Wakacje z Różanką

Nie wyjeżdżacie ze Szczecina na wakacje do odległych krajów? Uważacie to za największą tragedię? Gdy znajomi opowiadają o rozmaitych wycieczkach, czujecie jak od irytacji gotują się Wam wnętrzności? Nie ma się czym przejmować – latem w naszym mieście mamy okazję naprawdę się ukulturalnić i posłuchać sporo dobrej muzyki!

Chodzi mi przede wszystkim o Różankę. Warto tam zaglądać, bo dzieje się naprawdę sporo. Wszystko za sprawą Szczecińskiej Agencji Artystycznej, która jest organizatorem akcji „Różany Ogród Sztuki”. W każdą sobotę i niedzielę dokładnie w samo południe możemy w otoczeniu pachnących róż, delektować się darmowymi plenerowymi występami rozmaitych artystów, goszczących na scenie rozstawionej w dostępnym dla wszystkich ogrodzie.

Co więcej – jeżeli komuś niespecjalnie pasuje godzina 12:00. Nie oszukujmy się – spora część z nas lubi sobie pospać i poleniuchować, druga część ma swoją pracę, zajęcia etc. Organizatorzy wspomnianej wyżej akcji, stworzyli bliźniaczo podobną inicjatywę. Akcja „Różanych Wieczorów” również ma miejsce na Różance, ale jak sama nazwa wskazuje – koncerty odbywają się późniejszą porą – o godzinie 19:00 w różnych dniach (zwykle również jest to weekend). W rozpisce informującej kto zagra, można znaleźć sporo interesujących tytułów. Między innymi w ten sposób dowiedziałem się o jakże specjalnym koncercie, który mam zamiar dzisiaj Wam opisać.

Natalia Zamilska – za sprawą swojej debiutanckiej płyty „Untune” została okrzyknięta z miejsca przez krytyków nową gwiazdą polskiej elektroniki – najjaśniejszą spośród wszystkich innych. Jej krążek znałem już przed koncertem w naszym mieście. Bardzo lubię psychodeliczne, surowe brzmienie i klimat jaki buduje w swoich piosenkach kompozytorka. Jest to może ciężka muzyka, ale jeżeli już się w nią wczujesz – gwarantuję, że nie wyciągniesz płyty z odtwarzacza.  Zamilska poza tworzeniem własnych utworów, zajmuje się również remixowaniem innych artystów. Część swojej charakterystycznej twórczości przekazała między innymi piosenkom Björk, której nie trzeba nikomu przedstawiać, czy też słynnych w ostatnim czasie The Dumplings. Praca nad jej wersją piosenki „Emily, at dawn” należącej do Nathalie and The Loners (projekt Natalii Fiedorczuk, która na polskiej scenie muzycznej działa już od dłuższego czasu), zaowocowała połączeniem sił przez dwie artystki.

Projekt dziewczyn, który swojej właściwej nazwy jeszcze nie ma (roboczo można mówić o „Dwóch Nataliach”, ale jak same mówią – tytuł ten ulegnie jeszcze najpewniej zmianie mniejszej lub większej) miał swoją prapremierę właśnie w naszym mieście! Powiem Wam, że jestem szczerze zachwycony! Jest to ten typ muzyki, który nie doprasza się usilnie słuchacza o ponowne przesłuchanie, jak to się często dzieje w mainstreamie, gdzie proste refreny pchają się do ucha słuchacza najmocniej jak tylko można (żeby nie było – te piosenki również lubię). Myślę, że właśnie to był powód konsternacji części przypadkowej publiki po usłyszeniu kilku pierwszych utworów. Ci przychodząc z myślą o posłuchaniu spokojnej muzyki, jaką zwykle się na różance gra, dostali coś zdecydowanie odmiennego. Stworzone przez dziewczyny piosenki mają jakiś swój pazur. Tajemniczość, która tworzy niesamowity klimat. Na czym oparty jest fenomen, który dopiero rodzi się gdzieś w studiu nagraniowym, by podbijać serca słuchaczy? Szczerze powiedziawszy nie wiem, czy chodzi o elektroniczne, specyficzne beaty Zamilskiej, czy może o delikatną melodyjność kompozycji Fiedorczuk. Tajemnica może tkwić równie dobrze w dobrej, nieukrywanej zabawie, którą artystki miały grając ze sobą na jednej scenie.

Jak widzicie – wrażeń co nie miara. Nie zaszkodzi raz na jakiś czas sprawdzić w internecie, czy na Różance nie ma przypadkiem w najbliższym czasie czegoś, co mogłoby Was zainteresować. A uwierzcie mi – jest z czego wybierać.

O autorze