Lutosławski w tańcu i Marica po studencku

Ostatni weekend w Operze na Zamku minął pod znakiem Ogniw. Baletu do muzyki Witolda Lutosławskiego. Spektakl dość oryginalny, podobnie jak sama muzyka. To trzyczęściowe widowisko pełne ruchu i dźwięku, ale też statyczności i ciszy. Wszystko było spektaklem… Ale może po kolei.

004-152-900-700-80

Jesteśmy w operze, na sali. Przed nami scena- na niej dziwne bryły, które rozświetlają się przy pierwszych dźwiękach Lutosławskiego (dochodzących- tym razem- z głośników). Zza nich wyłaniają się tancerze. Zaczyna się pierwsza część- Grey Summer (choreograf- Piotr Czubowicz). Jest poranek, widzimy grupę młodych ludzi. Dwa światy- kobiet i mężczyzn. Światy przenikające się. Ludzie łączący się w pary. Delikatne stroje w stonowanych barwach nadają lekkości, subtelności. Dźwięki piccolo (flet) wprowadzają nutę radości, przewodzą całości. Gra świateł tworzy odpowiedni klimat. Tancerze znikają za świecącą bryłą…

01_Piotr_Stephanie-145-900-700-80

Chwila na zmianę scenografii i już jesteśmy na drugiej części- Aria di Prefiche (choreograf- Kaya Kołodziejczyk). Tutaj nieco poważniej, bardziej nastrojowo, momentami- niepokojąco… Towarzyszą nam dźwięki Muzyki Żałobnej. Tancerze poruszający się nie tylko po scenie, ale też po całej Sali, sprawiają wrażenie jakby chcieli wciągnąć publiczność do „swojego świata”. Dużo ruchu, obejmującego pojawiających się co chwila nowych solistów. Wrażenie ławicy ryb, porywającej ze sobą kolejne sztuki. Ale też pojawiające się płaczki- nawiązujące bezpośrednio do klimatu utworu .Muzycznie- więcej smyczków, bardziej ponury nastrój. Przerwa.

GAM_1910-609-900-700-80

Wracamy na salę. Na część trzecią- Pewnego razu- teraz (choreograf- Robert Glumbek). W międzyczasie na scenie pojawiły się napisy. Tancerze z kredą w dłoniach kreślili na deskach słowa, mówiące o tym czego się boją, co ich gnębi. Pierwsze dźwięki Łańcucha i pojawiający się motyw swędzenia. Być może swędzenia duszy, które każdy z solistów stara się pokonać na swój sposób. W tej części widzimy bardzo ciekawe i widowiskowe partnerowania, więcej kolorów i nieco inne przesłanie. Też nawiązujące do ludzkiej egzystencji, ale tym razem w sposób bardziej duchowy, symboliczny. Na końcu spektaklu- na scenie nie ma już żadnego napisu, zostają tylko nieregularne ślady kredy. Soliści, tańcząc wymazali dosłownie i symbolicznie swoje lęki, obawy. Dopełnili w ten sposób całości kompozycji.

Każda część miała swoje przesłanie, każda mówiła o ludziach. Jedna o młodości, o związkach, kolejna, wzbudzająca lekki niepokój, nawiązywała do świata natury i interakcji z nią, mówiła też o bólu, oddając klimat Muzyki Żałobnej Lutosławskiego. Jeszcze jedna- poruszała głębszy aspekt człowieka, traktując o jego wewnętrznych niepokojach. Całościowo tworzyło to intrygujący spektakl, pełen ruchu i specyficznej, momentami przejmującej muzyki. Publiczność reagowała spokojnie. Tancerze dostali swoją porcję braw, jednak nie były one tak spektakularne, jak przy okazji pozostałych przedstawień baletowych wystawianych przez naszą operę. Być może wpłynęła na to oryginalna, nieco ciężka muzyka Lutosławskiego, a może klimat jaki stworzyli tancerze. Mimo to- były to ostatnie Ogniwa w tym sezonie. Kolejną propozycją baletową (i to premierową!) jest na chwilę obecną Alicja w krainie czarów. Premiera- nie wiadomo czego się spodziewać. Pewne jest to, że będzie to oryginalna interpretacja świata Alicji w wykonaniu naszych najlepszych solistów. Warto pójść i zobaczyć.

IMG_7218_as_Smart_Object_1a-675-900-700-80

Będąc przy ostatnich wystawieniach spektakli w tym sezonie- muszę tu nawiązać również do minionej OPERAcji student. Tym razem Opera zaprosiła studentów na operetkę Hrabina Marica. „Po balecie przyszedł czas na operetkę”- coś lżejszego, stopniowe „wprowadzanie” młodych słuchaczy do świata opery (balet-> operetka-> opera?). Obsada w składzie: Joanna Tylkowska- Drożdż– tytułowa Marica, Hubert Stolarski– Hrabia Tassilo, Ewa Olszewska– Liza, Piotr Zgorzelski– Baron Koloman- Żupan, Tomasz Łuczak– Książe Populescu, Janusz Lewandowski– Karol Stefan Liebenberg, Małgorzata Kustosik– cyganka Manja.
Ta forma spektaklu przypadła studentom do gustu. Było dużo śmiechu- zwłaszcza w trzecim akcie, przy okazji pojawienia się Gabrieli Orłowskiej- Silvy (jako Księżnej Cudenstein) i Wiesława Łągiewki w roli Peniżka. Partie mówione niewątpliwie były mocną stroną tego aktu. Poza tym muzycznie- ogólnie- podobnie jak na sobotnim spektaklu. Tylko tym razem z lepszym nagłośnieniem. O tym, że się podobało, mogły świadczyć owacje na stojąco po zakończeniu operetki. We Foyer można było usłyszeć wiele przychylnych głosów, nawiązujących również do treści spektaklu czy gry poszczególnych solistów. Całościowo- Hrabina Marica zdecydowanie przypadła studentom do gustu.

Po zakończeniu sztuki, część z nich została we Foyer, żeby móc przez chwilę porozmawiać z solistami, którzy pojawili się tam i gotowi byli udzielać odpowiedzi na dociekliwe pytania młodych słuchaczy. Można było usłyszeć kilka ciekawych historii zza kulis, dowiedzieć się jak wygląda praca śpiewaka „od kuchni” czy przekonać o tym, że „solista- też człowiek, jak każdy inny”. Chwila na wspólne zdjęcia, wymianę wrażeń i nadzieja na kolejną akcję w ramach OPERAcji student. Świetna inicjatywa, wypełniająca salę praktycznie aż do ostatniego miejsca i dająca dużo radości- zarówno dla studentów jak i dla występujących. Widać było, że reakcje publiczności cieszą muzyków, a popisy solistów- cieszyły studentów. I koło się zamyka. Ostatnia „Marica” w tym sezonie przeszła do historii. I to jak! Owacjami na stojąco!

10603362_10155398843955492_8077349054368230840_n

 

W najbliższy weekend (28 i 29 marca)- Nabucco. Nieco zmieniona obsada- w roli Nabucco- Jerzy Mechliński, Abigaile-Hjördis Thebault Pruvot , Fenena- Małgorzata Kustosik. Skład zapowiadający naprawdę dobry muzycznie spektakl. Warto zobaczyć tę obsadę. Przyszły weekend- hala Opery na Zamku.

użyte zdjęcia pochodzą ze strony Opery na Zamku. fot.: M. Hofman i W. Piątek

 

O autorze

avatar

dellatraviata

Szczecin jest moim miastem. Mimo wielu wad ma też swoje zalety. Może nie jest ośrodkiem kulturalnym na mapie Polski (jeszcze), ale się stara. Potrafi mnie zaskakiwać i uczy cierpliwości. Spróbuję Wam pokazać jego (być może) mniej znaną- muzyczną stronę:)