Wiatr w żagle i lecim na Szczecin

The Tall Ship Races za pasem. Wszystkie media (głównie te społecznościowe)  zalewają nas informacjami, przypomnieniami, zdjęciami itp. Temat rzeka. Nagonka już nie pamiętam od kiedy…  Czy chcę tego czy nie, znam program imprezy, a na pewno jej główne punkty. Ulotka z mapką leży na moim biurku i szczerze nie wiem skąd się na nim wzięła. Z powietrza chyba, bo coś się gęste zrobiło. Wydarzenie na światowym poziomie nam się szykuje.

Ja jednak czuję się trochę jak przed Świętami Bożego Narodzenia kiedy już od listopada George Michael wspomina Last Christmas w każdej możliwej stacji radiowej, a z co drugiej witryny sklepowej spogląda spode łba Renifer obwieszony lampkami. Gdy nadchodzi faktycznie czas Świąt to mam ich już serdecznie dość. Pewnie jestem niepolityczna, bo powinnam być raczej piewcą tego tematu i rozpływać się w zachwycie nad każdym newsem. Najprawdopodobniej teraz zostanę okrzyknięta czołowym hejterem Szczecin Aloud…  Może jednak nie jestem osamotniona w swoich odczuciach?

Tak czy siak, mój lokalny patriotyzm wziął  górę nad niechęcią do wszystkiego co masowe.  Planuję podejrzeć o co ten cały szum, gdy nie będzie jeszcze skwaru i tłumów (chyba o świcie).  Na poprzednim Finale Regat nie byłam, za co zostałam prawie zlinczowana przez zbulwersowane społeczeństwo. Tym razem, status blogera piszącego poniekąd o Szczecinie, nie pozwala mi na to, bym obok takiego wydarzenia przeszła obojętnie.

No i HEY z GOŚĆMI 20 lat później, takiego rarytaska sobie nie odmówię.

…bo za żeglarstwem raczej nie przepadam :)

rys. piktoczaki

O autorze

avatar

mczarnecka

Jestem kobietą i to po trzydziestce. Odnajduję azyl w niebanalnych rzeczach. Interesują mnie ciekawe wnętrza, zarówno miejsc jak i ludzi. Prywatnie bawię się słowem pisząc teksty do szuflady. Pomimo lęku wysokości, czasami gubię głowę w chmurach.