Czego może nauczyć Ciebie pies? Oprócz miłości.

Otóż, wszystkiego.

Zwłaszcza pies ze schroniska. I nawet nie wiesz w którym momencie, stanie się członkiem Twojej rodziny, najlepszym prawdziwie oddanym Przyjacielem oraz bezczelnie i czule skradnie serce.

Nie kupuj, adoptuj. Polecam.

kostuś

 

Kostek. Tak ma imię pieseł ze zdjęcia. Prawie roczny hipster, surykatka, balerina, wiecznie na dwóch łapach stojąca. Najbardziej słodkie stworzenie, szalone, kochane i pyskate.

Właściwie nie wiem jak to się stało, że znalazł się w moim domu. Zwyczajnie pewnego dnia, przeglądałam fejsa, trafiłam na stronę szczecińskiego schroniska i stało się. Schronisko prosiło o dom tymczasowy, ponieważ Kostek miał pękniętą kość w lewej łapie. Znaleziono go pod Chojną, prawdopodobnie po wypadku komunikacyjnym. Nigdy nie zrozumiem, jakim człowiekiem trzeba być, żeby wyrzucić zwierzę z domu. Nasuwają się ciężkie epitety na język. To stworzenie które czuje przecież wszystko.

Po tym jak założono szczeniakowi gips, ktoś go wziął na dwa tygodnie na pierwszy dom tymczasowy. Następnie zgłosiłam się ja. Wystarczyła chwila spojrzenia na niego, żeby grudniowych świąt nie spędzał sam. A schronisko w zimie jest jeszcze gorsze do przejścia. Zwłaszcza dla chorego psa.

Nie miałam zielonego pojęcia JAK MIEĆ PSA. Nigdy nie miałam okazji. Nigdy bym nie pomyślała że przy moim trybie życia można. Będąc „wiecznie zajętą” osobą. Stwierdziłam że skoro grudzień zapowiadał się wolny od pracy, pomogę. Bardzo w tym całym zamieszaniu wspierała mnie Magda, wolontariuszka ze schroniska, której bardzo BARDZO dziękuję. Nie będę tutaj opisywać wszystkiego. Żadnych sporów toczyć nie będę o to, czy lepszy pies czy kot czy świnka morska. Chcę Wam w dużym skrócie coś przekazać.

Dom tymczasowy nie jest łatwy. Trwa z reguły miesiąc. Po tym czasie można o zwierzaku już coś powiedzieć, jaki jest itd. To dla niego ogromna szansa. Następnie szuka się rodziny, która weźmie go do siebie na stałe. Na pewno nie jest to dobra próba dla ludzi o słabych nerwach. Jeżeli wolicie mieć czysto w domu, nigdy się nie decydujcie! Obszczane dywany to podstawa. Obgryzione sznurówki, poszarpane skiety, koszulki, brudne koce, ręczniki. Człowiek wiecznie w dresach z woreczkami na kupy w torbie i oberwaną kieszenią od kurtki. Skarpetki co rusz mokre od wody dookoła, tylko nie w misce. Wzrok hyptnotajzing oraz morda wiecznie głodna na blacie, w pokoju, zawsze i o każdej porze gotowa by coś zjeść. Jeżeli się nie zorientujesz i zostawisz schabowe luzem w kuchni, licz się z tym, że obiad zjesz, ale nie Ty. Nie wyjdziesz na siku 5 minut wcześniej, polatasz sobie na mopie, aż miło. Wyjdziesz z pokoju na 5 minut, usłyszysz drapanie, płacz, pisk i skowyt, który obudzi wszystkich na dzielni. Bo przecież według psa „wychodzisz na zawsze”. Wstajesz z kanapy, on za Tobą krok w krok między nogami. Pierwszy śledczy ludzkich stóp. Boi się zostać sam, często cierpi na lęk separacyjny. Jesz śniadanie, jesz we dwoje, zawsze romantycznie jajecznicę z talerzy dwóch. Bo to przecież wielki przysmak. Śni się mu coś złego? Pobudka w nocy zapewniona. I wtedy robisz miejsce w łóżku. Wstawanie o świcie też jest zawsze na propsie – dzięki temu masz dłuższy dzień. Kiedy trzeba wyciąć kawałek gipsu, bo rani skórę, dają mu znieczulenie. Ty go potem niesiesz, a on sika pod siebie, na Ciebie, bo jego ciało jest bezwładne. Kiedy zakładają mu kołnierz żeby nie gryzł rany, drapiesz go szczotką kilka razy dziennie, trzymasz kość żeby pogryzł, bo przecież sam nie może.  Najgorzej jest kiedy rzyga. Za pierwszym razem masz wrażenie że się dusi i już prawie dajesz pierwszą pomoc. O bosze co on żarł! W parku, w domu, zatrucie?? Po czym widzisz np skórkę od kiełbasy na podłodze i jego zadowoloną minę „jestem uwolniony i fajnie”. Włala! Możemy się pobawić.

Tyle atrakcji czeka każdego, kto się zdecyduje na taki krok. Właściwie to krople w morzu łez, bo jeden moment w tym całym zamieszaniu jest najważniejszy. Kiedy kładziesz się na kanapie, zmęczony i kładzie się na Tobie pies. Dokładnie na sercu. Przytula mocno swoją mordę do Twojej szyji i z całą zwierzęcą czułością, wyraża jak bardzo jest Tobie za wszystko wdzięczny. Jak bardzo lubi, cieszy się i kocha. I to jest TEN MOMENT, dla którego warto zrobić wszystko! Podarować mu swój cenny czas i siebie. I gwarantuję, że żadne z was, nie zapomni tej magicznej chwili do końca życia. Tak tworzy się niesamowita przyjaźń.

Zwierzaki ze schroniska, pomimo przejść nigdy nie przestają ufać. Okaleczone, nie kochane, wyrzucane na bruk, zawsze gdzieś w głębi mają nadzieję, że znajdą miłość. Uczą kochać. Uczą delikatności, cierpliwości i bliskości. Tego, czego wielu ludziom brakuje. Czego nie są nauczeni dawać. Oczywiście uczą również porządku. Obowiązku, systematyczności. Jest to ogromne przywiązanie. Po pewnym czasie pies się otwiera, zaczyna szczekać kiedy ktoś idzie po klatce, broniąc domu. Zaczyna się cieszyć, kiedy rzucasz mu patyki w lesie i biegasz z nim po kałużach. Uczysz siadać i z klasą czekać na jedzenie. Uczysz być odważnym.

Kostek i jego łapa w gipsie kazały się nosić na trzecie piętro półtora tygodnia. Niezły fitness. I dźwigasz, bo co zrobić, bo trzeba, bo nie ma wyjścia. Był wtedy bidny i chudy. Teraz bym chyba montowała dla niego specjalny plecak. Następne dwa tygodnie skakał już po schodach na trzech łapach. Do tej pory nie wiem jak, ale widocznie czuł się na siłach.

Pomimo, że trafił już do wspaniałej i ciepłej rodziny na stałe (również w Szczecinie) został częścią mojego życia na zawsze. Strasznie trudno było się z nim rozstać. Ogromne emocje, a potem pustka. Bo nikt już nie szczeka od momentu kiedy wchodzisz do bramy. Nikt się tak nie cieszy jak wariat na Twój widok. I nie wyjada jedzenia. Itd. Człowiek musi się przestawić na myślenie, że zrobił coś ważnego. Chociaż tęsknota jest na początku nie do ogarnięcia.

Wyleczony, podtuczony grubeł  na medal. Czy zrobiłabym to jeszcze raz? Tak. Ale już z innymi warunkami mieszkalnymi i innym finałem. Nie wyobrażam sobie w przyszłości nie mieć psa. I takiej ludzkiej decyzji Wam również życzę.

To jest sama radość i niesamowite doświadczenie. Warto!

colage1

 

 

 

O autorze

avatar

epawlak

Jako architekt, grafik, czy podróżnik, staram się zamieniać marzenia w cele. I wiem że się uda! Jestem wielozadaniowa. :) Czasami najchętniej złapałabym wszystkie „sroki za ogon”, żeby robić coś, co mnie nakręca. Bo nie ma rzeczy niemożliwych w życiu do zrealizowania. Trzeba być swoim własnych bohaterem. ;)