Grzeszna alternatywa dla Greya
W okresie „szarej gorączki” Opera na Zamku postanowiła również zająć się tematem trudnej miłości. Sięgnęła jednak po coś bardziej klasycznego i jednocześnie kontrowersyjnego- powieść Żeromskiego. Dodając do tego muzykę Karłowicza, zaproponowała nam spektakl Dzieje Grzechu.
Historia jak najbardziej „na czasie”… Historia kobiety, która zakochuje się w żonatym mężczyźnie. Motywy zdrady, zabójstwa, śmierci, szaleńczej wręcz miłości. Konwencja podobna jak w przypadku Odcieni namiętności– tutaj również balet współgra z wokalem (partie solowe – Joanna Tylkowska-Drożdż i Paweł Wolski). Jednak z tą różnicą, że tu – wokale są jedynie dodatkiem, poniekąd obrazującym przeżycia głównej bohaterki. A nie jak w przypadku Odcieni – przewodnikiem opowiadającym historię. Muzyka- również wykonywana na żywo. Niezwykle ekspresyjnie.
Co do treści spektaklu – znów pojawia się temat miłości. Tym razem mamy tu do czynienia z tańcem neoklasycznym. Wszystkiemu przewodzi idealnie dobrana i oddająca temat muzyka Mieczysława Karłowicza. Balet opowiada pewną historię. Dzieje Ewy Pobratyńskiej (Kseniia Naumets-Snarska). Kobiety, której największą siłą, a równocześnie przekleństwem jest miłość. Pokazuje ona nam swój świat, opowiada o swoim życiu pełnym ogromnego pragnienia, pożądania. Kseniia idealnie odnalazła się w tej roli. Tańczyła niezwykle emocjonalnie, ekspresja uczuć bohaterki – na najwyższym poziomie. Jednocześnie zachowując dużo lekkości, delikatności w ruchach, zwracając uwagę na ich idealne wykończenia. Postać, którą stworzyła była bardzo realistyczna. W pewnym momencie można było zapomnieć, że to wszystko fikcja. Wejść do świata Ewy. Świata, paradoksalnie, pełnego samotności i cierpienia, którego końcem może być jedynie śmierć głównej bohaterki (oczywiście w ramionach ukochanego – w roli Niepołomskiego – świetny Paweł Wdówka).
Interesujące przedstawienie motywu spowiedzi bohaterki, w pierwszym akcie. Choreografia tworzyła naprawdę spójny i ładny obraz. Do tego – wykorzystanie ekranu i rzutowania obrazu adekwatnego do danego momentu – dobrze wprowadzały w klimat danej sceny. Uwagę zwracała również uważnie dopracowana gra świateł. Ponadto – spektakl pełen był ciekawych partnerowań. Znalazły się także sceny łóżkowe (a w tym przypadku raczej „stołowe”) w baletowej interpretacji – odważne i jednocześnie niewulgarne. Ponadto motyw zabójstwa dziecka – przedstawiony również w oryginalny, nieco szokujący sposób.
Jedynym problemem zdawał się być okręt instrumentów dętych. Momentami „przejmował spektakl”, był zbyt ekspresyjny w stosunku do reszty orkiestry (i wokali) i odciągał przez to, na chwilę, uwagę od tancerzy. Ale w spokojniejszych fragmentach brzmiał bardzo dobrze, uzupełniając całość i budując klimat. Świetna praca sekcji smyczkowej.
Duże brawa również dla Tijany Jovanovic za piękne, i co najważniejsze – nie krępujące ruchów tancerzy kostiumy. Wywołały one zachwyt publiczności – „coś innego, nie spódniczki z tiulu i rajstopy, a mogą w tym pięknie tańczyć!”.
Spektakl – intrygujący. Na pewno niekonwencjonalny i wzbudzający kontrowersje. Bardzo dobra interpretacja tematu w wykonaniu tancerzy sprawiła, że trudny temat Dziejów Grzechu był w jakiś sposób przystępny i zrozumiały. Jednocześnie wywołując dużo emocji. Czego wyrazem mogło być wstrzymanie się z brawami aż do momentu zapadnięcia całkowitej ciszy po spektaklu. Publiczność mocno poruszona. Ale chyba o to chodzi w sztuce – żeby wzbudzała emocje, często skrajne, ale mimo wszystko jakieś.
W przyszłym tygodniu – 7.03 – zmiana „klimatu” na nieco lżejszy – koncert – Zaczarowany świat sceny. Ja będę na pewno. Zapraszam.
Użyte zdjęcia pochodzą ze strony Opery na Zamku (fot: W. Piątek, P. Gamdzyk)
Najnowsze Komentarze
Agnieszka
Suuper. Właśnie planujemy podobną podróż stopem z
7 lat temuOla
Uwielbiam patrzeć "z góry na Szczecin"! Widoki, które
7 lat temuPaulina
Dla mnie najsmaczniejsze sa w cukierni na Jagiellonskiej.
8 lat temutamcetka
Byłam, widziałam, mam mieszane uczucia. muzyka tak,
8 lat temu