Sztuka miłości i miłość w sztuce

Czyli hiszpański temperament i historia pewnej cyganki….  A wszystko to na jednej scenie – hali szczecińskiej Opery na Zamku. Spektakl – Odcienie namiętności.

Spektakl inny niż wszystkie do tej pory. Zazwyczaj nie łączy się baletu z muzyką na żywo (a tym bardziej z partią wokalną!), ale opera postanowiła pójść krok dalej, złamać pewne utarte schematy i zaprezentować swoim odbiorcom niezwykłe widowisko.  Wykorzystała muzykę M. de Falli i R. Szczedrina (w wykonaniu Orkiestry Opery na Zamku) , połączyła ją z choreografią Jacka Tyskiego i Yaroslava Ivanenko, dodając do tego wokal Małgorzaty Kustosik i dyrygenturę Jerzego Wołosiuka. Wyszło niesamowicie.

O ile trudniejszym jest zgranie wszystkiego w spójną całość – muzyków, solistów, wokalu, niż po prostu odtworzenie materiału z taśmy pod układ choreograficzny. U nas – wszystko zgrało się idealnie. I tym samym udowodniliśmy, że można, że da się – wystarczy chcieć (i wykorzystać to, co się ma).

op.WLO_5570miloscopera-173-900-700-80

Ale może parę słów o spektaklu…

Tytuł – nieco kontrowersyjny, ale oddający istotę sztuki. Namiętność – konstelacja pozytywnych i negatywnych emocji. Zachwyt, pożądanie, radość ale też tęsknota, ból, niepokój… To wszystko można było zobaczyć na scenie. Przez niespełna półtorej godziny pojawiła się na niej plejada emocji, ich „odcienie”, różne, zmieniające się jak w kalejdoskopie barwy.

WLO_5422miloscopera

WLO_5459miloscopera

GAM_5289-189-900-700-80

Spektakl rozpoczął się fragmentem Czarodziejskiej miłości. W rolach głównych Kseniia Naumets-Snarska, Paweł Wdówka i Żaneta Bagińska. Tancerze świetnie ilustrowali muzykę, widać było, że każdy ruch był dopracowany. Zgranie orkiestry z baletem, niełatwe z resztą, okazało się być dla naszych solistów czymś wręcz naturalnym. Muzyka, momentami agresywna, momentami melancholijna –  przewodziła, a balet ją wyrażał.

WLO_5672miloscopera

pk-960x576

Przez cały czas prowadziła nas postać pewnej Hiszpanki (w tej roli – Małgorzata Kustosik), opowiadającej całą przejmującą „czarodziejską” historię. Głos brzmiał niesamowicie. Głęboko, mocno, tworzył niezwykły klimat. Momentami agresywny, żeby za chwilę wybrzmieć ogromną tęsknotą i dać jeszcze więcej emocji. Piękny, silny mezzosopran na światowym poziomie. Widać było, że śpiewaczka była świadoma historii, którą chciała nam przekazać, a nie tylko, jak to czasem w przypadku solistów bywa- odegrała swoją partię. Brawo. Razem z baletem tworzyło to piękną, spójną całość.  Ta część była ognista, pełna temperamentu, ale też chwilami melancholii. Nazwałabym ją częścią „ognia”. Przerwa…

GAM_5314-190-900-700-80

GAM_5585-191-900-700-80

Znów wracamy na salę. Tym razem przenosimy się w okolice Sevilli i oglądamy historię Carmen (w wersji Szczedrina) (w interpretacji Christiny Janusz (Carmen),  Pawła Wdówki (Don Jose) i Piotra Nowaka (torreador Escamillo) Scena znowu płonie ogniem emocji. Każdy ruch odzwierciedla przeżycia postaci, dopełniająca całości muzyka, wykonywana na żywo przez orkiestrę kreuje niezwykły świat pełen miłości w każdym jej aspekcie.

op.WLO_5941carmenopera-176-900-700-80

Ta część z kolei była bardziej namiętna, momentami smutna, żeby znów wybuchnąć ogniem emocji. Wszyscy soliści oddali klimat adaptacji Bizeta, pokazując piękno baletu i wyrażając tę niezwykłą muzykę. Tytułowa cyganka ginie. Dźwięk szpady, ostatnie takty. Cisza…

op.WLO_6073carmenopera-630-900-700-80

Słowo o scenografii i kostiumach… Są oryginalne. W drugiej części niewątpliwie przyciągają uwagę. Pierwszy akt jest nieco prostszy. Tutaj główną rolę grają dźwięk i taniec. Wpływa to jednak na głębszy odbiór spektaklu i zostawia pole do własnej interpretacji.

Temat przedstawienia oddaje w pełni jego istotę. Spektakl niezwykle emocjonalny, dający inne spojrzenie na, mimo wszystko, trudny, ale ważny temat jakim jest miłość. Pokazujący też, że muzyka, zarówno de Falli, jak i adaptacja Carmen ciągle spotykają się z dużym aplauzem i pozytywnym odbiorem publiczności.

Odcienie namiętności są niewątpliwie jednym z tych spektakli, na które po prostu trzeba pójść. Rzadko kiedy mamy możliwość zobaczenia połączenia muzyki, flamenco z klasycznym baletem. A jest to dość ciekawe „zjawisko”. Sala, jak za każdym razem na Odcieniach wypełniona była praktycznie do ostatniego miejsca (co nie zdarza się tak często, patrząc na pozostałe spektakle), szkoda jedynie, że były to dwa ostatnie (i jedyne w tym sezonie) przedstawienia… Miejmy nadzieję, że będą jeszcze wznowienia tego nagradzanego, zarówno przez krytykę, jak i publiczność spektaklu. Warto.

 

*użyte zdjęcia pochodzą ze stron: Opery na Zamku i solistki.

O autorze

avatar

dellatraviata

Szczecin jest moim miastem. Mimo wielu wad ma też swoje zalety. Może nie jest ośrodkiem kulturalnym na mapie Polski (jeszcze), ale się stara. Potrafi mnie zaskakiwać i uczy cierpliwości. Spróbuję Wam pokazać jego (być może) mniej znaną- muzyczną stronę:)