W operowym świecie….
Może poszlibyśmy tak gdzieś, żeby się „ukulturalnić”? Może do opery? Nieeee, to za poważne! W dodatku tak długo trwa, nic się nie dzieje, a treść jest o niczym. I jeszcze do tego ten „śpiew”! W dodatku tam trzeba jakoś wyglądać. Nie, chodźmy gdzie indziej… A może by tak spojrzeć na to wszystko od nieco innej strony…? Jak to naprawdę w tej operze jest? O co w tym wszystkim chodzi?
Zacznijmy od tego czym właściwie jest to „strasznie poważne słowo”- Opera. Idąc, za słowniczkiem muzycznym (Habela, 2013)- „utwór dramatyczno- liryczny, w którym całe libretto jest śpiewane”. No dobrze. Mówiąc prościej- kompozycja, muzyka, która ma swoją dynamikę, ekspresję i której treść (libretto) jest śpiewana. Co w niej takiego szczególnego? Dzieje się tu i teraz i wymaga idealnego zgrania mnóstwa ludzi. Począwszy od całego zaplecza scenicznego, przez orkiestrę, aż po śpiewaków. Co więcej- tutaj nie ma miejsca na dublowanie (powtarzanie poszczególnych partii), niedyspozycje, przerwanie spektaklu (naprawdę wyjątkowe przypadki) czy dodatkowe nagłośnienie (orkiestra i głosy brzmią tak, jak brzmią faktycznie, bez „wspomagania”) . To „żywa” sztuka, tworzona przez ludzi dla ludzi (o tym mówiliśmy przy okazji braw).
Fakt, że nie interesując się tym „światem”, ciężko jest czasem wybrać na co pójść. Najczęściej sugerujemy się (niestety) czasem trwania spektaklu, ewentualnie usłyszanymi/ przeczytanymi opiniami (dla bardziej ambitnych), dotyczącymi poszczególnych oper. Może by to trochę zmienić…? Przyjrzyjmy się poszczególnym kompozytorom i ich największym dziełom, wystawianym na deskach polskich Teatrów Operowych. Zapraszam w operową podróż…
Zacznijmy od Mozarta. A konkretniej- Wolfganga Amadeusza Mozarta. Podejrzewam, że każdy choć raz w życiu słyszał to nazwisko (tak, są też takie czekoladki, tak- działał w Wiedniu, tak- to ten „od Fletu”…;). To kompozytor, który tworzył dość „koronkowe” dzieła. Co to znaczy? To, że idąc na jego operę, nastawmy się, że usłyszymy dużo sekcji smyczkowej i fletów. Melodia będzie płynna, sprawiająca wrażenie lekkiej (a wymaga naprawdę świetnej techniki gry) i delikatnej. Najczęściej granymi dziełami Wolfganga są Wesele Figara, Don Giovanni, Cosi fan tutte i słynny Czarodziejski flet. Wszystkie melodyjne, z robiącymi wrażenie ariami. Dla przykładu- aria Królowej Nocy z Czarodziejskiego Fletu
Gioacchino Rossini. Tutaj coś dla tych, którzy lubią wesołe klimaty. Świat Rossiniego przepełniony jest szybkimi, często koloraturowymi, pasażami. Czyli, inaczej mówiąc- kaskadą drobnych dźwięków w każdej sekundzie. Są też fragmenty spokojne, a w brzmieniu orkiestry pojawia się klawesyn. Śpiewak wykonujący partię Rossiniego musi mieć świetną dykcję, żeby wyśpiewać (czy jak żartują co niektórzy „wyszczekać”) mnóstwo tekstu w jednym takcie. Do tego powinien dość dobrze liczyć, bo wiele razy będzie powtarzał jedną frazę. Cały Rossini! Ponadto- treść zabawna, pełna ironii i dwuznaczności. Najsłynniejsze opery Gioacchino: Cyrulik Sewilski (link poniżej), Kopciuszek, Otello (tu już trochę poważniej, ale równie ciekawie muzycznie).
Jak Rossini, to teraz czas na Geatano Donizettiego. To do niego należy tytuł mistrza scen szaleństwa. W jego operach usłyszymy dużo emocji. Praktycznie każdy tytuł ma jedną „koronną” arię, która wzrusza (bądź porusza) publiczność. A należą do nich Łucja z Lammermooru (ze słynną sceną szaleństwa Łucji), Maria Stuarda (aria Marii z końcowej sceny), Napój Miłosny (tenorowa aria, „szlagier”, una furtiva lagrima, link poniżej), Anna Bolena (finałowa aria Anny- Coppia iniqua), jak też inny w wymowie (opera buffa- wesoła) Don Pasquale. Jeśli chcemy wzruszeń i mniej rozedrganych dźwięków niż u Rossiniego to wybierzemy Donizettiego.
Vincenzo Bellini. Jeśli przypadł nam do gustu Donizetti, powinniśmy zwrócić uwagę również na Belliniego. To on stworzył Normę, Lunatyczkę czy Purytanów. Jego muzyka jest równie emocjonalna. Tworzył specyficzne postaci kobiece, pełne często skrajnie silnych emocji, co potęgowała bardzo ekspresyjna muzyka. Tutaj- jeszcze więcej emocji i wzruszeń i wszechobecne bel canto (piękne, długie frazy, duża wirtuozeria wokalna).
Jeśli chcemy coś „cięższego” i poważniejszego to wybierzmy Richarda Wagnera. Twórca dramatów muzycznych. Orkiestracja jest tu trochę cięższa, podobnie jak treść libretta. Ogromne partie orkiestrowe i wokalne. Wymagające bardzo dużo zarówno od orkiestry, dyrygenta, jak i śpiewaków (dlatego, jak już wystawiają Wagnera, to lepiej pójdźmy i zobaczmy, bo często się to nie zdarza!). Najbardziej znane opery: Holender Tułacz, Tannhauser, Lohengrin, Tristan i izolda, Walkiria i Parsifal.
Jeśli jednak chcemy nieco innych, bardziej „plastycznych” dźwięków, powinniśmy zwrócić uwagę na Mistrza Opery-Giuseppe Verdiego. Praktycznie każdy kojarzy to nazwisko. A większość zna nawet niektóre arie (czy słynną melodię do „libbiamo!” z Traviaty). U Verdiego usłyszymy muzykę ilustrującą i potęgującą to, co dzieje się na scenie. Wymagające solowe partie, komentujący i ważny chór, jak też piękne duety. Ponadto, postaci kobiet- heroin i męczennic. Częste zmiany nastroju w obrębie jednego dzieła. Verdi lubi i potrafi zaskakiwać i rozładowywać (jak i potęgować!) atmosferę. Najbardziej znane dzieła to Nabucco, Makbet, Rigoletto Trubadur, Falstaff, Moc Przeznaczenia, Bal Maskowy czy, najsłynniejsza chyba ze wszystkich, Traviata:
Do Georgesa Bizeta, z kolei powinniśmy zajrzeć, w poszukiwaniu partii, którą wykonywał będzie niższy głos kobiecy- mezzosopran. Bo to ten kompozytor stworzył słynną Carmen. Ponadto, równie ciekawych muzycznie Poławiaczy Pereł (niestety rzadko granych na polskich scenach operowych).
Jeśli nadal brakuje nam muzycznych emocji, Verdiego już znamy, Donizettiego- podobnie, a Rossini jest zbyt gorączkowy, sięgnijmy po Piotra Czajkowskiego. Tutaj znajdziemy dużą wrażliwość dźwięków, długie arie i bliskie nam tematy. O zwykłych ludziach i ich słabościach. Romantyzm i klasycyzm w jednym. To nie tylko twórca baletów takich jak Jezioro Łabędzie czy Dziadek do Orzechów. To także Mistrz opery. Spod jego pióra wyszły m.in. Eugeniusz Oniegin, Dama Pikowa czy Jolanta.
Chcemy jednak jeszcze więcej emocji i sekcji smyczkowej? Giacomo Puccini wychodzi naprzeciw oczekiwaniom. To Mistrz budowania napięcia i długich, powtarzających się niczym mantra fraz (zarówno wokalnych, jak i instrumentalnych). Twórca m.in. Manon Lescaut, Cyganerii, Toski, Madame Butterfly czy Turandot. U niego spotkamy się z weryzmem operowym. Czyli prawdą, realizmem, wiernym odtwarzaniem rzeczywistości. Postaci kreowane przez Pucciniego mogłyby, praktycznie, żyć wśród nas. Przeżywają podobne emocje, mają podobne problemy. Są bliskie i prawdziwe. Muzyka jest, niejako, tłem dla ich emocji i pozwala im je wyrazić.
To tylko kilkoro kompozytorów. Tych, którzy są „fundamentem” polskiej (i światowej) sceny operowej. To ich dzieła spotykamy najczęściej na deskach naszych teatrów. Ile osób, tyle preferencji, ale, jak widać- jest z czego wybierać :) Jedno jest pewne, każda opera da nam emocje. Pod warunkiem, że będzie wykonywana przez ludzi z pasją. Bo, obok nut, partytury, jest żywy człowiek. Czujący i przeżywający to, co się wokół niego dzieje. A jeśli on uwierzy w daną postać, uwierzy w nią również widownia. Więc bądźmy tą widownią i przede wszystkim nie bójmy się chodzić do Opery- ona naprawdę nie jest taka straszna, a wręcz przeciwnie! ;)
lenka
23 stycznia 2016 - 12:49 -
Najniższym głosem kobiecym nie jest mezzosopran.
kkubinska
1 lutego 2016 - 13:17 -
Oczywiście, niższy od niego jest alt. A najniższy- kontralt (o którym często się zapomina, z uwagi na niewielką ilość solistek, na chwilę obecną, dysponujących tym głosem), o niezwykle szerokiej skali :)
Wojtek
13 lutego 2016 - 13:30 -
Kontralt nie jest głosem niższym od altu. Jest po prostu od niego wszechstronniejszy brzmieniowo.
kkubinska
15 lutego 2016 - 14:55 -
Jasne, mówiąc dokładniej- charakteryzuje się najniższą tessiturą (a to miałam na myśli, tylko nieco to upraszczając). I, oczywiście- jest bardziej ruchliwy, wszechstronny i bogatszy brzmieniowo :)