński) z Aidy. Tutaj dwa największe głosy Teatru Wielkiego w oryginalnej inscenizacji (a przede wszystkim charakteryzacji!) wielkiego dzieła Verdiego. Owacjom nie było końca…
Czas na chór. A jak chór to.. „va, pensiero” i Nabucco. Przyciemniona scena, dym, delikatne smyki… A chwilę po tym- pełne brzmienie głosów solistów chóru poznańskiej opery. Jak zawsze, przy okazji tego charakterystycznego utworu, publiczność domagała się bisu. Niestety czas na to nie pozwolił i już przenosimy się do świata słynnej kurtyzany…

Violetta, czyli tytułowa Traviata (Małgorzata Olejniczak- Worobiej, debiut w roli), Alfredo (Piotr Friebe), chór i „Brindissi”! I znów owacje. Brawa milkną. Po takim muzycznym wprowadzeniu- podniosła chwila, mianowicie, wręczenie medali Gloria Artis czworgu artystom Teatru Wielkiego. Na scenie pojawiają się Hanna Samson (przedstawicielka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego) i Renata Borowska-Juszczyńska (dyrektor Teatru Wielkiego), które wręczają odznaczenia kolejno: Barbarze Kubiak, Romie Jakubowskiej- Handke, Andrzejowi Ogórkiewiczowi (srebrny medal: zasłużony kulturze Gloria Artis) i Maciejowi Wielochowi (brązowy medal: zasłużony kulturze Gloria Artis). Jeszcze raz wybrzmiewa wspólne „Libiamo..” i przerwa…

IMG_4414

Tuż po przerwie- uwertura Czarodziejskiego Fletu (i znów symbolicznie- bo był to fragment opery Mozarta, która inaugurowała działalność Teatru Wielkiego, niemal 105 lat temu- 30 września 1910). Pozostając w klimatach „mozartowskich”- aria Hrabiny (Magdalena Nowacka) z Wesela Figara i duet „La ci darem la mano” w wykonaniu Natalii Puczniewskiej i Jerzego Mechlińskiego. Czyli połączenia mocnego i wyrazistego barytonu z lekkim, dźwięcznym sopranem. Duet bardzo „mozartowski”, lekki, zabawny. Zapowiadający ciekawą inscenizację Don Giovaniego.

Czas na nowości. Na początek Borys Godunow i dwie partie: ekspresyjna, dynamiczna pieśń Warłaama (Rafał Korpik) i basowy monolog Borysa (Marian Kępczyński). Reakcja publiczności wskazywała na to, że opera ta będzie silnym punktem repertuaru Teatru Wielkiego.

Teraz prapremiera- balet Infolia, do muzyki Góreckiego. Krótki fragment spektaklu w wykonaniu trójki solistów (Agnieszka Wolna- Bartosik, Wiktor Davydiuk, Gento Yoshimoto) pokazał „multi-kulturowość” zespołu baletowego i zaintrygował widzów nieco inną, bardziej współczesną interpretacją muzyki.

I kolejny premierowy spektakl- Jenufa Janacka i aria Kostelniczki w emocjonalnym wykonaniu Barbary Kubiak. A tuż po niej- gorące owacje przejętej publiczności.

Koncert dobiega końca. Jeszcze tylko „Oniegin”, a konkretniej walc z II aktu w interpretacji Brożka, Filończyka, Trafankowskiego, chóru i baletu Teatru Wielkiego. Za pulpitem dyrygenta- czuwający nad całością koncertu i przewodzący nim- Gabriel Chmura, przed nim- orkiestra Teatru Wielkiego. Ostatnie takty i… brawa. Soliści, dyrygent i prowadzący (i reżyserujący) koncert Krzysztof Szaniecki wychodzą na scenę, zadowolona publiczność nagradza ich owacjami. Kurtyna. I koniec spektaklu.

Koncert inauguracyjny zaprezentował główne punkty repertuaru poznańskiej opery. W nowym sezonie wystawionych zostanie 18 oper i 7 baletów. W tym zarówno premiery jak i wznowienia. Ogółem zaprezentowanych będzie ponad 130 spektakli, cieszących się uznaniem i zainteresowaniem publiczności.
Do Poznania nie jest, aż tak daleko więc jeśli ktoś zechciałby zobaczyć nieco inną interpretację Oniegina czy, inną niż w Operze na Zamku, część klasycznego operowego repertuaru, może wybrać się do gmachu pod Pegazem. Dla porównania, zobaczenia innego teatru, czy po prostu, przy okazji „krótkiego wypadu za miasto” :)

O autorze

avatar

dellatraviata

Szczecin jest moim miastem. Mimo wielu wad ma też swoje zalety. Może nie jest ośrodkiem kulturalnym na mapie Polski (jeszcze), ale się stara. Potrafi mnie zaskakiwać i uczy cierpliwości. Spróbuję Wam pokazać jego (być może) mniej znaną- muzyczną stronę:)